Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

czwartek, 19 kwietnia 2018

70. Sekrety.

Weszłam do jadalni, wszyscy zajęli już swoje miejsc, ukradkiem szukałam jego, ale musiałam przestać, bo to by było zbyt podejrzane. Na drodze stanął mi Logan, nie pozwolił przejść, w jego spojrzeniu było coś, czego zaczynałam się bać.
- Cześć, widzę, że już po problemie i opanowałaś nową moc - chciał mnie dotknąć, ale się odsunęłam.
- Tak, prawie do perfekcji, dziękuję, że zapytałeś liderze. Jutro rano pojawię się w biurze, smacznego - ominęłam go, sięgnęłam po tacę, drżały mi ręce, musiałam się uspokoić, nie dam mu satysfakcji, wybrałam jedzenie i dosiadłam się do moich zaskoczonych przyjaciół.
- Cześć wszystkim,  spowiadać się, ile straciłam, migiem - uśmiechnęłam się serdecznie, tęskniłam za nimi.
- Amy!!! Jak dobrze, Cię widzieć - ucieszyła się Megan i złapała Nentresa za rękę
- Was również, przepraszam, że tak mało mogę Ci pomóc z treningiem, ale myślę, że nauczyciela masz najlepszego pod słońcem - zachichotałam - Lilien, dobrze,  Cię widzieć w lepszej kondycji, jak się czujesz?
- Wszystko w porządku, dziękuje, że przejęłaś większość mojej mocy, to co mam mi idealnie wystarcza. Przykro mi, ze miałaś takie problemy z tym związane, czuję się trochę winna.
- Większość? Nie wiedziałam ile powinnam, nie chciałam, aż tyle..
- Mnie to cieszy, Thunder jest dobrym nauczycielem, prawda? - ah i zaczęły się schody.

- Tego jednego nie mogę mu zarzucić, jest dość specyficzny, ale go lubię, tylko mu czasem tego nie mów, bo jeszcze zacznie za mną bardziej chodzić niż to konieczne. A będzie mnie oceniał, przez jakiś czas - czułam na sobie palące spojrzenie Xandera, bałam się tego.
- Czy jak cię dotknę to mnie porazisz? - zapytał Nataniel
- Nie, zapomniałeś braciszku, że masz u mnie specjalne przywileje? - uśmiechnęłam się do niego, a on dotknął mojej ręki 
- Dobrze, że jesteś i nic Ci nie jest - powiedział będąc poważnym
- Nie tacy kozacy próbowali, co nie Silyen - uśmiechnęłam się do niego
- Ma się rozumieć, a bardzo się starali...- odpowiedział wyrwany z zamyślenia
Spojrzałam na Xandera i zastanawiałam się co mu powiedzieć.
- Nasz trening będzie musiał trochę poczekać, ale co powiesz na jogging?
- Kiedy tylko zechcesz pod warunkiem, że nie włączysz dopalacza i nie zostawisz mnie z tyłu.
- Kurcze, przejrzałeś mnie...
- Bo Cię znam lepiej niż myślisz, na wylot kochanie, na wylot
- No to mam przewalone
- Oj masz masz, a nawet nie wiesz jak bardzo
- Ratunku...
- Nie ma zmiłuj - uśmiechnęła się Ariel, pewnie myślała, ze teraz Xander ma szanse by stanąć u mego boku, ale niestety była w błędzie
Dostałam smsa, nie musiałam się zastanawiać od kogo, bo wiedziałam doskonale. Zerknęłam po kryjomu: "Nic Ci nie zrobił? W takich chwilach bycie z dala od Ciebie jest trudniejsze niż przypuszczałem Twój T". Eh, jak ja to doskonale rozumiałam odpisałam: "To tylko cisza przed burzą, dam radę, nie martw się, nie tacy próbowali mnie złamać. A". 
- Amy, nie zawołasz tu Thundera? - zerknęłam na Xandera zdziwiona- to nieuprzejme, że siedzi sam w końcu Ci pomógł
- A jest tu? Nie zauważyłam kiedy wszedł, masz rację, ale ehh będzie mnie stresował, żebym nazywała go mistrzem, bądźcie na to gotowi - ruszyłam w jego stronę.
- Siemka
- Rany, znowu Ty, a gdzie mistrzu...?
- Pff, zrobię ci plakietkę jak będziesz grzeczny, może...a jednak nie, nie zrobię. Dosiądź się do nas, jak jesteś w stanie znieść moje towarzystwo, na pocieszenie powiem ci, że tam jest Lilien.
- Wcale nie z Twojego powodu- wstał i poszedł za mną
- Wcale na to nie liczyłam.
- Nie mów, że jeszcze mam siedzieć koło Ciebie...
- Jakoś to zniesiesz...chyba, ze się ktoś przesiądzie, ale na to nie licz...
Thunder usiadł ociężale obok mnie i lekko trącił mnie nogą, a że robił to jawnie, wtrąciłam.
- Pchać się na mnie nie musisz..
- A gdzie mistrzu...?
- Nie będę tak do Ciebie mówić
- A ja biedny znosiłem Cie przez ten cały czas...nawet dałem Ci swoją ostatnia koszulkę....
- Wcale nie ostatnią i dałeś tylko i wyłącznie dlatego bo mój niezwykle genialny ex posłał mi habit do spania, a golfy na siłownię..- zauważyłam zdziwione miny spoglądających po sobie przyjaciół - Ee tak, przepraszam nie wiedzieliście, mój błąd.
- Dałem, bo Twój zapach by mnie powalił
- Ty i tak pachniesz gorzej
- Uznam to jako komplement..
- Jak  kto woli - Nataniel się roześmiał
- I wy tak cały czas? - spojrzeliśmy na siebie z Thunderem i jednogłośnie odpowiedzieliśmy
- Przeważnie, a co?
Poczułam na sobie małe rączki, odwróciłam się i ucieszyłam, wiedziałam do kogo należą
- Maddie..jak dobrze Cię widzieć - objęłam ja mocno - słyszałam, że zrobiłaś wspaniałe postępy, Nataniel bardzo Cie chwalił. 
- Dziękuję, a czy Tobie już nic nie jest? - zmartwiła się Maddie
Ważniejsze jest to, że Tobie nie zrobię krzywdy, ani nikomu innemu - pogłaskałam ją po buzi i poczęstowałam kanapkami.
- Zachowuj się przy młodej damie - szturchnęłam Thundera
- Ty się powinnaś bardziej pilnować
- W sumie masz rację, przejmuję od Ciebie jakże czarującą osobowość, muszę się pohamować. To niezbyt odpowiednie dla tej młodej damy. 
- Chwileczkę, Thunder to jest ta dziewczyna, z którą walczyłeś w tych zawodach? Ta, o której mi opowiadałeś? - zapytała Lillien
- Tak, dlaczego pytasz?
- Mam swoje powody -  uśmiechnęła się tajemniczo.
Po skończonej kolacji, Maddie pojechała do domu jak każdego wieczora Nataniel odwiózł ja naszym suvem, odprowadziłam ją i pomachałam na do widzenia. Thunder razem z Lillien poszli do jego pokoju porozmawiać, żałowałam, że nie mogłam iść z nim. Nentres pozbierał kilka tac i zabrał Megan w jakieś romantyczne miejsce. Silyen się ze mną pożegnał, a Ariel mnie uściskała szepcząc o tym, że zawsze mogę z nią pogadać. Zostałam z Xanderem sama, czułam się trochę niezręcznie po wczorajszej rozmowie, ale piekło będzie czekać mnie o poranku. Kiedy zjawię się w pracy i będę musiała sprostać wymaganiom szefa. 
- Może pójdziemy pobiegać? Masz ochotę?- przyciągnął mnie bliżej siebie, uważał, żeby nikt nas nie słyszał.
- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?
- O czym mówisz?
- Amy, ja wiem, widziałem jak na niego patrzysz - wystraszyłam się, kiedy na mnie spojrzał widziałam na jego twarzy zdziwienie.
- Znajdźmy inne miejsce do rozmowy, dobrze?
- Za pół godziny, spotkajmy się w naszym miejscu, pobiegamy.
- Xand, ja...
- Nie spóźnij się...- poszedł do siebie, by się przebrać, nie zaczekał, wiedziałam, że przed nim ukrycie czegoś jest wręcz niemożliwe. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz