Całe szczęście Xander zbyt długo się na mnie nie wściekał. Bliżej zaprzyjaźnił się z moim Thunderem, co mnie bardzo ucieszyło, dwóch najważniejszych facetów w moim życiu zaczęło się dogadywać i nie skacze sobie do gardła. Przyjemna odmiana, tym bardziej, że podobno zaliczyli wspólnie jakieś piwo.
Wszystko układałoby się całkiem fajnie, gdyby nie dzień, w którym zobaczyłam jak Kira wychodzi z Loganem z jego gabinetu, po czym badawczo mi się przyglądają. Zaczęłam się zastanawiać, czy czasem nie powiedziała mu o tym co miało miejsce w szpitalu, co ja się oszukuje na pewno mu to powiedziała.
- Cześć Amy - przystanął przede mną, a ona poszła dalej posyłając mu całusa.
- Cześć, coś się stało? - skrzyżowałam ramiona na piersi, przyjmując pozycję obronną, nie chciałam by mnie dotykał.
- Długo jeszcze będziesz go ukrywać? Czy może mam samemu zacząć dokładnie szukać?
- I po co Ci to?
- Wiesz, ostatnio dużo czasu spędzasz z Thunderem...
- Dzięki Tobie, zapomniałeś? - skrzywiłam się
- Przyznał się, że jesteście ze sobą Kirze
- A Ty w to uwierzyłeś? Narzucała mu się i chciała zaciągnąć do łóżka, byłam obok, więc to wykorzystał. Nie każdy lubi tego typu kobiety, wieczne desperatki.
- To byłoby zbyt proste, to na pewno nie facet, z którym ciągle się pokazujesz...mam Cie na oku
- I co dalej? Wyrzucisz go?
- Rozdzielę was.
- A skąd pomysł, że w ogóle jesteśmy razem? - ominęłam go i weszłam do siebie, uff co za facet zawsze się przy nim denerwuję. Zorientowałam się, że wychodził więc postanowiłam podrzucić mu dokumenty, tak, by go nie musieć więcej oglądać, przynajmniej tego dnia. Na jego biurku panował mały bałagan, co było do niego niepodobne, wzięłam kilka kartek do ręki, karcąc się przy tym za łamanie jego prawa do prywatności, tylko, że on łamiąc moje nawet się nad tym nie zastanawiał. Zobaczyłam tam swoje imię, zdjęcia, czy on mnie szpiegował?! Usiadłam przy biurku, wysunęłam szufladę i znalazłam swoją teczkę, która została utajniona. Ciekawe dlaczego to zrobił, zaczęłam ja przeglądać i coraz bardziej otwierałam oczy ze zdumienia, wstałam pospiesznie do kserokopiarki i podwoiłam jej zawartość. Włożyłam wszystko tak jak było. Wśród różnych danych dostałam hasło do mojego tajnego profilu, pośpiesznie opuściłam gabinet, jako zastępca mogłam logować się do bazy ze swojego laptopa, bez żadnych konsekwencji. Wpisałam hasło "epilegmeno", znalazłam swoje zdjęcia, były na nich daty, automatyczne, byłam obserwowana od bardzo dawna, projekt "gwiazda na niebie", "bezduszny, naprowadzić, wystawić...ocalić"!? Co to wszystko było?!
Wystawił mnie bezdusznemu, żeby mnie ściągnąć do jego "nieba", które mi zgotował? To wszystko, co mi mówił to same kłamstwa, poczułam się jakby cały mój świat się roztrzaskał w drobny mak. Nie mogłam tu zostać, po prostu nie mogłam. Ściągałam materiały na komputer i napisałam maila Xanderowi, temat: pilne, treść: pomóż mi to wyjaśnić - A i dołączyłam wszystkie pliki. Wiedział więcej niż mi mówił, może to wszystko to jedna wielka ściema? Każdy krok mojej edukacji został zaplanowany, "trzymać ją blisko, byle nie za", "nie pozwolić odejść za wszelką cenę", "uciszyć Thundera", to tylko, niektóre rzeczy jakie udało mi się pospiesznie wyłapać. W co ja się wpakowałam?! Tak dać się zmanipulować, jakiemuś oszustowi! Zapłacisz mi za to Logan, zapłacisz, przysięgam! Wyjęłam torbę, zaczęłam pakować ubrania, broń, moją kopię akt i komputer. grubsze ubrania i cieńsze, żeby nie było tego za dużo, trochę jedzenia, dokumenty, pieniądze, upchnęłam ją na dnie szafy. Musiałam porozmawiać z Thunderem, nie mogłam zostać, ledwo powstrzymywałam łzy, ale jeśli moja ucieczka i walka o prawdę miała się udać, nikt nie mógł się domyślić, tego co planuję. Zapukałam i weszłam pospiesznie do jego pokoju, słyszałam, że kończył brać prysznic, usiadłam na kanapie i rozłożyłam kopię dokumentów. Nalałam sobie whiskey do szklanki, jestem pewna, że nie miałby nic przeciwko, sączyłam i wpatrywałam się w taflę płynu w mojej szklance, nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły mi płynąć. Opróżniłam szklankę i nalałam sobie ponownie, usłyszałam, że Thunder wychodzi z łazienki, czekała mnie bardzo trudna i nieprzyjemna rozmowa.
- Amy?! Co się stało? - podszedł do mnie, zerknął pytająco na alkohol w mojej dłoni.
- Poczęstowałam się - mruknęłam - on mnie oszukał, wszystko to jedno wielkie kłamstwo, nie wiem już kim jestem. Nasłał na mnie bezdusznych, wystawił im mnie, przyglądał się jak umierałam, żeby cudownie mnie ocalić. Nie mówiłam tego nikomu, ale on mnie prawie wchłonął...gdyby nie Nentres, jego głos, nie wiem skąd, nie wiem jak...stałabym się ciemnością. Muszę sama poznać prawdę, nie mogę tu zostać, nie chcę...- dopiłam szybko kolejną szklankę i podałam Thunderowi kopię dokumentów.
- Nie wiem, co mam powiedzieć, cholerny manipulator! Amy, nie działaj pochopnie, nie zostawię Cię z tym samej- objął mnie mocno - cokolwiek planujesz zrobić uwzględnij w tym mnie, nie dam Ci walczyć samej. Jestem wściekły, mam mętlik w głowie tak samo jak Ty, musimy się zastanowić nad tym i dobrze to rozegrać.
Spojrzałam na niego, niepewnie czy dobrze usłyszałam, chce wszystko poświęcić...dla mnie? Zdjęłam mój strażniczy wisiorek, włożyłam do koperty i wsunęłam do niej kartkę:"Zastąp mnie, kiedyś może wrócę, przepraszam. Amy".
- Odchodzę stąd, nie będę naciskać i nie mogę Ciebie do tego zmusić, do życia uciekiniera, będą nas szukać i namierzać, przecież "za wszelką cenę trzeba mnie rozwijać i utrzymać przy życiu", nie da mi dobrowolnie odejść. Masz tu Lillien, przyjaciół, wiesz na co się piszesz? Obiecuję Ci, że to nie koniec między nami, bo ja Cię kocham, tak Thunder kocham Cię i nie mówię tego wcale dlatego, że opróżniłam Ci trochę whiskey. Ty jesteś najcenniejszym skarbem jaki mam w życiu.
- Kocham Cię, Amy i wierzę Ci mimo to, że dzielnie opróżniasz mi butelkę, chcę być z Tobą, pomóc Ci w tej walce i odkryć prawdę o Twoim pochodzeniu, przepowiedni, wszystkim co Cię trapi. Przyznam Ci się do czegoś, czasem mam wrażenie, że to co się teraz dzieje, fragmenty wspomnień się już wydarzyły, ale nic z tego nie pamiętam i nie rozumiem. Nie mówię o tym, nikomu nie mówiłem przed Tobą, ale wydaje mi się, że to nie jest pierwsza moja reinkarnacja jako strażnika w tym mieście. Chce iść z Tobą, być z Tobą do końca moich dni i dłużej.
- Pakuj się, najpotrzebniejsze rzeczy, wymkniemy się nocą. Nie będziemy brać samochodu, mają gprs, dzięki Ci za błyskawice i szybkie poruszanie się, weź jakieś jedzenie, broń. Wiem, gdzie przenocujemy pierwszą noc, to kawał drogi stąd, w moim domku, po ciemku, będzie zimno, ale mam koce, sprawimy, że domek będzie wyglądał na opuszczony. Będą nas i tam szukać dlatego o świcie musimy ruszyć dalej.
Opuściłam pokój, udałam się do Xandera, postanowiłam, że jako moja prawa ręka najlepiej zajmie moje miejsce, będę potrzebowała kogoś tutaj, kto utrudni im moje poszukiwania. Nie było go w pokoju, co mi bardzo ułatwi sprawę, położyłam kopertę na jego biurku, dopisałam na niej "Xander, sprawdź pocztę", zostawiłam też kopię moich dokumentów, na wszelki wypadek rozłożyłam kilka gazet, w razie niepożądanego gościa, mniejsze prawdopodobieństwo wyłapania wiadomości. Wyszłam pospiesznie na jadalnię, przyda nam się trochę kanapek na drogę, wzięłam tacę zapełniłam ją kanapkami, dwoma sokami, wzięłam kilka serwetek, dwa kawałki naszego ulubionego sernika, Thunder zasługuje na to, by zjeść go po raz ostatni tutaj, wiele razy przemycał go nam po nocy z kuchni jak miałam zachciankę, cieszyłam się, że będzie przy mnie i czułam winna za to wszystko co nas spotyka. Zaniosłam mu prowiant, pozbierałam naczynia, które zniosłam z powrotem na kuchnię, niestety miałam spotkanie z Loganem, złapał mnie za rękę kiedy przechodziłam.
- Zaczekaj proszę, położyłaś na biurku dokumenty dla mnie prawda?
- Tak, były podpisane moim nazwiskiem.
- Mhm, czy coś jeszcze tam widziałaś?
- Co masz na myśli? Mógłbyś już puścić moją rękę?
- Jeszcze nie, chodzi mi o dokumenty, zdjęcia, o coś osobistego.
- Nie wiem o czym mówisz, nie zwracam uwagi na Twoje biurko, rzuciłam dokumenty i tle, nic nie zabrałam, jeśli coś Ci zginęło, to nie moja sprawka.
- Z tego co mówiłaś, wnioskuję, że jednak jesteś wolna...- zbliżył się do mnie ciągle unieruchamiając moją rękę, objął mnie, a ja walczyłam ze sobą, żeby go nie stłuc.
- Puść mnie, nie jestem w nastroju do bycia dziś grzeczną dziewczynką, narażasz mi się, nie będę się powstrzymywać, ostrzegam tylko.
- I co mi zrobisz, przecież wiem, że nie możesz...nawet tego nie chcesz, prowadzisz grę bym był zazdrosny i Cie pragnął jak szalony i udaje Ci się to. Działasz na mnie, dobrze wiesz jak bardzo.
- Ostatnie ostrzeżenie, zostaw mnie człowieku!- zaczął mnie całować nachalnie, a ja nie wytrzymałam, zdzieliłam go mocno, zarzuciło go do tyłu, uderzył w ścianę, zakrwawiony, obolały, patrzył na mnie przerażonym wzrokiem.
- Teraz do Ciebie dotarło? Teraz w końcu mnie słuchasz?! Jesteś draniem, cholernym durniem, manipulatorem, mogłabym wymieniać godzinami wyzwiska dla Ciebie i ciągle miałabym nowe w zanadrzu. Odczep się w końcu ode mnie, raz na zawsze! Nie ufam Ci i nigdy nie zaufam, zmądrzałam liderze. Nigdy więcej mnie nie dotykaj! - byłam wściekła, przetarłam oczy i uciekłam do swojego pokoju, zamknęłam się od środka. Musiałam się uspokoić, zebrać myśli, na prawdę go zmasakrowałam i wcale nie było mi przykro z tego powodu.
Wszystko układałoby się całkiem fajnie, gdyby nie dzień, w którym zobaczyłam jak Kira wychodzi z Loganem z jego gabinetu, po czym badawczo mi się przyglądają. Zaczęłam się zastanawiać, czy czasem nie powiedziała mu o tym co miało miejsce w szpitalu, co ja się oszukuje na pewno mu to powiedziała.
- Cześć Amy - przystanął przede mną, a ona poszła dalej posyłając mu całusa.
- Cześć, coś się stało? - skrzyżowałam ramiona na piersi, przyjmując pozycję obronną, nie chciałam by mnie dotykał.
- Długo jeszcze będziesz go ukrywać? Czy może mam samemu zacząć dokładnie szukać?
- I po co Ci to?
- Wiesz, ostatnio dużo czasu spędzasz z Thunderem...
- Dzięki Tobie, zapomniałeś? - skrzywiłam się
- Przyznał się, że jesteście ze sobą Kirze
- A Ty w to uwierzyłeś? Narzucała mu się i chciała zaciągnąć do łóżka, byłam obok, więc to wykorzystał. Nie każdy lubi tego typu kobiety, wieczne desperatki.
- To byłoby zbyt proste, to na pewno nie facet, z którym ciągle się pokazujesz...mam Cie na oku
- I co dalej? Wyrzucisz go?
- Rozdzielę was.
- A skąd pomysł, że w ogóle jesteśmy razem? - ominęłam go i weszłam do siebie, uff co za facet zawsze się przy nim denerwuję. Zorientowałam się, że wychodził więc postanowiłam podrzucić mu dokumenty, tak, by go nie musieć więcej oglądać, przynajmniej tego dnia. Na jego biurku panował mały bałagan, co było do niego niepodobne, wzięłam kilka kartek do ręki, karcąc się przy tym za łamanie jego prawa do prywatności, tylko, że on łamiąc moje nawet się nad tym nie zastanawiał. Zobaczyłam tam swoje imię, zdjęcia, czy on mnie szpiegował?! Usiadłam przy biurku, wysunęłam szufladę i znalazłam swoją teczkę, która została utajniona. Ciekawe dlaczego to zrobił, zaczęłam ja przeglądać i coraz bardziej otwierałam oczy ze zdumienia, wstałam pospiesznie do kserokopiarki i podwoiłam jej zawartość. Włożyłam wszystko tak jak było. Wśród różnych danych dostałam hasło do mojego tajnego profilu, pośpiesznie opuściłam gabinet, jako zastępca mogłam logować się do bazy ze swojego laptopa, bez żadnych konsekwencji. Wpisałam hasło "epilegmeno", znalazłam swoje zdjęcia, były na nich daty, automatyczne, byłam obserwowana od bardzo dawna, projekt "gwiazda na niebie", "bezduszny, naprowadzić, wystawić...ocalić"!? Co to wszystko było?!
Wystawił mnie bezdusznemu, żeby mnie ściągnąć do jego "nieba", które mi zgotował? To wszystko, co mi mówił to same kłamstwa, poczułam się jakby cały mój świat się roztrzaskał w drobny mak. Nie mogłam tu zostać, po prostu nie mogłam. Ściągałam materiały na komputer i napisałam maila Xanderowi, temat: pilne, treść: pomóż mi to wyjaśnić - A i dołączyłam wszystkie pliki. Wiedział więcej niż mi mówił, może to wszystko to jedna wielka ściema? Każdy krok mojej edukacji został zaplanowany, "trzymać ją blisko, byle nie za", "nie pozwolić odejść za wszelką cenę", "uciszyć Thundera", to tylko, niektóre rzeczy jakie udało mi się pospiesznie wyłapać. W co ja się wpakowałam?! Tak dać się zmanipulować, jakiemuś oszustowi! Zapłacisz mi za to Logan, zapłacisz, przysięgam! Wyjęłam torbę, zaczęłam pakować ubrania, broń, moją kopię akt i komputer. grubsze ubrania i cieńsze, żeby nie było tego za dużo, trochę jedzenia, dokumenty, pieniądze, upchnęłam ją na dnie szafy. Musiałam porozmawiać z Thunderem, nie mogłam zostać, ledwo powstrzymywałam łzy, ale jeśli moja ucieczka i walka o prawdę miała się udać, nikt nie mógł się domyślić, tego co planuję. Zapukałam i weszłam pospiesznie do jego pokoju, słyszałam, że kończył brać prysznic, usiadłam na kanapie i rozłożyłam kopię dokumentów. Nalałam sobie whiskey do szklanki, jestem pewna, że nie miałby nic przeciwko, sączyłam i wpatrywałam się w taflę płynu w mojej szklance, nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły mi płynąć. Opróżniłam szklankę i nalałam sobie ponownie, usłyszałam, że Thunder wychodzi z łazienki, czekała mnie bardzo trudna i nieprzyjemna rozmowa.
- Amy?! Co się stało? - podszedł do mnie, zerknął pytająco na alkohol w mojej dłoni.
- Poczęstowałam się - mruknęłam - on mnie oszukał, wszystko to jedno wielkie kłamstwo, nie wiem już kim jestem. Nasłał na mnie bezdusznych, wystawił im mnie, przyglądał się jak umierałam, żeby cudownie mnie ocalić. Nie mówiłam tego nikomu, ale on mnie prawie wchłonął...gdyby nie Nentres, jego głos, nie wiem skąd, nie wiem jak...stałabym się ciemnością. Muszę sama poznać prawdę, nie mogę tu zostać, nie chcę...- dopiłam szybko kolejną szklankę i podałam Thunderowi kopię dokumentów.
- Nie wiem, co mam powiedzieć, cholerny manipulator! Amy, nie działaj pochopnie, nie zostawię Cię z tym samej- objął mnie mocno - cokolwiek planujesz zrobić uwzględnij w tym mnie, nie dam Ci walczyć samej. Jestem wściekły, mam mętlik w głowie tak samo jak Ty, musimy się zastanowić nad tym i dobrze to rozegrać.
Spojrzałam na niego, niepewnie czy dobrze usłyszałam, chce wszystko poświęcić...dla mnie? Zdjęłam mój strażniczy wisiorek, włożyłam do koperty i wsunęłam do niej kartkę:"Zastąp mnie, kiedyś może wrócę, przepraszam. Amy".
- Odchodzę stąd, nie będę naciskać i nie mogę Ciebie do tego zmusić, do życia uciekiniera, będą nas szukać i namierzać, przecież "za wszelką cenę trzeba mnie rozwijać i utrzymać przy życiu", nie da mi dobrowolnie odejść. Masz tu Lillien, przyjaciół, wiesz na co się piszesz? Obiecuję Ci, że to nie koniec między nami, bo ja Cię kocham, tak Thunder kocham Cię i nie mówię tego wcale dlatego, że opróżniłam Ci trochę whiskey. Ty jesteś najcenniejszym skarbem jaki mam w życiu.
- Kocham Cię, Amy i wierzę Ci mimo to, że dzielnie opróżniasz mi butelkę, chcę być z Tobą, pomóc Ci w tej walce i odkryć prawdę o Twoim pochodzeniu, przepowiedni, wszystkim co Cię trapi. Przyznam Ci się do czegoś, czasem mam wrażenie, że to co się teraz dzieje, fragmenty wspomnień się już wydarzyły, ale nic z tego nie pamiętam i nie rozumiem. Nie mówię o tym, nikomu nie mówiłem przed Tobą, ale wydaje mi się, że to nie jest pierwsza moja reinkarnacja jako strażnika w tym mieście. Chce iść z Tobą, być z Tobą do końca moich dni i dłużej.
- Pakuj się, najpotrzebniejsze rzeczy, wymkniemy się nocą. Nie będziemy brać samochodu, mają gprs, dzięki Ci za błyskawice i szybkie poruszanie się, weź jakieś jedzenie, broń. Wiem, gdzie przenocujemy pierwszą noc, to kawał drogi stąd, w moim domku, po ciemku, będzie zimno, ale mam koce, sprawimy, że domek będzie wyglądał na opuszczony. Będą nas i tam szukać dlatego o świcie musimy ruszyć dalej.
Opuściłam pokój, udałam się do Xandera, postanowiłam, że jako moja prawa ręka najlepiej zajmie moje miejsce, będę potrzebowała kogoś tutaj, kto utrudni im moje poszukiwania. Nie było go w pokoju, co mi bardzo ułatwi sprawę, położyłam kopertę na jego biurku, dopisałam na niej "Xander, sprawdź pocztę", zostawiłam też kopię moich dokumentów, na wszelki wypadek rozłożyłam kilka gazet, w razie niepożądanego gościa, mniejsze prawdopodobieństwo wyłapania wiadomości. Wyszłam pospiesznie na jadalnię, przyda nam się trochę kanapek na drogę, wzięłam tacę zapełniłam ją kanapkami, dwoma sokami, wzięłam kilka serwetek, dwa kawałki naszego ulubionego sernika, Thunder zasługuje na to, by zjeść go po raz ostatni tutaj, wiele razy przemycał go nam po nocy z kuchni jak miałam zachciankę, cieszyłam się, że będzie przy mnie i czułam winna za to wszystko co nas spotyka. Zaniosłam mu prowiant, pozbierałam naczynia, które zniosłam z powrotem na kuchnię, niestety miałam spotkanie z Loganem, złapał mnie za rękę kiedy przechodziłam.
- Zaczekaj proszę, położyłaś na biurku dokumenty dla mnie prawda?
- Tak, były podpisane moim nazwiskiem.
- Mhm, czy coś jeszcze tam widziałaś?
- Co masz na myśli? Mógłbyś już puścić moją rękę?
- Jeszcze nie, chodzi mi o dokumenty, zdjęcia, o coś osobistego.
- Nie wiem o czym mówisz, nie zwracam uwagi na Twoje biurko, rzuciłam dokumenty i tle, nic nie zabrałam, jeśli coś Ci zginęło, to nie moja sprawka.
- Z tego co mówiłaś, wnioskuję, że jednak jesteś wolna...- zbliżył się do mnie ciągle unieruchamiając moją rękę, objął mnie, a ja walczyłam ze sobą, żeby go nie stłuc.
- Puść mnie, nie jestem w nastroju do bycia dziś grzeczną dziewczynką, narażasz mi się, nie będę się powstrzymywać, ostrzegam tylko.
- I co mi zrobisz, przecież wiem, że nie możesz...nawet tego nie chcesz, prowadzisz grę bym był zazdrosny i Cie pragnął jak szalony i udaje Ci się to. Działasz na mnie, dobrze wiesz jak bardzo.
- Ostatnie ostrzeżenie, zostaw mnie człowieku!- zaczął mnie całować nachalnie, a ja nie wytrzymałam, zdzieliłam go mocno, zarzuciło go do tyłu, uderzył w ścianę, zakrwawiony, obolały, patrzył na mnie przerażonym wzrokiem.
- Teraz do Ciebie dotarło? Teraz w końcu mnie słuchasz?! Jesteś draniem, cholernym durniem, manipulatorem, mogłabym wymieniać godzinami wyzwiska dla Ciebie i ciągle miałabym nowe w zanadrzu. Odczep się w końcu ode mnie, raz na zawsze! Nie ufam Ci i nigdy nie zaufam, zmądrzałam liderze. Nigdy więcej mnie nie dotykaj! - byłam wściekła, przetarłam oczy i uciekłam do swojego pokoju, zamknęłam się od środka. Musiałam się uspokoić, zebrać myśli, na prawdę go zmasakrowałam i wcale nie było mi przykro z tego powodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz