Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

środa, 30 września 2015

63. Odłamki prawdy ranią taflę lustra.

Thunder jak obiecał spotkał się z liderem, przysunął sobie torbę z jej rzeczami, by łatwiej ja było wziąć, gdy będzie wychodził, a przecież nie zamierzał tam siedzieć długo.  Logan miał jednak inne zdanie na ten temat.
- Co z nią?
- Potrzebuje Twojego serum, dałem jej coś na rozluźnienie, pośpi trochę. Stres i adrenalina ją wyniszczają, smuciła się, że się do niej nie odezwałeś, mogła się usmażyć - po prostu nie mogłem być zwyczajnie miły dla tego gościa, podpadł i wiedziałem, że jego poza ma podwójne dno. Może nas kiedyś jeszcze zaskoczyć, jako szefa na rękę mu, gdy się rozwija, zrobi z niej maszynę do zabijania, jeśli się nie opamięta.
- Przekaż jej to proszę - podsunął do mnie zaklejoną kopertę z jej imieniem, wysilił się i napisał parę słów, do kobiety, którą ponoć kocha, a terroryzuje jak małe dziecko, phi.
- Może sam ją odwiedzisz? - wyraźnie się zdziwił, kiedy usłyszał to pytanie.
Rozmowę przerwał Xander, który przyniósł dużą tacę z jedzeniem.
- Tu jesteś, pomyślałem, że Ci pomogę, wziąłem dla Was jedzenie. Co z nią? Kiedy ją zobaczę? - Thunder spojrzał znacząco na Logana, pomijając fakt, że jego telefon był bombardowany Xandowymi smsami pytającymi o jej stan w każdej chwili. Byłoby jej łatwiej, gdyby otworzyła oczy i zajęła się tym gościem, zamiast lidera, dbającego o swoje korzyści w celach militarnych.
- Niestety Xand, to trochę potrwa, musi nabyć odporność na wyładowania, którą my mamy w genach, ale wiem jak to zrobić, nie będzie nadwyrężać tak jej leczenia, przez co nie opadnie z sił w przedbiegach. Jednakże Logan może ja odwiedzić, ma przecież regenerację, chyba, ze boi się paru piorunów...- to mówiąc uwolnił ich kilka na znak, że nie żartuje i taki obrót sprawy mu się nie podoba - myślę, że to by pomogło Twojej ukochanej, chyba, że wolisz by ją tytułować Wybraną, bo ta funkcja jest dla ciebie najważniejsza - widziałem jak pociemniało mu w oczach i oto właśnie mi chodziło, rozgryzłem Cię koleś.
- Kiedy przygotuję serum osobiście je dostarczę, nie masz prawa oceniać mnie, ani kwestionować moich decyzji, widocznie jej to odpowiada, wiedziała od samego początku, że nie jestem miękkim misiem spełniającym jej zachcianki. Nie jesteś odpowiednią osobą by to kwestionować, niewiele wiesz.
Nie było sensu się z nim kłócić, facetowi ambicja przesłaniała świat, jak wpadał w swój trans, trenował nas, za każdym razem nie było to wystarczające, a my słabi, chyba, że trenował nas na coś innego, co miało nadejść. O czym tylko on wiedział, dlatego był szorstki i bezlitosny wobec niej, bo widział w niej nadzieję na przetrwanie, dlatego, gdy usłyszał dodatkowa moc, zacierał ręce, nie martwił się, bo zakładał, że ją przyswoi, cena była nie ważna. Dziecino, wpakowałaś się w gorsze bagno, niż samodzielne polowania i ucieczki przed bezdusznymi.
Thunder opuścił gabinet z Xanderem, nie mógł tracić więcej cennego czasu, zostawił Logana samego, który dopiero teraz rozluźnił zaciśniętą pięść, spojrzał w okno, nie rozumiał kiedy to wszystko się tak pogmatwało, nie powinien się w niej zakochiwać, to psuło jego misternie utkany plan, do tej pory chciał utrzymywać ją przy życiu za wszelką cenę i rozwijać jak najbardziej się da, nie patrząc na cenę, wiedział, że z nią nie pójdzie mu zbyt łatwo i kluczem do wszystkiego, było trzymać ją blisko, by mu ufała. Naprowadził na nią bezdusznego, co było prostym zadaniem, zmanipulował i sprowadził tutaj, dał dom. Przepowiednia była prosta, gdy nadejdzie odpowiedni czas, ocali to co ma zostać ocalone, ginąc przy tym by odrodzić się ponownie bogatsza o nowe umiejętności nabyte w poprzednim wcieleniu, dlatego było dla niego takie ważne, by posiadła tak wiele ile tylko zdoła jej ofiarować. Coraz trudniej było mu być przy niej i trzymać to w sekrecie. Patrzeć w jej ufne i kochające oczy, nie zasługiwał na to co mu ofiarowała, za późno było na walkę z tym uczuciem, nie zorientował się kiedy to ona nim zmanipulowała i rozkochała. Cóż, była to sprawiedliwa kara dla niego, tylko czy będzie potrafił patrzeć na jej śmierć? O ile prościej by było, gdyby znów była bezlitosna i zbyt pewna siebie jak lata temu, takiej Amy nie chciał tracić, nie mógł. Dlatego robił wszystko, by wzmocnić strażników na tyle, by dać jej szansę, by przepowiednia okazała się wielką pomyłką. Wiedział, że Thunder jest bystry i łatwo może powiązać odłamki tej układanki, dlatego musiał zrobić coś, by uśpić jego czujność, nikt inny niczego mu nie zarzuci. Przyszłość tego przedsięwzięcia była zagrożona, zbyt wiele temu poświęcił by się teraz poddać. Kiedy po raz kolejny wszystko się skończy na nowo będzie zbierał strażników, na nowo będą zmieniać świat i szukać jej, ta walka nigdy się nie skończy, tak długo jak istnieje zło, tak długo będzie trwać ich walka. Od kiedy wybrała jego, a nie Nentresa przeznaczenie uległo zmianie, wszystko jest pod wielkim znakiem zapytania, pewny jest jedynie fakt, że powróci. Nic w niej nie jest schematyczne, a zna ja od wieków, każda jej reakcja jest dla niego wielką nieznaną. Odkrywa ją, każdą z jej stron uczy się na nowo, wie jedno, już zawsze będzie ją kochać poprzez całą wieczność, która dla nich nigdy się nie skończy.

sobota, 30 maja 2015

62. Burza w szklance wody.


- Co to znaczy, że śpię z Tobą?! - wskazałam na wielgachne łóżko, musiało być nieziemsko wygodne.
- Ty i ja...w jednym pomieszczeniu, nie możesz go opuszczać, dopóki nie zapanujemy nad tym.
- Ale ja tak nie mogę....- niechcący piorun znów go trafił, wydawało się jakby w ogóle tego nie zauważył, pogłaskał się po głowie- przepraszam...
Siadłam zrezygnowana na fotel, zastanawiałam się ile to potrwa, jak Logan to wszystko usłyszy, to mnie zabije...nie, najpierw jego potem mnie.  Thunder podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.
- Spójrz na mnie..jesteś wyjątkowa, mądra, zdolna, zapanujesz nad tym, mnie się udało, uratowałaś moją siostrę, nie zostawię Ciebie z tym wszystkim. Nie poddam się, chce widzieć tą dziewczyną, małą, niepozorną, która przeorała mną arenę, która się nie poddała, która nie była bezlitosna - pogłaskał mnie po policzku, a ja z wdzięczności poraziłam jego i kilka rzeczy w pokoju. Byłam załamana, dlaczego tak trudno jest zapanować nad emocjami.
- Nie wiem czy ją jeszcze odnajdziesz, przekażę Loganowi telepatycznie wiadomość, że tutaj jestem, lepiej idź z nim pogadać, powiedz co się dzieje. Może cię nie ukatrupi za to.
- Odnajdę, mogę się założyć. Nie wychodź, zaraz wrócę.
- Nigdzie się nie wybieram - usiadłam na fotelu i próbowałam się skontaktować z Loganem.
"Cześć wróciłam, jakąś chwile temu z Thunderem, idzie do Ciebie, nie ma najlepszych wieści przez jakiś czas nie możemy się widywać, dla Twojego bezpieczeństwa, uratowałam miasto, ale nie potrafię zapanować nad ta mocą, Lillien dotrze do nas za chwilę z Xandem i Natanielem, muszę to jakoś powstrzymać...jak na razie strzelam piorunami czy chcę czy nie, Thunder sprowadził mnie do siebie, tu niczego nie zniszczę, przepraszam znowu nawaliłam..."
Thunder poszedł do Logana, czuł w zasadzie satysfakcję, że on może jej pomóc, że wyrwie ja nieco spod jego wpływu, ale czuł również coś czego nie rozumiał wyrzuty sumienia, że ja w to wpakował, nie mógł patrzeć, gdy się obwiniała, gdy była taka przygaszona.
- Co masz mi do powiedzenia? - zaczął surowo Logan
- Świat uratowany, miasto całe, szajka powstrzymana, Lillien unieszkodliwiona, Amy...musi się pozbierać i popracować nad mocą, nie należny do najprostszych, zwłaszcza, że nie miała z nią styczności wcześniej, wiem, że jesteś wściekły i się nie dziwię. Powinieneś być  z niej dumny, potrzebuje tego teraz, nie zawiodła. Emocjonalne zachwiania tylko powodują, że jest niestabilna, nie chce zrobić nikomu krzywdy, boi się, musi pokonać strach i wszystkie emocje, które blokuje. Przecież jej ufasz...
- Ufam, ale nie ufam Tobie.
- Będziemy musieli and tym popracować wspólnie, przykro mi to słyszeć, ale...nie zrobię jej krzywdy,ale ty to wiesz. Daj jej lepiej motywację do ćwiczeń, zagrzej do walki, siedzi teraz smutna i się dobija, że znowu będziesz na nią zły, a wykonuje swoje obowiązki. Rozumiesz o co mi chodzi?
- Co z Twoją siostrą? Czy teraz da rade okiełznać moc?
- Xand, da mi znać jak dojadą, wtedy zobaczymy, ale myślę, że tak..była w stanie rozsadzić magazyn i całe miasto, wybacz, że sprawiliśmy problemy, możemy odejść po wszystkim, jeśli nadal nam nie będziesz ufał.
- Zobaczymy.
- Rozumiem, że masz obowiązki i papiery, że to jest ważne musisz wszystkiego dopilnować, ale jakbyś od czasu do czasu ruszył zad z tego krzesła, chyba nie jest do niego przyklejony to może nie doszłoby do tych wszystkich zdarzeń?! Zachowujesz się, jak nasz ukochany burmistrz, zamiatasz wszystko pod dywan i wiecznie nas ganisz...chcesz żebym odszedł? Wystarczy słowo, tylko nie wiem co dalej z nią będzie, ja sobie poradzę, wiesz o tym.
- Dobra, wystarczy wiem, co chcesz mi powiedzieć, udam, że zrobiłeś to w nieco milszy sposób, w taki, który sprawił, że nie mam ochoty rozkwasić ci nosa. Jak mogę pomóc?
- Pamiętasz jak było ze mną? Tylko ja byłem sam, ona nie musi tak się czuć, bądź tego świadomy. Mam nadal ten pokój do ćwiczeń zamierzam go używać, będę trenował obie. Spakuj jej ubrania, nie chce grzebać w jej szufladach, wybierz rzeczy w miarę bez elementów metalowych, nie może używać telefonu, bo rozsadzi sieć komunikacyjną.
- Jest, aż tak źle? - Logan zebrał się i poszedł od razu pakować jej torbę, Thunder poszedł z nim.
- Nie panuje nad niczym, kompletnie, jakbyś dopiero co uczył dziecko chodzić. Im bardziej się dobija tym bardziej jest niebezpieczna, pomogę Ci - Thunder spakował kilka podręcznych rzeczy i kosmetyków mając nadzieję, że dobrze wybrał, bo dla kobiet to ponoć bardzo ważne jest, a widząc półki zawalone rożnymi specyfikami, nie wiedział od czego zacząć.
Dostał wiadomość, że Lillien dojechała, przeprosił więc Logana i pobiegł na spotkanie z siostrą, została zabrana do skrzydła szpitalnego i gruntownie przebadana. Dzięki interwencji Amy, jej stan był dobry i stabilny, czekali tylko na wyniki. Nataniel i Lillien dużo rozmawiali, co nie umknęło uwadze Thundera.
- Thunder, musimy pogadać, chodź na zewnątrz - zaproponował Xander.
- O co chodzi?
- Co z Amy? Wiedziałeś, że tak się stanie?
- Nie miałem zielonego pojęcia, wcześniej nie miała z tym problemu najmniejszego. Myślałem, że pochłonie moc i wszystko zadziała jak powinno, będzie z niej korzystać jakby znała ja od zawsze.
- Masz pomysł, dlaczego tak się stało?
- Nie mam zielonego pojęcia.
- Jak się czuje?
- A jak myślisz, załamana z powodu tego co powie na to Logan, to ja zawsze blokuje. Boi się jego reakcji, nie chce zawieść, a on sprawia, że ciągle się tak czuje, zauważyłeś to?
- Od jakiegoś czasu myślę podobnie, słuchaj skoro nie mogę być przy niej ten obowiązek spada na Ciebie, jeśli zrobisz coś co jej się nie spodoba, źle spojrzysz, skrzywdzisz...nie będę się hamował i powstrzymywał, nawet ona mnie nie powstrzyma.
- No, no no...stary Xander jesteś bardziej zazdrosny od Logana, możecie przybić sobie piątkę i zasadzić się na mnie w ciemnej uliczce. Za kogo ty mnie masz? Boisz się, że zrobię coś na co ty od dawna masz ochotę, a nie robisz...bo brak ci odwagi? - roześmiał się Thunder - Litości Xander, litości.
- Thunder, słuchaj jakby co mogę pomóc i zająć się Twoją siostrą, kiedy będziesz pomagał Amy, przygotowałem dla niej pokój koło Twojego, zaniosłem tam jedzenie i wodę - powiedział Nataniel, Thunder przyjrzał mu się uważnie, zerknął na Lillien, która była wpatrzona w swojego opiekuna jak w obrazek.
- Jeśli Lillien nie ma nic przeciwko, Nataniel..to jest dama....zapamiętaj to nim będę musiał spełnić braterski obowiązek i obić Ci buźkę.
- Thund...czujesz to? - odezwała się nagle Lillien
- Tak, widzę, że się nauczyłaś to wyczuwać...silne wyładowania, eh Amy się denerwuje...muszę do niej iść. Nataniel odprowadź moja siostrę do pokoju, dostarcz mi wyniki jej badań, zaglądnę do Ciebie i sprawdzę co z Twoją mocą.
- Nic nie czuję- wymamrotał Xander
- Tylko ludzie z naszego rodu to potrafią, nie bój się Twoja przyjaciółka jest w dobrych rękach - Lillien uśmiechnęła się zachęcająco- niesamowite, mogę teraz robić to na co mam ochotę - na dowód tego w jej palcach powstały pioruny w kształcie serca, jej bystre zielone oczy błyszczały, poprawiła swoje długie czarne włosy, była w stanie panować nad tym, potrafiła wykorzystać to czego nauczył ją brat.
- No to jestem dumny, wracam do mojej drugiej uczennicy zanim usmaży mi tv - uśmiechnął się i pognał do niej.
Bolało mnie całe ciało, jak oni mogą to wytrzymywać od tak? Skuliłam się na podłodze, zamknęłam oczy, spokojnie Amy...tylko spokojnie, wyładowania elektryczne szalały w pomieszczeniu, na chwile trochę osłabły, kiedy myślałam, że zaczynałam łapać "rodową tradycję Thundera" wystarczyło, że otworzył drzwi i burza błyskawic, znów mnie porwała w swoje władanie.
- Ajjj przepraszam ..- jęknęłam i skuliłam się bardziej.
Podszedł do mnie i bez słowa objął, położyłam głowę na jego torsie, jestem pewna, że wypomni mi to na tysiąc różnych sposobów kiedy wszystko się u normuje, odprężyłam się na chwilę, jakoś wierzyłam, że on potrafi to powstrzymać zanim zmienię się w grzankę, bo zabraknie mi sił by się leczyć.
- Spokojnie, odpręż się z Lillien wszystko w porządku, panuje nad tym co ma, a Twój przyjaciel do niej zarywa...eh..
- Kto?
- Nataniel, powinienem się bać?
- Jest w porządku, nie zrobi jej nic złego, ciesze się, że nie będzie już samotny, a Twoja siostra znajdzie w kimś oparcie, kiedy ja bezczelnie będę Cię mmm obmacywać - zażartowałam, żeby rozładować nieco sytuacje, ale jemu nie było do śmiechu, co było niepodobne do Thundera. Zastanawiałam się jak bardzo jest źle, skoro nie wychwycił świńskiego żartu.
- Pójdę po apteczkę, poczekaj
- Apteczka, po co? - auć, zerknęłam na rękę i przestała się goić, niedobrze, bardzo nie dobrze, jestem zbyt zmęczona, albo nie wiem co. Opatrzył moja rękę, i z zaskoczenia coś mi wstrzykną - Co to było?
- Środek na uspokojenie, rozluźni Ciebie i Twoje mięśnie, powinnaś odpocząć i się przespać, zaraz zaśniesz, muszę na chwilę wyjść, przyniosę Ci rzeczy, coś do jedzenia i serum Logana. Dlaczego się tak denerwujesz?
- Nie odezwał się do mnie, w ten mój myślowo-pokręcony sposób, pewnie...jest źle, co?
- Byłem u niego, pewnie dlatego z Tobą nie rozmawiał na Twój pokręcony sposób, nie wrzeszczał, nie przywalił mi, martwi się i wierzy, że sobie poradzisz więc Wybrana pokaż klasę.
- Yhy, ale najpierw...zamknę...oczy, na chwilkę...tylko na małą chwilkę - złapał ja w ostatniej chwili, inaczej opadłaby bezwładnie na podłogę, wziął na ręce i położył na łóżku. Eh, co on z nią miał, najpierw popsuła mu reputację, zachwiała delikatną równowagą w jego świecie, który był tak dobrze poukładany, a teraz leży w jego łóżku wycieńczona, a on nie poużywał sobie. To było nie do pomyślenia, by jakakolwiek kobieta po prostu spała przy nim, a on nic z tego nie miał, uśmiechnął się do siebie, "źle z Tobą stary, starzejesz się i tracisz urok", wyszedł z pokoju pospiesznie, musiał zdążyć załatwić wszystko co zaplanował.

61. Wyprawa na przedmieścia.

Opowiedziałam Loganowi o wszystkim co miało miejsce w domu Maddie i że Nataniel będzie jej nauczycielem przy kolacji, którą zjedliśmy we dwoje, tym razem nikt nam nie przeszkodził. Spędziliśmy leniwy wieczór w swoim towarzystwie, znowu czułam się zakochana w nim bez pamięci, zupełnie jak za pierwszym razem.
Następnego dnia spotkałam się z Megan i potrenowałyśmy trochę, sprawdziłam jej postępy, były ogromne, Nentres był świetnym nauczycielem, nigdy nie widziałam go takim szczęśliwym. Wzięłam torbę i spakowałam swoje rzeczy z siłowni, miałam już wychodzić kiedy za mną stanął Thunder.
- Cześć...przepraszam, że się z Tobą nie zobaczyłem wcześniej, ale mam kłopoty i tylko Ty możesz mi pomóc..proszę...cieszę się, że nic Ci nie jest.
Wyglądał na tak przybitego, coś na prawdę musiało się stać złego, wzięłam torbę na ramię przyglądnęłam mu się.
- Chodź, pójdziemy do Logana, opowiesz wszystko, pomogę ci - pociągnęłam go za rękę za sobą, weszliśmy do windy.
- Dobrze wyglądasz, to moja wina..niepotrzebnie Ci powiedziałem to wszystko...
- Dobrze zrobiłeś, nie obwiniaj się, to ja przeholowałam, tak to już ze mną jest.
- Nie proszę o pomoc dla mnie chodzi o siostrę...
- Nie wiedziałam, że masz siostrę, wiesz, że ci nie odmówię, nikomu kto tego potrzebuje.
- To może Ci zaszkodzić, wątpię by Logan Ci na to pozwolił.
- Logan dba o moje bezpieczeństwo, ale pamiętaj, że ja dbam o bezpieczeństwo innych, jest mądrym człowiekiem nie zawiedzie mnie pod tym względem.
Wyszłam z windy, torbę wrzuciłam do pokoju i poszłam z nim do biura, Logan rozmawiał własnie przez telefon uśmiechnął się kiedy mnie zobaczył, świdrował wzrokiem Thundera, no tak panowie mieli cichy konflikt, nie takie rzeczy się niszczyło. Musza się dogadać i kropka.
- Dobra, wracaj Xand, Amy przyszła z Thunderem, coś mi się wydaje, że zabierze Cie na wycieczkę. Trzymaj się.
Uśmiechnęłam sie do niego kiedy skończył rozmawiać.
- Zgadłeś wezmę Xandera i Nataniela na wynos, a gdzie to się zaraz dowiemy. A tak ogóle to tęskniłam - puściłam mu oczko by go udobruchać i skupiliśmy się na Thunderze. Logan nie potrafił się nie uśmiechać kiedy go zaczepiałam, a to znaczy, że ma dobry humor, a jeśli ma dobry humor to się zgodzi.
- Jakiś czas temu natknąłem się podczas jednej z moich wizyt do domu na szajkę, która zajmuje się handlem i zniewoleniem ludzi, ale nie zwykłych ludzi,  ludźmi takich jak my. Wykorzystują ich zdolności do celów przestępczych, militarnych. Wcześniej to były tylko pogłoski, teraz mam dowody, ponieważ porwali moja siostrę, ma takie same zdolności jak ja, tylko jest pewien problem, nie potrafi ich kontrolować, uczyłem ją, ale nie przyniosło to rezultatu, jest zbyt drobna, moc ją wyniszcza. W obecnym stanie jest bardzo niebezpieczna dla siebie i innych, sam dam rade z szajką, chodzi mi o nią. Wiem, że potrafisz to mój dowódco, odebrałaś moc Widarowi, czy mogłabyś pobrać chociaż część mocy Lillien, by mogła nauczyć się nad nią panować? Może spowodować poważne anomalia pogodowe, zniszczyć nie jedno miasto, gdy tylko ją to pochłonie...a tego jest niestety bardzo blisko, zawiodłem jako nauczyciel i brat. Pomóż mi ją uratować.
- Wiesz, gdzie maja kryjówkę?
- Wiem.
- Biorę Xandera, Nataniela i Thundera i wracamy na obiad z Lillien - uśmiechnęłam się do Logana.
- Amy, obiecaj mi, że będziesz uważać, nie chce byś znów była w szpitalu.
- Jestem chodzącą kliniką, mam dobrych żołnierzy i chcę żyć, przysmażę i zniszczę jeśli będzie trzeba, ale wrócę do Ciebie - uśmiechnęłam się i go pocałowałam - obiecuję.
- Idźcie, Thunder, uważajcie na siebie.
- Nie martw się, będę na nią uważał.
Wyszliśmy z gabinetu, widziałam, że mu ulżyło, na prawdę musieli się poprztykać kiedy spałam.
- Pójdę się umyć i przebrać, za ten czas wróci Xander, do Nataniela zaraz napiszę, a Ty pogadaj z Nentresem, by dziś uczył Maddie wyjątkowo, może być?
- Jasne, zaraz się za to zabiorę. Amy, dziękuję Ci za pomoc.
- Na to jeszcze za wcześnie, podziękujesz po wszystkim.
Założyłam skórzane spodnie i kurtkę z logiem Guardians, przypięłam mój sztylet, byłam gotowa do akcji, musiałam tylko pamiętać o tym, że będę walczyć z ludźmi, muszę być bezwzględna dla tych typów spod ciemnej gwiazdy, inaczej przegram, to nie będzie takie łatwe.
Spotkaliśmy się w garażu, chłopcy się uzbroili, mieliśmy mały plan, po prostu wchodzimy, robimy rozwałkę, ratujemy innych, zabieramy Lillien i wracamy na obiad, bo inaczej zostanę wytargana za uszy.
Weszliśmy na dach magazynu, postanowiłam, że skoczymy w sam środek między  nich, wolałam nie tracić czasu na podchody, zeskoczyliśmy ze szklanej części dachu prosto na dół każde z nas odwróciło się w inną stronę, uśmiechnęłam się złośliwie, pożałują za wyrządzone ludziom krzywdy. Wystrzelili nas z broni palnej, z każdej możliwej strony, to było zadanie Xandera, wszystkie kule zatrzymały się i zawróciły do oprawców raniąc ich, ale nie zabijając. Następnym zadaniem mojego przybocznego była konfiskata całej broni palnej, nie musiał wykonać najmniejszego ruchu by się tym zająć, broń znalazła się poza zasięgiem członków tego gangu. Nataniel odskoczył zająć się atakującymi z prawej strony, klasnął w dłonie, część magazynu się zapadła, wystarczyło, ze pstryknął palcem i załatwił kilku osiłków. Thunder walczył z osiłkami z lewej strony, ja natomiast udałam się leniwie do szefa tego całego interesu.
- Nie będę owijać w bawełnę bo mi się śpieszy, jestem złośliwa, bezwzględna i uwielbiam różne tortury, sprawiają mi ogromna frajdę, bo są  bardzo bolesne, nie dla mnie - uśmiechnęłam się i chwyciłam żelazny pręt, który roztopiłam w rekach - więc albo powiesz mi co chcę wiedzieć, albo sama to znajdę, a z ciebie nic nie zostanie, nawet kości, Twój wybór. Tik tak. - Xander powstrzymywał się od śmiechu, jeszcze tego mi brakuje, żeby nie łyknął gadki o mojej złośliwości.
- Czego chcesz?
- Schwytałeś dziewczynę, młodą, niestabilną, elektryczną, gdzie ona jest i pozostali więźniowie?
- Skąd wiesz, że są jacyś inni?
- Nie rób ze mnie kretynki, Ci co próbowali, źle na tym wyszli, ostrzegam.
- Na dole, tymi drzwiami dwa razy w prawo są cele, tam ich znajdziesz...dziewczyna natomiast znajduje się w korytarzu po lewej stronie, jest odurzona, nie wiesz na co się z nią piszesz...
- Mądry wybór - ruszyłam w wyznaczone przez niego miejsce, kiedy go minęłam próbował mnie uderzyć, Xander zamarł, chwyciłam go za dłoń, zrobiłam zwinny unik i przywaliłam mu tak jak mnie uczył, odrzuciło go na drugi koniec pomieszczenia- czego nie zrozumiałeś w słowie: ostrzegam...?! Nataniel, Xand uwolnijcie pozostałych, ja i Thunder pójdziemy po dziewczynę, nie idźcie za nami.
- Amy, nie puszczę Cię samej - chwycił mnie Xand
- Nie masz wyboru, nie wytrzymasz tych piorunów, tylko ja i Thunder jesteśmy w stanie, pamiętasz? Nie bój się o mnie, wrócę..- pogłaskałam go po policzku i udałam się w lewą stronę, drzwi były potężne.
- Na co czekamy? - zapytał niecierpliwie Thunder.
- Spokojnie - spojrzałam mu w oczy - już nic jej nie grozi, najpierw muszą wyprowadzić resztę, potem zaczną się schody, będzie wystraszona więc mów do niej, pamiętaj, że jest odurzona, wybudzi się, będzie miała mniej silnej woli to znaczy mniej kontroli nad tym co posiada. Wtedy zacznie się piekło, nie bój się, nie zrobię jej krzywdy.
Zapytałam Xanda w myślach czy wyprowadzili już wszystkich, potwierdził, na szczęście nie było ich zbyt wielu. Spojrzałam na Thundera, kiwnęłam mu, że już czas, dotknęłam wielkich metalowych drzwi, rozsypały się w nicości, Lillien leżała na pryczy, gdy usłyszała hałas wystraszona próbowała się unieść.
- Lillien to ja, Thunder, nie bój się...już dobrze, zabiorę Cię stąd do domu...
- Odejdź...co mi zrobiliście?!
- Thund spokojnie...nie podchodź... - wsunęłam się lekko do pomieszczenia, widziałam jak idą z niej iskry, nie wyglądało to zbyt dobrze- Chcesz stąd odejść? Wrócić do domu?
- Wiesz, ze tak! co ze mną zrobiliście, dlaczego świat wiruje?!!!
- Zaraz ci to przejdzie, tylko nie możesz się denerwować, wtedy bardziej się w głowie kręci.
- Lill, posłuchaj mnie to na prawdę ja...- Thunder rozpaczliwie próbował dotrzeć do siostry.
- Odejdź!!! - poraziła go piorunem.
- Wszystko w porządku? - zapytałam go, widziałam, że nie bolały go obrażenia, tylko fakt, że siostra jest tak przerażona i otumaniona, że go nie poznaje, jej moc z każda chwila była coraz bardziej niestabilna, budynek zaczął się trząś. Pioruny się rozwijały sięgały coraz dalej, traciła kontrolę, nie mam wyjścia, muszę na siłę ją dotknąć i to jak najszybciej, co przekazałam w myślach pozostałym.
- Nic mi nie jest- odsunął się lekko, żeby jej bardziej nie straszyć, była skupiona na nim, a ja tymczasem pomału przy ścianie się skradałam.
- A ty gdzie się wybierasz?!!!
- Do Ciebie, ja też się go boję...jestem taka jak Ty, jesteś ode mnie silniejsza, pomóż mi stąd uciec...- Lillien skupiła się na chwilę i bacznie mnie obserwowała - mogę podejść bliżej?
- Przyszłaś z nim...
- Trzymał mnie, bałam się...teraz mnie puścił - byłam już całkiem blisko, coś mi mówiło, że nie łyknie tego.
- Nie wierzę Ci!!! - zaczęła się unosić, zerwał się bardzo silny wiatr, pioruny raziły wszystko i mnie i jego, była niesamowicie potężna i zagubiona, rzuciłam się ku niej, raziła mnie w panice, bolało nieziemsko, ale nie mogłam się teraz poddać. Budynek powoli zaczął się rozpadać, teraz albo nigdy skoczyłam do niej, uderzyła we mnie, ale mocno ścisnęłam jej rękę, drugą objęłam ją w pasie, mocno się trzymałam, próbowała mnie zrzucić, szarpała się i atakowała mocno, rany po uderzeniach zaczęły być widoczne na mojej skórze, skąd w niej tyle mocy?! Zaczęła powoli słabnąć, odbierałam jej nadmiar mocy, tylko ile powinnam wsiąść?
- Amy, trzymaj się....!
- Trzymam...jest...dobrze...chyba - wyjęczałam wisząc.
Lillien powoli zaczęła opadać, początkowo spokojnie i swobodnie, nagle runęła w dół razem ze mną, a ja nie mogłam jej puścić, jeszcze nie. Thunder nas złapał, pobijałam się on z reszta też, kiedy była już spokojniejsza, zaczęłam leczyć jej obrażenia i usuwać toksynę z organizmu. Dałam chłopakom znać, że sytuacja na chwile obecna opanowana. Budynek się nie zapadł, byłam ciekawa czy z Lilien już wszystko w porządku, z moich palców wychodziły drobne wyładowania, puściłam jedno w Thundera i zachichotałam.
- Auć...za co to?
- Za zwłokę...zabierajmy ją stąd.
- Poradzisz sobie z tym ?- wskazał na moje ręce, a ja teraz się zastanawiałam, czy nie wzięłam zbyt dużo i czy to okiełznam.
- Nauczysz mnie - uśmiechnęłam się do niego, póki co wszystko mnie bolało, ciekawe czy on też odczuwał ból, dotknęłam jego dłoni, by go podleczyć, przynajmniej trochę.
Wziął Lilien na ręce, podniosłam się nieporadnie, moje rany zaczęły znikać, nie ma źle, nie zniosłabym tego zapachu spalenizny, myślę, że reszta strażników przez najbliższy czas trzymała by się ode mnie z daleka.
Gdy opuszczaliśmy magazyn przywódca tamtego dziwnego gangu wskazał na mnie ręka, podeszłam do niego i się nachyliłam.
- Zapłacisz mi za to, zemszczę się na Tobie...- wymamrotał złośliwie
- Będę czekać, zapraszam w każdej chwili - pociemniało mi w oczach, poczułam jak emanuję błyskawicami, lekcja numer jeden, panować nad emocjami, albo i nie zależy od okazji. Jego mina była bezcenna, patrzył na mnie jakby zobaczył potwora, może to go oduczy porywania niewinnych ludzi, którzy wystarczająco ciężko mają w życiu. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, Xander chciał mnie uściskać, ale się odsunęłam.
- Nie dotykaj mnie, jeszcze nie, ciągle czuję to zabawne pobudzenie to jak bomba, mały zapalnik i wybucham...- Xander się cofnął, ale zmartwił.
- Nauczę ją wszystkiego, jest taki myk, że nawet jak promieniujesz błyskawicami, możesz nie zrobić nikomu krzywdy i wykorzystać je do szybszego poruszania się, ale kochana coś czuję, że mam dwie uczennice, a nie jedną.
- Z chęcią dołączę na Twoje zajęcia, nie chce nikogo zranić przez nieuwagę. Moc Widara jest podobna do mojej, dlatego nie miałam problemów z jej opanowaniem.
Nataniel odebrał od Thundera dziewczynę i wsiadł z nią do samochodu, spała tak słodko, kto by przypuszczał, że przeszła tak wiele, w tak krótkim czasie.
- Lepiej jak pojedziecie z nią sami, Amy nie może wsiąść na razie do samochodu, dotrę z nią na miejsce przed wami. Jest za bardzo...rozgrzana - uśmiechnął się figlarnie, czy on ze mną flirtuje?! Nie zdecydowanie nie, nabija się.
- Ha ha ha...
- Rozchmurz się, będziesz mogła się poprzytulać do tej cudnej klaty - uśmiechał się jak głupi do sera.
- Jej, ale mnie czeka nagroda za tą dzisiejszą misję, jesteś taki łaskawy, jakbym mogła odmówić... - widziałam, że mu ulżyło, odzyskał siostrę i znowu stać go na testosteronowe żarty.
- Jesteś pewna, Amy? - zapytał zniesmaczony Xander
- Wolę to, niż nas wszystkich usmażyć w samochodzie - błękitne błyskawice otaczały moje ciało, Thunder przyciągnął mnie do siebie  znienacka.
- Spokojnie...odpręż się - pogłaskał mnie delikatnie po plecach czułam jak napięcie powoli znika - to się wpakowałaś - szepnął mi do ucha
- Dlaczego?
- Teraz jestem jedynym mężczyzną, w którego ramionach jesteś bezpieczna...przynajmniej na razie - uśmiechnął się, cóż miał rację i to w stu procentach, co nie sprawiło, że poczułam się komfortowo, patrzył na mnie tak łagodnie, czule, że zaczęłam się denerwować...ajj...poraziłam go nagle.
- Przepraszam...tym razem to nie było specjalnie, wszystko w porządku?
- Spokojnie, weź głęboki wdech i wydech i powiedź co Cie tak zdenerwowało, co?
- Tego za żadne skarby ze mnie nie wyciągniesz..- roześmiał się
- Już czuję, że wspólne lekcje będą bardzo zabawne i mmm interesujące.
- Możemy już wracać do domu?
- Tak, możemy - uśmiechnął się.
Xander obserwował  całą tą sytuację i był zły, znowu się w coś wpakowała przez swoje dobre serce, będzie na łasce tego gbura, jeśli jej coś zrobi, pożałuje tego. Nataniel nalegał, by już ruszyli, więc nie miał innego wyjścia, zostawił ich samych.
- Teraz się skoncentruj na tym co Ci powiem, pokaże Ci jak się biega i to bardzo szybko, błysk światła będzie nas niósł, poczuj to światło, stań się nim, będę Cię trzymał, powinnaś mniej więcej załapać, później to przećwiczymy i sama będziesz mogła śmigać.
- Dobra, ufam Ci - objął mnie mocno i ruszyliśmy, to było niesamowite, widziałam samochody, które mijaliśmy, ludzi, sklepy, wszystko jakby w spowolnionym tempie, dotarliśmy przed budynek strażniczy w kilka sekund. Thunder spojrzał na mnie i powiedział:
- Skoro mi zaufałaś, muszę przybrać pewne środki ostrożności, żebyś nie rozsadziła nam domu - nie rozumiałam co przez to chciał powiedzieć, chwycił mnie i przeniósł nas do środka, chwilka czy myśmy wylądowali w jego sypialni? - Mój pokój jest odporny na wyładowania elektryczne, od dziś śpisz tutaj...ze mną - wyraźnie był z siebie zadowolony, miał ubaw ze mnie czy z mojej miny? A może z tego co powie Logan? Któż tam wie.