Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

piątek, 8 sierpnia 2014

48. Przemiana.


Przeciągnęłam się leniwie i przytuliłam mocniej, zapominając na chwilę o wydarzeniach mających miejsce ubiegłej nocy. Może faktycznie przeszłość i zatajenie tego mnie blokowało? Zerknęłam na Logana, uśmiechał się do mnie i cmoknął mnie w nosek na "dzień dobry".
- Cześć, nie spałeś?
- Czuwałem, tak jak Ci obiecałem.
- Wyglądasz na zmęczonego, przepraszam Cię za to.
- To nie ma znaczenia, Ty w końcu wyglądasz na wypoczętą. Ostatnio uciekałaś przede mną, odpychałaś mnie, teraz wiem dlaczego, dziś znowu jesteś blisko mnie. Boisz się mnie?
- Nie wiedziałam, że tak to wygląda, to Cię trapiło?
- I jeszcze jedna rzecz...- zarumieniłam się gdy wspomniał o naszej wspólnej pierwszej nocy.
- Nie bałam się...i nie boję się Ciebie, to tylko wspomnienia, które czasem wracają, chcę o tym zapomnieć.
- Pomogę Ci w tym.
- Jak?
- Tworząc nowe, te ciepłe - uśmiechnął się do mnie.
- Przyjmę w każdej ilości - pogłaskałam go po twarzy- myślę, że mam już dość siły by przemienić Silyena.
- Jego pierwszego?
- Nie chce narazić Ariel, gdyby coś poszło nie tak. Kocha ją.
- Tak jak ja Ciebie.
- Dziękuję.
- Za co? - zdziwił się.
- Dobrze wiesz, za co - uśmiechnęłam się - masz do mnie dużo cierpliwości i zaufania, nawet kiedy się zatraciłam w ciemności, zawsze o mnie walczysz, nie masz lekko.
- Ty jesteś tego warta, jesteś moją nagrodą. A teraz śmigaj pod prysznic księżniczko, mamy dziś dużo pracy - uśmiechnął się, a ja skradłam mu całusa. Od dawna nie byłam w tak dobrym nastroju, ubraliśmy się i zeszliśmy na śniadanie, pomachałam chłopakom, widziałam niepewna minę Nataniela, ale posłałam mu uśmiech. Pewnie się obwiniał, ze mogłam mieć kłopoty przez nasze nocne spotkanie, gdyby wiedział, że je miałam, ale nie z jego winy...tylko swojej. Zerknęłam na stół, przy którym siedział Silyen z Ariel i Nentresem, bracia się dogadali, co mnie bardzo cieszy, wybaczyli sobie, w końcu są rodziną. Podeszłam do nich, zdziwieni wbili we mnie swoje spojrzenia.
- Cześć...- powiedziałam niepewnie - Silyen jesteś gotowy?
- Gotowy na co? - widziałam na jego twarzy niepokój.
- By stać się ponownie człowiekiem? Mogę dziś to zrobić, po śniadaniu przygotuję pokój, tylko, że to chyba będzie bolało, a ja nie wiem czy potrafię zmniejszyć to nieprzyjemne uczucie, jesteś tego świadomy i czy nadal tego pragniesz?
- Jak niczego bardziej na świecie...Amy..ja...
- Wyspałam się, problem zażegnany, widzimy się po śniadanku, ale mi w brzuchu burczy - uśmiechnęłam się i wróciłam do Logana, uff.
- Ale szybko uciekła z reguły papla i papla, musi być głodna - rzucił Nentres.
- Ta...- mruknął Silyas
- Lepiej jedz, to może być Twój ostatni posiłek- zażartował Nentres
- To ja muszę go dobre wycałować - dorzuciła Ariel, chcą by się rozchmurzył.
- Wygląda jakby się czymś przejmował - szepnął Logan , gdy usiadłam obok.
- Wyrzuty sumienia..-aj co ja mówię...- yy no wiesz, że by taki się stał musiał zabić wielu niewinnych, a teraz on znowu powróci jako jeden z nas, a tamtym nie będę w stanie przywrócić życia, mam tylko nadzieję, że ich dusze odzyskają spokój, to pewnie to go martwi - zaczęłam jeść śniadanie, widziałam wpatrzonego we mnie Xandera, tak rozmowa z nim też mnie nie ominie.
- Możliwe, wiesz, nie będę Ci mógł towarzyszyć w jego przemianie, poproś Xandera, muszę wybrać się po zapasy, zrobić inwentaryzacje, dokupić środki medyczne, takie nudne obowiązki, nie będziesz się gniewać?
- Nie, no co Ty, poproszę go i tak muszę z nim porozmawiać.
- No już najwyższy czas.
- Myślisz, że się na mnie gniewa?
- Myślę, że czeka, aż będziesz gotowa, jest Twoim zastępcą, chce być blisko, pewnie się martwi, że mu nie ufasz, że zrobił coś źle.
- Nie pomyślałam o tym, że tak to może odebrać. Chroniłam go tylko, na swój pokręcony, nielogiczny sposób.
- Coś wymyślisz, jestem tego pewien, zawsze dajesz radę, zbieram się- dał mi buziaka w policzek, pomachał i pognał zająć się pracą. Stołówka wyludniała się, a ja czekałam, Xander tez nie miał zamiaru się nigdzie ruszyć. Wstałam i odniosłam tacę, wracając podeszłam do niego, spojrzał na mnie srogim wzrokiem nie poruszając się.
- Cześć...masz dzisiaj jakieś plany?
- Może.
- A mógłbyś w nich uwzględnić...mnie? - uśmiechnęłam się nieśmiało - przyda mi się nauczka i porządny trening, opuściłam się, mój trener nie byłby ze mnie zadowolony, a ja nie mogę i nie chcę go zawieść.
- Pomyślę o tym- starał się mnie ignorować.
- Przepraszam - o właśnie przykułam jego zainteresowanie, spojrzał na mnie - trening to był tylko pretekst, masz mnie. Zawaliłam i zrobiłam coś czego nie powinnam, zataiłam przed Tobą coś, ale nie to było najgorsze, z tym dałby się żyć, odepchnęłam Cię, a nie powinnam. Przepraszam.
- To co dziś robimy? - uśmiechnął się, a ja poczułam ogromna ulgę.
- Uściskam Cię z radości, a potem jeśli masz ochotę potowarzysz mi przy przemianie Silyena.
- Mogę mieć, to teraz ściskaj.
Przytuliłam się mocno, ulżyło mi, że dał mi jeszcze jedną szansę.
- Dziękuję.
- Nigdy więcej tak mnie nie strasz.
- A co szukałeś egzorcysty? - uśmiechnęłam się
- Wiesz jak ciężko ich znaleźć w necie? Nie chcę byle partacza - odwzajemnił uśmiech. To był ten Xand, za którym tęskniłam. Poszedł ze mną do skrzydła szpitalnego, przygotowywaliśmy mała salę do przemiany Silyena.
- Coś zaszło między Tobą, a Silyenem, nie chcesz powiedzieć co, sprawa z Widarem miała odwrócić uwagę od tego, co chcesz ukryć, mam rację? - wypalił nagle Xand.
- Za dobrze mnie znasz.
- Nie kłamiesz, robisz postępy, mam go sprać?
- Życie spierze go wystarczająco, ma wyrzuty sumienia.
- Dziwne bezduszni ich nie mają...
- Jest w większej części człowiekiem niż bestią, na to wychodzi. Wiesz o Widarze, Logan Ci powiedział?
- Tak, poza tym nie jestem ślepy, jesteś silna, byle co Ciebie nie złamie.
- Możliwe, że mnie przeceniasz- podszedł do mnie i położył mi dłonie na ramionach.
- Logan by go zabił, gdyby wiedział, że istnieje choć cień podejrzeń, że Cię skrzywdził, ja bym się nie wahał, gdybyś była ze mną. Wiem co on czuje, nie wiem co czujesz Ty. Dlaczego go bronisz?
- Bo on obronił mnie, jest bratem Nentresa i jednym z nas, przeszłość nie jest jednoznaczna.
Zaufaj mi partnerze.
- Przeszkadzam? Mogę przyjść później - Silyen oparł się o futrynę i przyglądał nam intensywnie.
- Nie, dobrze, że jesteś im szybciej to załatwimy tym będzie lepiej- Xand się odsunął ode mnie i wskazał Silyenowi łóżko. Zamknęłam drzwi, widziałam to spojrzenie, o czymś myślał, jak zwykle było mi trudno go rozgryźć. Podeszłam do łóżka i wzięłam Silyena za rękę.
- Jesteś gotowy?
- Jestem. Jeśli chcesz możesz przejąć moje zdolności, to i tak marne zadośćuczynienie za to uprowadzenie.
- Nie, nie chcę tego, lepiej się przydasz pomagając i walcząc razem z nami. Gotowy?
- Tak, ale jeśli kiedyś będę umierał chciałbym, żebyś...
- Dobra, nie marudź, daj mi działać - zaczęłam go leczyć, starałam się nie narobić zbyt wiele bólu.Wyszło mi to o wiele lepiej niż za pierwszym razem, przy Widarze nie myślałam by uważać to dobrze, nie chcę zranić Ariel. Jak za pierwszym razem skóra się zaróżowiła, usłyszałam jego bicie serca, wszystko wracało do stanu przed przemiany. Przyglądnęłam mu się, wyglądał zupełnie inaczej tak, ludzki, bezbronnie, kiedy się osuwałam pochwycił mnie Xander, nie znosiłam tego, znowu czeka mnie odpoczynek.

1 komentarz:

  1. Amy jest taka kochana i pomocna normalnie tylko do szklanej kuli wsadzić i pielęgnować. Egzorcysty szukał Xand? No niee... Haha on jest boski :D O udało się go odmienić czy tam przemienić znowu w człowieka super... Czyli teraz Ariel tez zmieni? Mam nadzieję...

    OdpowiedzUsuń