Zawsze spotkamy kogoś kto nam w życiu pomoże. Wyciągnie swoje ramiona
i będzie mocno nas trzymać, abyśmy tak łatwo nie upadli.
Ten ktoś nazywa się przyjacielem - prawdziwym aniołem być może bez skrzydeł
ale z anielską duszą..
Abaddon patrzył na mnie rozmarzony, krzywiłam się na widok krwi na moim ubraniu i dłoniach. Podeszłam do niego, czułam, że powinnam mu podziękować za pomoc, ostatnio był dla mnie na prawdę dobry.
- Abaddonie, chciałabym Ci podziękować za pomoc, przez ostatnie dni byłeś nieoceniony, nie doceniałam cię, czasami, a czasami na to zasłużyłeś. Błyskawica jest przecudna, dziękuję..- objęłam go mocno, czym samą siebie zaskoczyłam.
- Chciałem dać Ci powód byś do mnie wracała, dobry powód. Cieszę się, że mogłem pomóc, że jesteś cała.
- Jak go ukarzesz? - spojrzałam na Pierwszego przytulającego Ivith. Podbiegły do mnie cerbery trącając mnie pyskami, bym je pogłaskała, kucnęłam i to zrobiłam.
- Pierwszy, co do Twojej kary...skazuję Cię na rozmowę z Amy, gwarantuję Ci, że po godzinie rozmowy z nią będziesz błagał mnie na kolanach o to bym Cię wpuścił do piekła - otworzył przejście do swojego pałacu - Alastorze, zapraszam na siderth, pewna dobrodziejka podarowała mi, aż dwie butelki, a jedną ekstra schłodziła, napijmy się kacie - wyciągnął do niego dłoń i przeszli przez portal uśmiechając się do mnie.
- Dziwnie wyglądasz - mruknął Fobos.
- To nic w porównaniu z tym jak pachniesz - dodał Dimos.
- Też nie jestem tym faktem zachwycona, moje urwisy - zaśmiałam się, kucnął przy mnie Aseroth i głaskał cerbery.
- Jak ona to zrobiła?- zapytał Naberius swoją partnerkę Ivith.
- Cóż, najdroższy będziesz miał okazje się dowiedzieć odbywając swoją karę - uśmiechnęła się i skradła mu kolejnego całusa.
- Robisz się w tym całkiem niezła- mruknął Pierwszy.
- Jeszcze nie wiesz na co mnie stać - zaśmiała się dziewczyna.
- Okropne, prawda? Pewnie się teraz mną brzydzisz...- zaczęłam niepewnie rozmowę.
- Nigdy więcej nawet tak nie myśl - złapał mnie za rękę, zmuszając bym na niego spojrzała - zabieram Cię stąd.
- Przyda mi się kąpiel, cerbery też to zauważyły, musi być na prawdę źle - śmiałam się przez łzy - Astaroth, zabierzesz mnie na cmentarz?
- Teraz?
- Proszę..
- Chodź, zrobimy mały przystanek - podał mi dłoń, przeszłam przez portal. Astaroth zaczekał przed cmentarzem, oparł się o bramę, weszłam do środka. Uklękłam przy grobie Thundera, położyłam dłoń na kamieniu, z kryształu zrobiłam małe serduszko, które przysunęłam bliżej tablicy.
- To dla Ciebie, serce za Twoje serce - ucałowałam swoje palce i dotknęłam nimi tablicy - tęsknię przyjacielu...- powstałam i wyszłam z cmentarza, dobrze, że nie było nikogo poza mną, mogliby się przerazić stanu w jakim byłam. Jakbym dokonała rzezi, taki był fakt i nie będę temu zaprzeczać.
- Jak się trzymasz? - zapytał mnie czule.
- Zapytaj jutro dobrze? - przetarłam oczy i ruszyłam do Guardians, tam gdzie wszystko miało swój początek. Astaroth przygotował mi kąpiel, pomógł zmywać ze mnie krew. Przytuliłam się do niego mocno, nigdy nie przypuszczałam, że tak ważny dla mnie będzie.
- Abaddonie, chciałabym Ci podziękować za pomoc, przez ostatnie dni byłeś nieoceniony, nie doceniałam cię, czasami, a czasami na to zasłużyłeś. Błyskawica jest przecudna, dziękuję..- objęłam go mocno, czym samą siebie zaskoczyłam.
- Chciałem dać Ci powód byś do mnie wracała, dobry powód. Cieszę się, że mogłem pomóc, że jesteś cała.
- Jak go ukarzesz? - spojrzałam na Pierwszego przytulającego Ivith. Podbiegły do mnie cerbery trącając mnie pyskami, bym je pogłaskała, kucnęłam i to zrobiłam.
- Pierwszy, co do Twojej kary...skazuję Cię na rozmowę z Amy, gwarantuję Ci, że po godzinie rozmowy z nią będziesz błagał mnie na kolanach o to bym Cię wpuścił do piekła - otworzył przejście do swojego pałacu - Alastorze, zapraszam na siderth, pewna dobrodziejka podarowała mi, aż dwie butelki, a jedną ekstra schłodziła, napijmy się kacie - wyciągnął do niego dłoń i przeszli przez portal uśmiechając się do mnie.
- Dziwnie wyglądasz - mruknął Fobos.
- To nic w porównaniu z tym jak pachniesz - dodał Dimos.
- Też nie jestem tym faktem zachwycona, moje urwisy - zaśmiałam się, kucnął przy mnie Aseroth i głaskał cerbery.
- Jak ona to zrobiła?- zapytał Naberius swoją partnerkę Ivith.
- Cóż, najdroższy będziesz miał okazje się dowiedzieć odbywając swoją karę - uśmiechnęła się i skradła mu kolejnego całusa.
- Robisz się w tym całkiem niezła- mruknął Pierwszy.
- Jeszcze nie wiesz na co mnie stać - zaśmiała się dziewczyna.
- Okropne, prawda? Pewnie się teraz mną brzydzisz...- zaczęłam niepewnie rozmowę.
- Nigdy więcej nawet tak nie myśl - złapał mnie za rękę, zmuszając bym na niego spojrzała - zabieram Cię stąd.
- Przyda mi się kąpiel, cerbery też to zauważyły, musi być na prawdę źle - śmiałam się przez łzy - Astaroth, zabierzesz mnie na cmentarz?
- Teraz?
- Proszę..
- Chodź, zrobimy mały przystanek - podał mi dłoń, przeszłam przez portal. Astaroth zaczekał przed cmentarzem, oparł się o bramę, weszłam do środka. Uklękłam przy grobie Thundera, położyłam dłoń na kamieniu, z kryształu zrobiłam małe serduszko, które przysunęłam bliżej tablicy.
- To dla Ciebie, serce za Twoje serce - ucałowałam swoje palce i dotknęłam nimi tablicy - tęsknię przyjacielu...- powstałam i wyszłam z cmentarza, dobrze, że nie było nikogo poza mną, mogliby się przerazić stanu w jakim byłam. Jakbym dokonała rzezi, taki był fakt i nie będę temu zaprzeczać.
- Jak się trzymasz? - zapytał mnie czule.
- Zapytaj jutro dobrze? - przetarłam oczy i ruszyłam do Guardians, tam gdzie wszystko miało swój początek. Astaroth przygotował mi kąpiel, pomógł zmywać ze mnie krew. Przytuliłam się do niego mocno, nigdy nie przypuszczałam, że tak ważny dla mnie będzie.
- Kocham Cię- szepnęłam mu do ucha i pocałowałam go namiętnie.
- Mógłbym tego słuchać godzinami, jesteś taka piękna i odważna- wziął mnie na ręce, wytarł ręcznikiem i zaniósł do łóżka, gdzie scałował ze mnie każdą z moich łez.
Następnego dnia odwiedził mnie Pierwszy ze swoimi dwoma cerberami.
- Zgłaszam się do odbycia kary - zaczął Naberius.
- Witaj, mógłbyś najpierw sprawić, że pieczęć z mojego brzucha zniknie?
- Tak, jasne, zaczekaj - podwinął mi koszulkę, dotknął swojej pieczęci, mamrotał pod nosem dziwne słowa, kiedy symbol całkiem zanikł.
- Dzięki, od razu lepiej, o czym chcesz rozmawiać?
- Jak je zmusiłaś do pomocy?
- Nie zmusiłam...odebrałam ich uczucia i posłuchałam czego im brakuje, wiesz, że kontaktują się telepatycznie ze sobą? Musisz to wiedzieć, w końcu jakoś z nimi rozmawiasz.
- Jak je przekonałaś, by zdradziły Ci swoje imiona?
- Nie przekonałam, same mi je zdradziły, a ja powiedziałam im swoje, wiesz jak nazywały mnie dziwną istotą nie było to zbyt komfortowe. Masz ochotę się z nimi przejść na spacer?
- Myślałem, że rzadko stąd wychodzisz...- zdziwił się Naberius.
- Nie zaatakuje, będzie miły - mruknął Dimos.
- Wiem, to nie z Twojego powodu, bezduszni i inne demony, trzeba być przygotowanym na wszystko - głaskałam cerbery, kiedy zapiekła mnie pieczęć.
- Tak, Abaddonie?
- Czy Naberius zgłosił się do Ciebie, do odbywania kary?
- Tak, jest teraz ze mną, idziemy na spacer.
- Bądź dla niego najmilsza jak się da, niech mu idzie w pięty, o! - roześmiałam się, a Abaddon zmył z mojej głowy.
Dałam cerberom po większym kawałku mięsa, które dla nich kupiłam, pałaszowały z radością.
Spacerowaliśmy po lesie, a ja odpowiadałam mu na jego wszystkie pytania, na prawdę wydawał się zainteresowany moją osobą.
- Gdzie Astaroth? Kochają Cie dwa najsilniejsze demony z piekła, jak Ty to zrobiłaś?
- Żebym to ja wiedziała - uśmiechnęłam się - Astaroth poszedł do siebie, po kilka rzeczy, nie chce spuścić mnie z oka po tej walce z Lilith.
- Jesteś bardzo silna, rozłożyłabyś mnie na łopatki bez całego tego zamieszania....
- To jest bardziej skomplikowane, nie byłam wtedy sama...Thunder był przy mnie, przyjaciele na mnie liczyli, nie chciałam by wam się coś stało.
- To ze względu na Ciebie moja kara nie jest krwista i w mękach, dziękuję.
- Za to należy dziękować mojemu Władcy Piekieł, był wczoraj w dobrym nastroju.
- Kiedy postawiła mnie przed Alastorem myślałam, że już po mnie.
- Nie zrobiłaś nic złego, zobaczył Twoją duszę.
- Teraz już zrobiłam...zabiłam.
- Od zawsze zabijasz, śmierć jest Twoim darem, robisz to w imię wyższego dobra. Pomyśl ile istnień przez to ocaliłaś - uśmiechnął się łagodnie.
- A to ja miałam ciebie naprostować - zaśmiałam się - Abaddon da mi popalić.
- To może zostać między nami.
- Zgoda, ale błagaj go o powrót, mówiąc jaka okropna jestem, ucieszy się.
- Miałem taki zamiar.
Pożegnaliśmy się, kiedy miałam wychodzić z lasu usłyszałam dziwny dźwięk, postanowiłam się rozejrzeć, usłyszałam głos Ivith, wiec pewniej pomknęłam w tamtą stronę i natknęłam się na...smoka, dużego, czarnego smoka!
- Ivith...czy to jest to o czym myślę? - wypowiadałam słowa ostrożnie.
- Cześć Amy, rozglądam się za Naberiusem, ale chyba się minęliśmy, nigdy nie widziałaś smoka?- szczerze zdziwiła się dziewczyna i wpatrywała we mnie, a z nią smok na którym siedziała.
- Nigdy, mam nadzieję, że nie jest głodny - smok spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jadłem dość, duże śniadanie, dziękuję, że pytasz, ale nie wyglądasz na dość smaczną przekąskę.- Nie bój się, nie zrobi Ci krzywdy, jeszcze rośnie, Caligo tak się nazywa.
- Powinnaś się mnie bać, jestem wielki i groźny!
- Będzie większy? - zaciekawiłam się i zignorowałam smocze przechwałki.
- Mam go od jaja, zajęliśmy się sobą nawzajem - uśmiechnęła się dziewczyna i pogłaskała smoka.
- A może jednak Ciebie schrupię? Mm ładnie pachniesz - mruczał mi w myślach smok, chcąc mnie przestraszyć.
- Myślę, że Pierwszy wrócił do Abaddona, miał się płaszczyć, żeby nigdy więcej się ze mną nie spotkać - uśmiechnęłam się i pogłaskałam smoka. W myślach usłyszałam groźne prychanie, ale nie zrobiłam sobie nic z tego.
- Zadziorny jesteś - mruknęłam do niego głaszcząc- lubię takich facetów - uśmiechnęłam się do Ivith.
- A propo pana zadziornego, tęskni za Tobą i Błyskawica też, wpadnij kiedyś, pojeździsz na niej, a ja polatam na smoku, zrobimy wyścigi - kusiła Ivith.
- A to bezpieczne?
- Zjem tego Twojego kuca, to Ciebie oszczędzę..- Nic nie wiesz? Abaddon powiedział, że jeśli któryś z jego demonów Ciebie tknie, kiedy jesteś u niego w królestwie to rzeki zapełnią się krwią...demonów.
- Nic nie wiem..Abuś chyba był pod wpływem siderthu, który mu sprezentowaliśmy - zaśmiałam się.
- Abuś? Tylko nie mów do mnie smoczuś mmmrr.- Ty też za nim tęsknisz - powiedziała dziewczyna i się uśmiechnęła.
- No może troszeczkę...
- Astaroth chce opuścić piekło dla Ciebie - spojrzałam na nią zaskoczona - wiesz, że będzie drażliwy, może mu na to nie pozwolić, bo możesz go nie odwiedzać...nałożnico - zaśmiała się.
- Oj leżałam z nim w łóżku tylko raz...bez takich mi tu..
- I jest taki dobry jak mówią? - zaciekawiła się Ivith.
- Nie wiem, nic nie robiliśmy..- speszyłam się.
- Nie chciał?!
- Ja nie chciałam, on nie dążył...płakałam.
- Dziwne, Abaddon, żadnej kobiecie w łożu nie przepuści..
- Miał chwile słabości...nie drąż tematu.
- Ty jesteś jego słabością - uśmiechnęła się dziewczyna - zbieram się, mój miły gdzieś tam na mnie czeka - otwarła portal.
- Do zobaczenia moja przekąsko..- Trzymajcie się, oboje - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę Guardians.
Drogę zagroził mi mężczyzna, bez wątpienia był demonem i to całkiem potężnym, wyczuwałam w nim duże pokłady energii.
- Zejdź mi z drogi.
- Ciekawa z Ciebie istota śmiertelna kobieto, byłem ciekaw, kim jesteś i dlaczego mój brat...przyrodni zabronił nam Ciebie dotykać.. tylko w piekle, jesteśmy w świecie ludzi, wiec mógłbym zrobić to na co mam ochotę...- wyjęłam miecz i skierowałam w stronę nieznajomego.
-Nie wiem o czym mówisz..dobrze Ci radzę odejdź - próbował mnie zamroczyć, ale posłałam w jego stronę pocisk tak jak mnie uczył Michael, mężczyzna się zachwiał i roześmiał.
- Ktoś taki jak Ty potrzebuje ochrony - podał mi dłoń - proponuję ci pakt, w zamian za Twe ciało i duszę sprawię, by nikt więcej Ciebie nie skrzywdził - miał strasznie przebiegłe oczy.
- Ona już ma ochronę - Astaroth pojawił się przy moim boku.
- Astaroth, zawsze się przyplączesz nie w porę - skrzywił się nieznajomy - propozycję ponawiam, o pani - skłonił się - do następnego spotkania, gwiazdo jaśniejąca - przylgnęłam mocniej do Astarotha. Nieznajomy otwarł portal i przeszedł przez niego nie odwracając się w naszą stronę, odetchnęłam z ulgą.
- Mój bohater - uśmiechnęłam się, a on zaniepokoił- kim on był?
- Jak je przekonałaś, by zdradziły Ci swoje imiona?
- Nie przekonałam, same mi je zdradziły, a ja powiedziałam im swoje, wiesz jak nazywały mnie dziwną istotą nie było to zbyt komfortowe. Masz ochotę się z nimi przejść na spacer?
- Myślałem, że rzadko stąd wychodzisz...- zdziwił się Naberius.
- Tylko jak na mnie polują, a chwilowo mam zastój w tym businessie - roześmiałam się i założyłam kurtkę, dopięłam miecz.
- Nie jest Ci potrzebny, nie zaatakuję Cię...- zmieszał się Pierwszy.- Wiem, to nie z Twojego powodu, bezduszni i inne demony, trzeba być przygotowanym na wszystko - głaskałam cerbery, kiedy zapiekła mnie pieczęć.
- Tak, Abaddonie?
- Czy Naberius zgłosił się do Ciebie, do odbywania kary?
- Tak, jest teraz ze mną, idziemy na spacer.
- Bądź dla niego najmilsza jak się da, niech mu idzie w pięty, o! - roześmiałam się, a Abaddon zmył z mojej głowy.
Dałam cerberom po większym kawałku mięsa, które dla nich kupiłam, pałaszowały z radością.
Spacerowaliśmy po lesie, a ja odpowiadałam mu na jego wszystkie pytania, na prawdę wydawał się zainteresowany moją osobą.
- Gdzie Astaroth? Kochają Cie dwa najsilniejsze demony z piekła, jak Ty to zrobiłaś?
- Żebym to ja wiedziała - uśmiechnęłam się - Astaroth poszedł do siebie, po kilka rzeczy, nie chce spuścić mnie z oka po tej walce z Lilith.
- Jesteś bardzo silna, rozłożyłabyś mnie na łopatki bez całego tego zamieszania....
- To jest bardziej skomplikowane, nie byłam wtedy sama...Thunder był przy mnie, przyjaciele na mnie liczyli, nie chciałam by wam się coś stało.
- To ze względu na Ciebie moja kara nie jest krwista i w mękach, dziękuję.
- Za to należy dziękować mojemu Władcy Piekieł, był wczoraj w dobrym nastroju.
- Kiedy postawiła mnie przed Alastorem myślałam, że już po mnie.
- Nie zrobiłaś nic złego, zobaczył Twoją duszę.
- Teraz już zrobiłam...zabiłam.
- Od zawsze zabijasz, śmierć jest Twoim darem, robisz to w imię wyższego dobra. Pomyśl ile istnień przez to ocaliłaś - uśmiechnął się łagodnie.
- A to ja miałam ciebie naprostować - zaśmiałam się - Abaddon da mi popalić.
- To może zostać między nami.
- Zgoda, ale błagaj go o powrót, mówiąc jaka okropna jestem, ucieszy się.
- Miałem taki zamiar.
Pożegnaliśmy się, kiedy miałam wychodzić z lasu usłyszałam dziwny dźwięk, postanowiłam się rozejrzeć, usłyszałam głos Ivith, wiec pewniej pomknęłam w tamtą stronę i natknęłam się na...smoka, dużego, czarnego smoka!
- Ivith...czy to jest to o czym myślę? - wypowiadałam słowa ostrożnie.
- Cześć Amy, rozglądam się za Naberiusem, ale chyba się minęliśmy, nigdy nie widziałaś smoka?- szczerze zdziwiła się dziewczyna i wpatrywała we mnie, a z nią smok na którym siedziała.
- Nigdy, mam nadzieję, że nie jest głodny - smok spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jadłem dość, duże śniadanie, dziękuję, że pytasz, ale nie wyglądasz na dość smaczną przekąskę.- Nie bój się, nie zrobi Ci krzywdy, jeszcze rośnie, Caligo tak się nazywa.
- Powinnaś się mnie bać, jestem wielki i groźny!
- Będzie większy? - zaciekawiłam się i zignorowałam smocze przechwałki.
- Mam go od jaja, zajęliśmy się sobą nawzajem - uśmiechnęła się dziewczyna i pogłaskała smoka.
- A może jednak Ciebie schrupię? Mm ładnie pachniesz - mruczał mi w myślach smok, chcąc mnie przestraszyć.
- Myślę, że Pierwszy wrócił do Abaddona, miał się płaszczyć, żeby nigdy więcej się ze mną nie spotkać - uśmiechnęłam się i pogłaskałam smoka. W myślach usłyszałam groźne prychanie, ale nie zrobiłam sobie nic z tego.
- Zadziorny jesteś - mruknęłam do niego głaszcząc- lubię takich facetów - uśmiechnęłam się do Ivith.
- A propo pana zadziornego, tęskni za Tobą i Błyskawica też, wpadnij kiedyś, pojeździsz na niej, a ja polatam na smoku, zrobimy wyścigi - kusiła Ivith.
- A to bezpieczne?
- Zjem tego Twojego kuca, to Ciebie oszczędzę..- Nic nie wiesz? Abaddon powiedział, że jeśli któryś z jego demonów Ciebie tknie, kiedy jesteś u niego w królestwie to rzeki zapełnią się krwią...demonów.
- Nic nie wiem..Abuś chyba był pod wpływem siderthu, który mu sprezentowaliśmy - zaśmiałam się.
- Abuś? Tylko nie mów do mnie smoczuś mmmrr.- Ty też za nim tęsknisz - powiedziała dziewczyna i się uśmiechnęła.
- No może troszeczkę...
- Astaroth chce opuścić piekło dla Ciebie - spojrzałam na nią zaskoczona - wiesz, że będzie drażliwy, może mu na to nie pozwolić, bo możesz go nie odwiedzać...nałożnico - zaśmiała się.
- Oj leżałam z nim w łóżku tylko raz...bez takich mi tu..
- I jest taki dobry jak mówią? - zaciekawiła się Ivith.
- Nie wiem, nic nie robiliśmy..- speszyłam się.
- Nie chciał?!
- Ja nie chciałam, on nie dążył...płakałam.
- Dziwne, Abaddon, żadnej kobiecie w łożu nie przepuści..
- Miał chwile słabości...nie drąż tematu.
- Ty jesteś jego słabością - uśmiechnęła się dziewczyna - zbieram się, mój miły gdzieś tam na mnie czeka - otwarła portal.
- Do zobaczenia moja przekąsko..- Trzymajcie się, oboje - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę Guardians.
Drogę zagroził mi mężczyzna, bez wątpienia był demonem i to całkiem potężnym, wyczuwałam w nim duże pokłady energii.
- Zejdź mi z drogi.
- Ciekawa z Ciebie istota śmiertelna kobieto, byłem ciekaw, kim jesteś i dlaczego mój brat...przyrodni zabronił nam Ciebie dotykać.. tylko w piekle, jesteśmy w świecie ludzi, wiec mógłbym zrobić to na co mam ochotę...- wyjęłam miecz i skierowałam w stronę nieznajomego.
-Nie wiem o czym mówisz..dobrze Ci radzę odejdź - próbował mnie zamroczyć, ale posłałam w jego stronę pocisk tak jak mnie uczył Michael, mężczyzna się zachwiał i roześmiał.
- Ktoś taki jak Ty potrzebuje ochrony - podał mi dłoń - proponuję ci pakt, w zamian za Twe ciało i duszę sprawię, by nikt więcej Ciebie nie skrzywdził - miał strasznie przebiegłe oczy.
- Ona już ma ochronę - Astaroth pojawił się przy moim boku.
- Astaroth, zawsze się przyplączesz nie w porę - skrzywił się nieznajomy - propozycję ponawiam, o pani - skłonił się - do następnego spotkania, gwiazdo jaśniejąca - przylgnęłam mocniej do Astarotha. Nieznajomy otwarł portal i przeszedł przez niego nie odwracając się w naszą stronę, odetchnęłam z ulgą.
- Mój bohater - uśmiechnęłam się, a on zaniepokoił- kim on był?
- Samael, upadły anioł zniszczenia, przeklęty Abaddon, wiedziałem, że coś namiesza, nie mógł im zabronić nękać Ciebie tutaj.
- Nie mów tak, chciał dobrze, chciał bym była bezpieczna. Tylko to ja, wiesz, że przyciągam kłopoty i na szczęście gorącego i seksownego Astarotha - objęłam go za szyję i pocałowałam namiętnie- zabierz mnie stąd, szybko - mruknęłam.
- Jak ty to robisz, że za każdym razem pragnę Cię bardziej?- powiedział i pośpiesznie otwarł portal prowadzący wprost do sypialni, cieszyłam się, że tym razem niczego nie pokręcił.
Abaddon siedział na swoim tronie popijając siderth, który tak lubił, zwłaszcza, że był od niej, delektował się jego każdą kropelka i czekał na Naberiusa, kto jak kto, ale ta ziemska kobieta zawsze dotrzymuje słowa.
- Witaj bracie - Samael podszedł do tronu i skłonił się lekko- co u Ciebie, lawa wystarczająco wrząca? Siderth wystarczająco chłodny, bo coś przedsionek Ci opustoszał, ach no tak miałeś gościa, tą kobietę..
- Samaelu, zapomnij o niej - rzucił leniwie Abaddon - skoro już zawitałeś w te strony, trochę bardziej się stosuj do moich praw. Ta kobieta należny do mnie i tylko do mnie.
- Dlaczego wobec zezwalasz Astarothowi kosztować zakazanego owocu, jej ust, bracie?
- Zasłużył, by była jego panią na ziemi, tyle powinieneś wiedzieć.
-Wybacz o Władco Najciemniejszy, Najokrutniejszy Twój sługa Naberios zgłasza się z meldunkiem zgodnym po wymierzeniu kary- skłonił się bardzo nisko Pierwszy.
- Wybacz, obowiązki wzywają Samaelu...jeśli się dowiem, że knujesz przeciwko niej...nie będę litościwy - Samael skłonił się i opuścił salę, coś było na rzeczy, a on odkryje co to takiego.
-Mów Naberiosie, potrzeba mi trochę rozrywki - Władca dopił swój trunek.
- Najmroczniejszy z mrocznych, zlituj się, jej światła nie da się znieść, przyjmij mnie do Twego królestwa z powrotem.
- Była zbyt, aż tak okropna?
- Tak, mistrzu, raduje się me zmrożone serce, że to już koniec.
- Czego się nauczyłeś?
- Nie przeciwstawiać Ci się, najwspanialszemu prawu.
- Czego się od niej nauczyłeś?
- Jak zrozumieć cerbery, nie trzeba ich głodzić, czy bić...potrzebują ciepła.
- Yhy, to w jej stylu, możesz zostać i miej ja na oku od czasu do czasu trochę kontroli nikomu nie zaszkodzi.
- Dziękuję Władco!
- Idź już idź...muszę odpocząć, męczycie mnie wszyscy!
Abaddon siedział na swoim tronie popijając siderth, który tak lubił, zwłaszcza, że był od niej, delektował się jego każdą kropelka i czekał na Naberiusa, kto jak kto, ale ta ziemska kobieta zawsze dotrzymuje słowa.
- Witaj bracie - Samael podszedł do tronu i skłonił się lekko- co u Ciebie, lawa wystarczająco wrząca? Siderth wystarczająco chłodny, bo coś przedsionek Ci opustoszał, ach no tak miałeś gościa, tą kobietę..
- Samaelu, zapomnij o niej - rzucił leniwie Abaddon - skoro już zawitałeś w te strony, trochę bardziej się stosuj do moich praw. Ta kobieta należny do mnie i tylko do mnie.
- Dlaczego wobec zezwalasz Astarothowi kosztować zakazanego owocu, jej ust, bracie?
- Zasłużył, by była jego panią na ziemi, tyle powinieneś wiedzieć.
-Wybacz o Władco Najciemniejszy, Najokrutniejszy Twój sługa Naberios zgłasza się z meldunkiem zgodnym po wymierzeniu kary- skłonił się bardzo nisko Pierwszy.
- Wybacz, obowiązki wzywają Samaelu...jeśli się dowiem, że knujesz przeciwko niej...nie będę litościwy - Samael skłonił się i opuścił salę, coś było na rzeczy, a on odkryje co to takiego.
-Mów Naberiosie, potrzeba mi trochę rozrywki - Władca dopił swój trunek.
- Najmroczniejszy z mrocznych, zlituj się, jej światła nie da się znieść, przyjmij mnie do Twego królestwa z powrotem.
- Była zbyt, aż tak okropna?
- Tak, mistrzu, raduje się me zmrożone serce, że to już koniec.
- Czego się nauczyłeś?
- Nie przeciwstawiać Ci się, najwspanialszemu prawu.
- Czego się od niej nauczyłeś?
- Jak zrozumieć cerbery, nie trzeba ich głodzić, czy bić...potrzebują ciepła.
- Yhy, to w jej stylu, możesz zostać i miej ja na oku od czasu do czasu trochę kontroli nikomu nie zaszkodzi.
- Dziękuję Władco!
- Idź już idź...muszę odpocząć, męczycie mnie wszyscy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz