Xander dał mi popalić na sali, ale uwielbiałam to, nie wyobrażałam sobie teraz powrotu do mojego starego życia. Postanowiłam odwiedzić Logana, jakoś stęskniłam się za nim, po wyjściu z pokoju natknęłam się na Xandera:
- Gdzie się wybierasz?
- Yy idę do Logana, a dlaczego pytasz?
- Pilnuje cię, już niedługo wstawię Ci w odznakę nadajnik, będę wiedział gdzie jesteś, gdzie Cię zabiorą..wiesz dla pewności, będziesz miała trochę więcej swobody.
- Skoro nalegasz niech tak będzie, Xand jesteś zmęczony, ledwo stoisz, idź odpocznij a ja będę z Loganem, nic mi się nie stanie. Nie będę nigdzie wychodzić poza twierdzę.
- Dobrze, trzymam Cię za słowo, ale tylko dlatego, żebyś się nie martwiła.
- Tak, tak to tylko Twoja dobra wola, wcale nie robisz tego dla mnie- próbowałam mieć poważną minę, ale mi nie wyszło roześmiałam się.
- Ej, nie gadam z Tobą!
- Przykro mi będziesz musiał, ale to dopiero jutro, dobranoc Xand.
- Dobranoc Amy.
Zapukałam do pokoju Logana i jakie było moje zdziwienie, że nie jest sam, razem z nim siedział Thunder.
- Cześć, przeszkadzam Wam? Coś się stało?
- Cześć, w zasadzie to dobrze, że jesteś, mamy sprawę do rozpatrzenia i Ty tutaj decydujesz- powiedział Logan.
- A jaką to mam podjąć decyzję?
- Sama zobacz - podał mi kartkę papieru, zerknęłam to na Logana to na Thundera, zastanawiając się co jest grane. Zaczęłam czytać...o to podanie o przeniesienie do oddziały pod dowództwem Amy...moim?!
- Chcesz się przenieść do mojego oddziału? - zapytałam Thundera.
- Tak, tak jak powiedziałem mój miecz, piorun i ja cały jestem do Twojej dyspozycji, zawsze, cokolwiek rozkażesz, będę obok dowódco.
- Czytaj dalej - mruknął Logan - i nie dziw się tak, masz wielu przyjaciół
- Prośbę swą motywuję tym, że dowódca Amy reprezentuje wartości moralne, które są dla mnie ważne, łatwiej będzie mi się rozwinąć i pozyskać nowe umiejętności u boku takiego lidera. Thunder...ja nie wiem co powiedzieć..
- Proste zgadzasz się lub nie? - uśmiechnął się łobuzersko - poza tym lubię patrzeć jak zamiatasz Xandem na treningach.
- Zgadzam się, wiesz często to on zamiata mną - uśmiechnęłam się.
- Bo mu się dajesz, żeby nie było mu przykro, ja tam swoje wiem i dziękuję, obiecuję, że nie będę sprawiał Ci problemów.
- Nigdy ich nie sprawiasz, Thunder.
- Już nie, do zobaczenia na zbiórce, dobranoc- wyszedł z pokoju Logana.
- A to ci historia...uwierzyłbyś w to?- siadłam Loganowi na kolanach i przytuliłam do siebie.
- Przy Tobie kociaku, wszystko przestaje mnie dziwić - cmoknął mnie w nosek.
- Miałeś ciężki dzień?
- Dużo roboty papierkowej, coś cię trapi?
- Tęskniłam, ale masz rację brak odzewu od Nentresa, mam nadzieję, ze u nich wszystko w porządku.
- Gdybym tylko miał możliwość, otwarcia Ci tego portalu zrobiłbym to, ale niestety chwilowo jest to ponad naszą technologię - pogłaskał mnie po policzku.
- Wiem, niektóre sprawy zawsze będą poza naszym zasięgiem.
- Nie na długo, obiecuję.
- Kocham Cię za to.
- Tak?
- I za to, że jesteś dla mnie taki dobry.
- Jesteś całym moim światem.
- Zawsze mnie odnajdziesz, gdziekolwiek bym była, jeśli...coś mi się stanie, bądź ostrożny. Mam złe przeczucia w sprawie tajemniczej ewolucji bezdusznych.
- Oszaleję jeśli coś Ci zrobią.
- Tego właśnie nie chcę, nie możesz mieć zaburzonego osądu sytuacji, wpaść w wir zemsty, bo to Cie zniszczy i przyniesie wiele ofiar. Także tych po naszej stronie.
- Nie będzie to proste, nie mówmy o tym, jesteś tu ze mną, to się liczy. Jesteś zmęczona, zostaniesz ze mną?
- Na noc?
- Tak, nie chcę dziś spać sam. Za dnia się mijamy, tęsknię za tobą.
- Dobrze, muszę wstać wcześnie, by nas nie zobaczyli jak się wymykam.
- Chrzanię to! - przyciągnął mnie gwałtownie do siebie i pocałował namiętnie - Mam dość ukrywania tego co czuje do Ciebie, albo to zaakceptują, albo do widzenia.
- Nie stać nas na stratę strażników, kochanie.
- Wiem, że nie odejdą, mam dobre przeczucie co do tego.
- Dlaczego?
- Bo to chodzi o ciebie, a oni podziwiają wszystko co robisz i jaka jesteś, będą chcieli byś była szczęśliwa.
- Chyba, że uwielbiają Ciebie, wtedy będę miała sporo rywalek i rywali - zaśmiałam się.
- Oj, nie żartuj ja widzę tylko Ciebie, zawsze.
- Chodźmy spać, rano odzyskasz zdrowy rozsądek.
- Przekonamy się jak wstaniesz i wypijesz kawę.
Przebrałam się w koszulkę Logana, była mi prawie do kolan, ale była wygodna, wgramoliłam do łóżka i przytuliłam do niego mocno. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, to była pierwsza noc przespana w całości od tak dawna.
Wstałam przed Loganem, wiec zrobiłam mu kawę i śniadanie, założyłam spodnie na jego koszulkę, pozbierałam swoje rzeczy i cichutko przemknęłam do siebie. Po drodze nie spotkałam nikogo, ale jak otworzyłam drzwi...zastałam Xandera z surowa miną.
- Wpadłaś....
- Ale z czym?
Zaczął mi się przyglądać badawczo.
- Czy to nie koszulka Logana?
- Tak, to jego koszulka. Zasiedziałam się i nocowałam u niego, jeśli pozwolisz wezmę prysznic i się przebiorę. Wyspałeś się?
- Tak wyspałem, jesteście razem?
- Kto?
- Amy...Ty i Logan.
- Tak, ale nie wygadaj się nikomu, to wszystko jest zbyt skomplikowane, bardziej niż walka z bezdusznymi.
Podszedł do mnie, przytulił, co całkowicie wytrąciło mnie z równowagi.
- Cieszę się, mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa, to dobry facet, kibicowałem wam po cichu. - spojrzał w okno i się zamyślił i posępniała mu mina.
- Coś jest nie tak?
- Nie, dla niektórych pozostaniesz w świecie marzeń...szczęściarz z niego, myj się, przyniosę Ci śniadanie- wyszedł z pokoju.
Doprowadziłam się do stanu, w którym nie będę nikogo napawać strachem lub mieć na sumieniu czyjś zawał. Mój telefon zabrzęczał nadchodzącą wiadomością: " Śniadanie i kawa była pyszna, szkoda, że musiałem jeść sam. Miłego dnia, aniele - L".Uśmiechnęłam się, rozległo się pukanie do mojego pokoju.
- Wejdź Xand.
- Masz nosa, kawa taka jak lubisz, wziąłem ci naleśniki z owocami, pomyślałem, że możesz mieć na nie ochotę.
- Dziękuję Ci, nie musiałeś mi przynosić jedzenia, to nie należy do Twoich obowiązków, ale Ci bardzo dziękuję za troskę.
- Ktoś musi Cię pilnować, byś jadła.
- Dlaczego jesteś taki spięty? Coś się stało o czym mi nie mówisz?
- Nentres wrócił, domyślam się, że niedługo skończy rozmawiać z Loganem, przywiózł trochę broni z Etherionu, jak ją zbadamy, możemy wykorzystać i u nas. Domyślam się, że będzie chciał pogadać z Tobą na osobności.
- Wrócił? Jest cały? Zarobi reprymendę...nie wypada mi zrugać księcia, co?
- I to Cię powstrzyma? - uśmiechnął się Xander
- Za dobrze mnie znasz, nie powstrzyma.
Podeszłam do niego i przytuliłam mocno.
- Przepraszam, nie miałam pojęcia...
- Amy, cii nie masz mnie za co przepraszać, nie powinnaś.
- I myślisz, że to mnie powstrzyma? - uśmiechnęłam się.
- Nic Cię nie powstrzyma - pogłaskał mnie po policzku - pora iść do szefa.
- Tak bo znowu oberwę za spóźnienie.
- To mogłoby być dla Ciebie interesującym doznaniem - roześmiał się
- Bardzo śmieszne.
- Gdzie się wybierasz?
- Yy idę do Logana, a dlaczego pytasz?
- Pilnuje cię, już niedługo wstawię Ci w odznakę nadajnik, będę wiedział gdzie jesteś, gdzie Cię zabiorą..wiesz dla pewności, będziesz miała trochę więcej swobody.
- Skoro nalegasz niech tak będzie, Xand jesteś zmęczony, ledwo stoisz, idź odpocznij a ja będę z Loganem, nic mi się nie stanie. Nie będę nigdzie wychodzić poza twierdzę.
- Dobrze, trzymam Cię za słowo, ale tylko dlatego, żebyś się nie martwiła.
- Tak, tak to tylko Twoja dobra wola, wcale nie robisz tego dla mnie- próbowałam mieć poważną minę, ale mi nie wyszło roześmiałam się.
- Ej, nie gadam z Tobą!
- Przykro mi będziesz musiał, ale to dopiero jutro, dobranoc Xand.
- Dobranoc Amy.
Zapukałam do pokoju Logana i jakie było moje zdziwienie, że nie jest sam, razem z nim siedział Thunder.
- Cześć, przeszkadzam Wam? Coś się stało?
- Cześć, w zasadzie to dobrze, że jesteś, mamy sprawę do rozpatrzenia i Ty tutaj decydujesz- powiedział Logan.
- A jaką to mam podjąć decyzję?
- Sama zobacz - podał mi kartkę papieru, zerknęłam to na Logana to na Thundera, zastanawiając się co jest grane. Zaczęłam czytać...o to podanie o przeniesienie do oddziały pod dowództwem Amy...moim?!
- Chcesz się przenieść do mojego oddziału? - zapytałam Thundera.
- Tak, tak jak powiedziałem mój miecz, piorun i ja cały jestem do Twojej dyspozycji, zawsze, cokolwiek rozkażesz, będę obok dowódco.
- Czytaj dalej - mruknął Logan - i nie dziw się tak, masz wielu przyjaciół
- Prośbę swą motywuję tym, że dowódca Amy reprezentuje wartości moralne, które są dla mnie ważne, łatwiej będzie mi się rozwinąć i pozyskać nowe umiejętności u boku takiego lidera. Thunder...ja nie wiem co powiedzieć..
- Proste zgadzasz się lub nie? - uśmiechnął się łobuzersko - poza tym lubię patrzeć jak zamiatasz Xandem na treningach.
- Zgadzam się, wiesz często to on zamiata mną - uśmiechnęłam się.
- Bo mu się dajesz, żeby nie było mu przykro, ja tam swoje wiem i dziękuję, obiecuję, że nie będę sprawiał Ci problemów.
- Nigdy ich nie sprawiasz, Thunder.
- Już nie, do zobaczenia na zbiórce, dobranoc- wyszedł z pokoju Logana.
- A to ci historia...uwierzyłbyś w to?- siadłam Loganowi na kolanach i przytuliłam do siebie.
- Przy Tobie kociaku, wszystko przestaje mnie dziwić - cmoknął mnie w nosek.
- Miałeś ciężki dzień?
- Dużo roboty papierkowej, coś cię trapi?
- Tęskniłam, ale masz rację brak odzewu od Nentresa, mam nadzieję, ze u nich wszystko w porządku.
- Gdybym tylko miał możliwość, otwarcia Ci tego portalu zrobiłbym to, ale niestety chwilowo jest to ponad naszą technologię - pogłaskał mnie po policzku.
- Wiem, niektóre sprawy zawsze będą poza naszym zasięgiem.
- Nie na długo, obiecuję.
- Kocham Cię za to.
- Tak?
- I za to, że jesteś dla mnie taki dobry.
- Jesteś całym moim światem.
- Zawsze mnie odnajdziesz, gdziekolwiek bym była, jeśli...coś mi się stanie, bądź ostrożny. Mam złe przeczucia w sprawie tajemniczej ewolucji bezdusznych.
- Oszaleję jeśli coś Ci zrobią.
- Tego właśnie nie chcę, nie możesz mieć zaburzonego osądu sytuacji, wpaść w wir zemsty, bo to Cie zniszczy i przyniesie wiele ofiar. Także tych po naszej stronie.
- Nie będzie to proste, nie mówmy o tym, jesteś tu ze mną, to się liczy. Jesteś zmęczona, zostaniesz ze mną?
- Na noc?
- Tak, nie chcę dziś spać sam. Za dnia się mijamy, tęsknię za tobą.
- Dobrze, muszę wstać wcześnie, by nas nie zobaczyli jak się wymykam.
- Chrzanię to! - przyciągnął mnie gwałtownie do siebie i pocałował namiętnie - Mam dość ukrywania tego co czuje do Ciebie, albo to zaakceptują, albo do widzenia.
- Nie stać nas na stratę strażników, kochanie.
- Wiem, że nie odejdą, mam dobre przeczucie co do tego.
- Dlaczego?
- Bo to chodzi o ciebie, a oni podziwiają wszystko co robisz i jaka jesteś, będą chcieli byś była szczęśliwa.
- Chyba, że uwielbiają Ciebie, wtedy będę miała sporo rywalek i rywali - zaśmiałam się.
- Oj, nie żartuj ja widzę tylko Ciebie, zawsze.
- Chodźmy spać, rano odzyskasz zdrowy rozsądek.
- Przekonamy się jak wstaniesz i wypijesz kawę.
Przebrałam się w koszulkę Logana, była mi prawie do kolan, ale była wygodna, wgramoliłam do łóżka i przytuliłam do niego mocno. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, to była pierwsza noc przespana w całości od tak dawna.
Wstałam przed Loganem, wiec zrobiłam mu kawę i śniadanie, założyłam spodnie na jego koszulkę, pozbierałam swoje rzeczy i cichutko przemknęłam do siebie. Po drodze nie spotkałam nikogo, ale jak otworzyłam drzwi...zastałam Xandera z surowa miną.
- Wpadłaś....
- Ale z czym?
Zaczął mi się przyglądać badawczo.
- Czy to nie koszulka Logana?
- Tak, to jego koszulka. Zasiedziałam się i nocowałam u niego, jeśli pozwolisz wezmę prysznic i się przebiorę. Wyspałeś się?
- Tak wyspałem, jesteście razem?
- Kto?
- Amy...Ty i Logan.
- Tak, ale nie wygadaj się nikomu, to wszystko jest zbyt skomplikowane, bardziej niż walka z bezdusznymi.
Podszedł do mnie, przytulił, co całkowicie wytrąciło mnie z równowagi.
- Cieszę się, mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa, to dobry facet, kibicowałem wam po cichu. - spojrzał w okno i się zamyślił i posępniała mu mina.
- Coś jest nie tak?
- Nie, dla niektórych pozostaniesz w świecie marzeń...szczęściarz z niego, myj się, przyniosę Ci śniadanie- wyszedł z pokoju.
Doprowadziłam się do stanu, w którym nie będę nikogo napawać strachem lub mieć na sumieniu czyjś zawał. Mój telefon zabrzęczał nadchodzącą wiadomością: " Śniadanie i kawa była pyszna, szkoda, że musiałem jeść sam. Miłego dnia, aniele - L".Uśmiechnęłam się, rozległo się pukanie do mojego pokoju.
- Wejdź Xand.
- Masz nosa, kawa taka jak lubisz, wziąłem ci naleśniki z owocami, pomyślałem, że możesz mieć na nie ochotę.
- Dziękuję Ci, nie musiałeś mi przynosić jedzenia, to nie należy do Twoich obowiązków, ale Ci bardzo dziękuję za troskę.
- Ktoś musi Cię pilnować, byś jadła.
- Dlaczego jesteś taki spięty? Coś się stało o czym mi nie mówisz?
- Nentres wrócił, domyślam się, że niedługo skończy rozmawiać z Loganem, przywiózł trochę broni z Etherionu, jak ją zbadamy, możemy wykorzystać i u nas. Domyślam się, że będzie chciał pogadać z Tobą na osobności.
- Wrócił? Jest cały? Zarobi reprymendę...nie wypada mi zrugać księcia, co?
- I to Cię powstrzyma? - uśmiechnął się Xander
- Za dobrze mnie znasz, nie powstrzyma.
Podeszłam do niego i przytuliłam mocno.
- Przepraszam, nie miałam pojęcia...
- Amy, cii nie masz mnie za co przepraszać, nie powinnaś.
- I myślisz, że to mnie powstrzyma? - uśmiechnęłam się.
- Nic Cię nie powstrzyma - pogłaskał mnie po policzku - pora iść do szefa.
- Tak bo znowu oberwę za spóźnienie.
- To mogłoby być dla Ciebie interesującym doznaniem - roześmiał się
- Bardzo śmieszne.
Hah Xand jaki opiekuńczy nadajnik w odznakę chce jej dać :DD A jakie piękne fochy strzela :DD Yhym Logan nie chce spać sam no proszę :DDD Amy jaka miła zrobiła mu nawet śniadanie :DD Xand już wie kto będzie następny?? :DD Nen wrócił to dobrze ale zaraz dostanie po tym książęcym tyłku od Amy :DD Pozdrawiam :DD
OdpowiedzUsuń