Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

środa, 27 sierpnia 2014

52. Potencjalna strażniczka.

Następnego dnia kręciliśmy się przy domku sprzątając pozostałości po naszym ognisku, których nie zauważyliśmy po ciemku, potem poszliśmy trochę pobiegać po lesie, kiedy poczułam tak mocne wibracje,że omal nie powaliły mnie z nóg. Spojrzeliśmy na siebie z Xandem...bezduszny, był blisko,  z zamyślenia wyrwał mnie krzyk kobiety, ruszyliśmy biegiem w tamtą stronę.
- Nie mam broni - krzyknął Xander z kwaśną miną - odpięłam swój sztylet i mu podałam.
- Chyba sobie żartujesz, tak?
- Jestem śmiertelnie poważna, nie mam nic innego - kiedy dobiegliśmy na górę, zobaczyłam młodą kobietę, broniąca się przed wrzeszczącą bezduszna kreaturą przypominającą olbrzymiego lwa. Rzucała w niego kule energii, z celowaniem nie szło jej najlepiej, ale była dzielna, miała wolę walki.
 - Nentres, złap mnie za rękę, przenieś mnie zaatakuję z góry, Xand odciągnij dziewczynę i niech się dzieje strażnicy. W mgnieniu oka znalazłam się nad bezdusznym lwem, przypatrzyłam go na początek, wylądowałam obok niego, atakowałam, by kupić chłopcom trochę czasu.
- Nic się nie bój, nic ci nie będzie, oni są ze mną - wolałam ją uspokoić, widok napakowanego Xanda potrafi napędzić strachu.
Xand odciągnął przestraszoną dziewczynę w tył  przed nimi stanął Nentres, istota nie miała metalowych elementów, a Xand miał mały sztylet, jestem pewna, żeby sobie poradził, ale wolę nie ryzykować utraty przez niego zdrowia.
- Kiiim jesteście ?- wydukała wystraszona kobieta.
- Nic się nie boj, zaraz będzie po wszystkim - przekonywał ją Xander.
- Jesteśmy przyjaciółmi, jesteś przy nas bezpieczna - uśmiechnął się do niej Nentres.
Przywaliłam bezdusznemu z pięści, teren trochę się zapadł więc odskoczyłam w tył. Nie dałam mu złapać równowagi, przypalałam go po bokach, atakowałam z każdej strony, mogłam przetestować trochę moc  Widara, chciał mnie dosięgnąć łapą, ale się odsunęłam i stracił równowagę, o to mi chodziło. Rozpędziłam się i wskoczyłam na jego grzbiet, niszcząc go z tamtej strony. Zrzucił mnie swoim ogonem, ale Nentres był na to przygotowany chwycił mnie i przeniósł bym mogła zaatakować ponownie od góry, przekazywałam mu informacje w myślach, tak było znacznie szybciej.  Udało mi się go przepołowić, pokonany stwór poległ, rozpuszczając się pomału w maź.
- Kim jest ta kobieta? - zapytała ocalona dziewczyna.
- Naszym dowódcą i dumą - powiedział Xander
Odwróciłam się pobiegłam w ich stronę.
- Jesteś cała? - przykucnęłam przy niej.
- Trochę mnie poobijał, ale to nic takiego.
- Pozwól mi - dotknęłam jej kolana, zaczęło się goić, skupiłam się również na powierzchownych ranach.
- Jesteś niesamowita, jak ty to wszystko robisz? - zaciekawiła się dziewczyna.
- Mam trochę więcej doświadczenia, sporo trenowałam pod okiem tego pana - wskazałam na Xanda - nazywam się Amy, to jest Xander i Nentres, pracujemy dla  Guardians, ale mało kto o nas słyszał i o to chodzi. Każde z nas ma pewne umiejętności, tak jak i Ty, całkiem nieźle Ci szło, możemy popracować nad celnością jeśli miałabyś ochotę. Zawsze będziesz mogła się obronić, a to ważne, ja nie potrafiłam tego, kiedy zaatakowano mnie po raz pierwszy.
- Po raz pierwszy? To znaczy, że to wydarzy się jeszcze kiedyś?
- Najprawdopodobniej tak, przebudziłaś swój dar, jesteś dla tych stworów smakowitą przekąską, jak każde z nas. Wyczuwają Cię, a ja mogę Cię nauczyć jak wyczuwać ich. Mam domek za tamtymi skałami, mieszkasz gdzieś blisko?
- Mieszkam z drugiej strony miasteczka, nazywam się Megan, jestem fryzjerką w miasteczku, wracałam z pracy kiedy...to coś mnie zaatakowało.
Zamyśliłam się, skoro mieszkała z drugiej strony dlaczego nakładała drogi idąc lasem, może chciała się przejść, a ja jestem zbyt podejrzliwa?
- Może cię odprowadzić jeśli chcesz, albo zaproponować coś dobrego co nam przygotują panowie, a my sobie pogadamy trochę co?
- Pff panowie, może panie by coś upitrasiły - mruknął Xander
- Nie bądź nieuprzejmy, od ciebie mi lepiej smakuje - poprawiłam widocznie nastrój Xandowi, bo uśmiechał się od ucha do ucha.
- Jeśli się nie pogniewasz, wolałabym wrócić do domu - zasępiła się Megan.
- W takim razie odprowadzę Cię, a wy wracajcie nie powinno mi to zająć zbyt wiele czasu.
Nentres pomógł Megan wstać, a ja uśmiechnęłam się pod nosem, nasz książę rzadko bywał taki szarmancki, może w końcu będzie szczęśliwy i zapomni o mnie.Ruszyłam krótsza drogą w kierunku miasta Megan wyglądała na wystraszoną.
- O co chodzi? Tędy będzie bliżej.
- Wiem, tylko, że mam kłopoty i...
- I dlatego nadłożyłaś drogi...przed kim uciekasz?
- Przed byłym chłopakiem, wiem, że to brzmi tandetnie, rozstaliśmy się, bo był agresywny, bił mnie, czekał na mnie przed praca więc poszłam tędy.
- Chodź, nie jesteś sama, a jeśli trzeba pogadamy sobie z tym panem - wzięłam Megan pod rękę.
- Dzięki, ale nie chce byś miała przeze mnie więcej kłopotów.
- Żaden problem, słuchaj ja wiem, że zaskoczę cię tym pytaniem masz mętlik w głowie i jesteś przerażona, chciałabyś może do nas dołączyć? Nauczylibyśmy Ciebie wszystkiego, nie musiałabyś już nigdy więcej żyć w strachu, ani przed tym gościem, ani przed tymi stworami. Mówię to, bo za dwa dni wyjeżdżamy, nie będę mogła Ci więcej pomóc, a przyznam szczerze, że wolałabym mieć tą pewność, że jesteś cała.
- Dlaczego jesteś dla mnie taka miła? I dlaczego tak się o mnie troszczysz?
- A dlaczego nie miałabym być miła? Nikt nie zasługuje na taką śmierć, parę miesięcy temu, też byłabym obiadem, ale mnie też ktoś pomógł, walczył o mnie i oto jestem. Gdyby nie on, moje życie nie wyglądałoby w ten sposób, było nudne jak flaki z olejem mówiąc między nami, przypuszczam, że do tego czasu...już bym nie żyła. Nie będę naciskać, ale obiecaj mi jedno.
- Co takiego?
- Że się zastanowisz.
- Myślę, że to obiecać Ci mogę.
- To teraz tak z innej beczki, mogę wpaść do Ciebie jutro do salonu? Myślę, że czas na zmiany w moim życiu i  małą metamorfozę.
- Chętnie, zaczynam od 9.00
- Będę - podczas naszej malej pogawędki, zauważyłam mężczyznę, który ostro się nam przyglądał.
- Czy to on? Ten facet w czarnej bluzie w zaułku, zerknęłam na wystawę sklepową i przyciągnęłam Megan pokazując jej wisiorek obserwując odbicie mężczyzny w szybie.
- O Boże, to on..co ja teraz zrobię...
- Nic, bo nic Ci nie zrobi, poczekaj tu na mnie - przeszłam na drugą stronę ulicy, uśmiechnęłam się do niego zalotnie i weszłam w zaułek, zdziwiony mężczyzna od razu podszedł w moja stronę.
- Mmm koteczku nie widziałem Cię w okolicy, pewnie jesteś strasznie samotna - przycisnął mnie do muru i mocno złapał za rękę.
- Nie, raczej nie jestem samotna, moja przyjaciółka również, nie życzy sobie Twojej obecności na każdym kroku, tak między nami to strasznie tandetne.
- Głupoty gadasz, kobiety uwielbiają takie podchody
- Nie trawimy namolnych mężczyzn  i radzę puść moją rękę, a drugą zabierz z mojego tyłka z łaski swojej, albo będę zmuszona nieco Cie uszkodzić - mężczyzna się roześmiał i napierał na mnie mocniej.
- Lubisz na ostro, jesteś w moim typie...- kiedy usiłował mnie obmacać, złapałam jego rękę, uwolniłam swoją i szybkim ruchem wykręciłam.
- Drugi raz nie poproszę, daj Megan spokój
- Albo co?
- Albo za szybko nie wyjdziesz ze szpitala - popchnęłam go i dałam szansę na zastanowienie się, niestety wybrał niemądrze i chciał mnie zaatakować, przywaliłam mu w szczękę, nieco słabiej niż zazwyczaj, wylądował na ścianie w drugim końcu zaułka, a mur był nadpęknięty. Patrzył na mnie przerażony, nie rozumiejąc za bardzo co się właśnie stało.
- Myślę, że się zrozumieliśmy, prawda?
- Zaraz się doigrasz! - naskoczył na mnie, zrobiłam kilka uników i zdzieliłam go ponownie, tym razem nie był w stanie się podnieść. Postawiłam go do pionu i spojrzałam w oczy, by mieć pewność, że zrozumiał.
- To jak będzie? Wiedz, że ja mogę tak długo, a Ty jesteś wykończony po dwóch ciosach. Wystarczy jedno słowo Megan i jestem tu szybciej niż sobie możesz wyobrazić. To jasne? - widziałam w jego oczach strach, pokiwał głową i wymamrotał "jasne", na tyle ile mógł wyczołgał się z zaułka, a ja podbiegłam do Megan.
- Myślę, że sobie wyjaśniliśmy pewne rzeczy, nie powinien Cię męczyć dalej, a teraz prowadź do domu, na wszelki wypadek.
- Nie wiem co powiedzieć, dziękuje Ci.
- Drobiazg, nie znoszę takich mężczyzn.
Odprowadziłam Megan do domu, umówiłam się na drugi dzień, myślę, że Logan tak by zrobił, a mnie przydałaby się zmiana, moje włosy były już zbyt długie i ciężkie, w krótszych będzie mi łatwiej walczyć. Wybrałam się w drogę powrotną do domu.

1 komentarz:

  1. Oho nareszcie jakaś akcja, ale z tym sztyletem dobre było :D Amy miała żywego manekina cudnie :D Tez nie lubię takich typków spod ciemnej gwiazdy... Fajna ta Megan ciekawe czy się przyłączy :D

    OdpowiedzUsuń