Poranek w otchłani był rześki, zerknęłam na Astarotha jeszcze drzemał, postanowiłam się nie ruszać za bardzo, powinien się wyspać. Był bardzo czujny, dlatego i zmęczony. Wyglądał tak spokojnie, w stosunku do mnie był bardzo opiekuńczy, nie wiem dlaczego, ale im lepiej go poznawałam tym lepiej zdawałam sobie sprawę z jego siły. Był dobry, został skrzywdzony, starał się odrzucić dobro ze swego serca, ale nie udało mu się tego zrobić. Popełniał błędy, by stać się tym, kim jest teraz. Gdyby nie był tym kim jest teraz, nie ocaliłby mnie przed mrokiem, który jest we mnie. Przeciągnął się leniwie i otwarł zaspane oczy, uśmiechnęłam się.
- O..nie spisz już? - przetarł twarz rękami.
- Czuwałam, obudziłam się jakiś czas temu.
- Dlaczego mnie nie obudziłaś?
- Bo byłeś zmęczony, cały czas czuwałeś, nawet kiedy spałam, zmiana kolego - podniosłam się i przeciągnęłam lekko.
- Uparciuch z Ciebie, dzięki tego było mi trzeba - zjedliśmy w biegu śniadanie i wędrowaliśmy, by jak najdalej odsunąć się od miasta Inferis, gdzie przebywały demony wędrujące po wszystkich warstwach piekła, co było dla nas bardzo niebezpieczne. Istniało również ryzyko, że spotkamy jakiegoś po drodze, mieliśmy opracowany plan, miałam udawać jeńca Astarotha, ofiarę dla Lilith. Było już dość późno kiedy zobaczyłam ruiny zamku, musiał być kiedyś niesamowicie piękny, część jego murów mieniła się, jakby była wykonana z kryształu.
- To zamek Sferis, w nim znajdziesz kryształowy kielich sklepienia, jesteś na to gotowa?
- Tak, jestem - zamyśliłam się i nie miałam żadnego życzenia, skoro nie mogłam się zemścić, a marzenia zbyt bardzo ingerujące w ład światów by nie zadziałały, miałam pustkę w głowie.
- Muszę zostać przed zamkiem, będę mógł do niego wejść, kiedy rozświetlisz mrok - ucałował moją dłoń - poradzisz sobie?
- Spróbuje go odszukać, nie zostawaj zbyt daleko w tyle - uśmiechnęłam się do niego - bo się zgubisz.
- O..nie spisz już? - przetarł twarz rękami.
- Czuwałam, obudziłam się jakiś czas temu.
- Dlaczego mnie nie obudziłaś?
- Bo byłeś zmęczony, cały czas czuwałeś, nawet kiedy spałam, zmiana kolego - podniosłam się i przeciągnęłam lekko.
- Uparciuch z Ciebie, dzięki tego było mi trzeba - zjedliśmy w biegu śniadanie i wędrowaliśmy, by jak najdalej odsunąć się od miasta Inferis, gdzie przebywały demony wędrujące po wszystkich warstwach piekła, co było dla nas bardzo niebezpieczne. Istniało również ryzyko, że spotkamy jakiegoś po drodze, mieliśmy opracowany plan, miałam udawać jeńca Astarotha, ofiarę dla Lilith. Było już dość późno kiedy zobaczyłam ruiny zamku, musiał być kiedyś niesamowicie piękny, część jego murów mieniła się, jakby była wykonana z kryształu.
- To zamek Sferis, w nim znajdziesz kryształowy kielich sklepienia, jesteś na to gotowa?
- Tak, jestem - zamyśliłam się i nie miałam żadnego życzenia, skoro nie mogłam się zemścić, a marzenia zbyt bardzo ingerujące w ład światów by nie zadziałały, miałam pustkę w głowie.
- Muszę zostać przed zamkiem, będę mógł do niego wejść, kiedy rozświetlisz mrok - ucałował moją dłoń - poradzisz sobie?
- Spróbuje go odszukać, nie zostawaj zbyt daleko w tyle - uśmiechnęłam się do niego - bo się zgubisz.
Weszłam do zamku poczułam jak wchłania część mnie, analizuje każdą komórkę, bada czy jestem godna przestąpić jego próg. Widziałam dziwne obrazy, byłam nią, kobietą w bieli, strażniczką kielicha. Ktoś napadał na zamek, dwie wielkie armie, a ona była taka samotna, przerażona, szłam za nią, straciłam kontakt z rzeczywistością, ale czułam jak Astaroth porusza się za mną. Kobieta wbiegła do małej kaplicy, nacięła swoją dłoń napełniła kielich, rzuciła zaklęcie ochronne, wykrwawiła się poświęcając życie. Do zamku wbiegł jeden z wojowników i gorzko nad nią płakał, przytulając jej martwe ciało do siebie, momencik czy to był Astaroth? Od samego początku próbował ją ocalić z tego żalu przeniósł ruiny zamku do piekła, próbował pomóc jej chronić kielich. Ocknęłam się i wiedziałam co powinnam zrobić. Rozcięłam rękę tak by mocno krwawiła, nie zamykałam rany, nakreśliłam na posadzce odpowiednie wizji symbole. Położyłam dłoń na ołtarzyku, wymawiałam coś czego nie rozumiałam, poczułam piękne jasne światło, cały pałac błyszczał, a ja miałam w dłoni kryształowy kielich sklepienia. Był piękny, mienił się złotem i kryształem, spojrzałam na Astarotha, a on się do mnie uśmiechnął.
- To byłeś Ty...
- Byłem zbyt słaby, nie zdążyłem, zbyt długo zwlekałem, nie zdążyłem Cię ocalić, teraz nie popełnię tego błędu - wziął mnie za rękę.
- Nie rozumiem, jak to możliwe?
- Twoim zadaniem, była ochrona kielicha, wtedy jego strata była apokalipsą, która pochłonęła Ciebie ze sobą, poznałem Cię przypadkiem, napadło na ciebie kilku goblinów, ależ Ty nieziemsko walczyłaś - rozmarzył się na chwilę, wspomnienia przyniosły mu na twarzy uśmiech - pomogłem Ci, chociaż świetnie dałabyś sobie radę. Tak się poznaliśmy, odwiedzałem Cię dość często, przywoziłem ci zakupy, żebyś nie musiała sama tego robić. Tak bardzo chciałem Cie pokochać, a kiedy zmarłaś wiedziałem, że od dawna Cie kochałem, nikomu się do tego nie przyznałem. Ruiny przeniosłem tutaj do otchłani by chronić kielich z Tobą, by chociaż tak Ci pomóc. Dlatego kiedy Ciebie zobaczyłem...musiałem być ostrożny, wybadać dobrze sytuację, jaka jesteś...i próbowałem Cię ocalić przed gniewem Lilith. Tym razem Cie nie zawiodę.
- Kochałeś ją - uśmiechnęłam się - myślę, że ona Ciebie też...myślała o Tobie kiedy umierała tylko tej jednej rzeczy żałowała, że zostawia Ciebie. Za późno to odkryła, że jej życie i serce nie należy do Nentresa. - Astaroth przytulił mnie mocno do siebie, zrobiło to na nim wrażenie, trwaliśmy tak chwilę, przepłukałam kielich, wlałam w niego exodusa i mu podałam.
- Spełnij swoje marzenie - wypił płyn, kielich rozbłysnął jasnym światłem.
- Chciałbym, żebyś tak nie cierpiała, żebyś nie wylewała, aż tylu łez - spojrzałam na niego zdziwiona, kiedy wypowiedział życzenie kielich wrócił do poprzedniego stanu uśpienia.
- Ty robiłeś to wszystko dla mnie?
- Tylko dla Ciebie - uśmiechnął się pogodnie- a Twoje marzenie?
- Mam wszystko, czego mi trzeba - uśmiechnęłam się, wtedy usłyszeliśmy krzyk złości, demon wtargnął do pałacu, była to kobieta.
- Astarothcie, nasza pani Lilith dowie się o Twej zdradzie - syknęła i rozwinęła swoje upiorne skrzydła.
- Ivith, stul dziób i nie wtrącaj się w sprawy, których nie rozumiesz.
- Pracujesz dla niej?! Oszukałeś mnie - grałam na zwłokę, a on mnie chwycił mocno, by uwiarygodnić moją wersję.
- Jej oczy Cię zdradziły, bleeeh jest w nich tyle oddania, tyle miłości, moja pani chętnie się o tym dowie - demonica roześmiała się i ruszyła do władczyni.
- Musze ją powstrzymać, wracasz do domu - otworzył pospiesznie portal, widziałam moja sypialnie, kiedy chciał odejść, złapałam go za rękę i przytuliłam się do jego pleców.
- Nie, nie zostawię Cię samego - łzy same zaczęły płynąć - nie pozwolę jej Ciebie zabić, nie mogę Cię stracić...- Astaroth odwrócił się do mnie, był zaskoczony.
- Boisz się o mnie? Amy, nic mi nie będzie, obiecuję Ci. Nie możesz iść ze mną, to zbyt niebezpieczne - przytulił mnie mocno i pocałował - wrócę do Ciebie, zawsze do Ciebie wrócę.
- To byłeś Ty...
- Byłem zbyt słaby, nie zdążyłem, zbyt długo zwlekałem, nie zdążyłem Cię ocalić, teraz nie popełnię tego błędu - wziął mnie za rękę.
- Nie rozumiem, jak to możliwe?
- Twoim zadaniem, była ochrona kielicha, wtedy jego strata była apokalipsą, która pochłonęła Ciebie ze sobą, poznałem Cię przypadkiem, napadło na ciebie kilku goblinów, ależ Ty nieziemsko walczyłaś - rozmarzył się na chwilę, wspomnienia przyniosły mu na twarzy uśmiech - pomogłem Ci, chociaż świetnie dałabyś sobie radę. Tak się poznaliśmy, odwiedzałem Cię dość często, przywoziłem ci zakupy, żebyś nie musiała sama tego robić. Tak bardzo chciałem Cie pokochać, a kiedy zmarłaś wiedziałem, że od dawna Cie kochałem, nikomu się do tego nie przyznałem. Ruiny przeniosłem tutaj do otchłani by chronić kielich z Tobą, by chociaż tak Ci pomóc. Dlatego kiedy Ciebie zobaczyłem...musiałem być ostrożny, wybadać dobrze sytuację, jaka jesteś...i próbowałem Cię ocalić przed gniewem Lilith. Tym razem Cie nie zawiodę.
- Kochałeś ją - uśmiechnęłam się - myślę, że ona Ciebie też...myślała o Tobie kiedy umierała tylko tej jednej rzeczy żałowała, że zostawia Ciebie. Za późno to odkryła, że jej życie i serce nie należy do Nentresa. - Astaroth przytulił mnie mocno do siebie, zrobiło to na nim wrażenie, trwaliśmy tak chwilę, przepłukałam kielich, wlałam w niego exodusa i mu podałam.
- Spełnij swoje marzenie - wypił płyn, kielich rozbłysnął jasnym światłem.
- Chciałbym, żebyś tak nie cierpiała, żebyś nie wylewała, aż tylu łez - spojrzałam na niego zdziwiona, kiedy wypowiedział życzenie kielich wrócił do poprzedniego stanu uśpienia.
- Ty robiłeś to wszystko dla mnie?
- Tylko dla Ciebie - uśmiechnął się pogodnie- a Twoje marzenie?
- Mam wszystko, czego mi trzeba - uśmiechnęłam się, wtedy usłyszeliśmy krzyk złości, demon wtargnął do pałacu, była to kobieta.
- Astarothcie, nasza pani Lilith dowie się o Twej zdradzie - syknęła i rozwinęła swoje upiorne skrzydła.
- Ivith, stul dziób i nie wtrącaj się w sprawy, których nie rozumiesz.
- Pracujesz dla niej?! Oszukałeś mnie - grałam na zwłokę, a on mnie chwycił mocno, by uwiarygodnić moją wersję.
- Jej oczy Cię zdradziły, bleeeh jest w nich tyle oddania, tyle miłości, moja pani chętnie się o tym dowie - demonica roześmiała się i ruszyła do władczyni.
- Musze ją powstrzymać, wracasz do domu - otworzył pospiesznie portal, widziałam moja sypialnie, kiedy chciał odejść, złapałam go za rękę i przytuliłam się do jego pleców.
- Nie, nie zostawię Cię samego - łzy same zaczęły płynąć - nie pozwolę jej Ciebie zabić, nie mogę Cię stracić...- Astaroth odwrócił się do mnie, był zaskoczony.
- Boisz się o mnie? Amy, nic mi nie będzie, obiecuję Ci. Nie możesz iść ze mną, to zbyt niebezpieczne - przytulił mnie mocno i pocałował - wrócę do Ciebie, zawsze do Ciebie wrócę.
Wzięłam kielich, nalałam do niego exodusa i wypiłam szybko, kielich rozbłysnął tak jasnym światłem, że nas oślepiał.
- Chcę, by Astaroth wrócił do mnie cały i zdrowy, bezpiecznie - spojrzał na mnie zdziwiony, a ja przeszłam przez portal z bólem serca i kielichem w dłoni. Upuściłam torbę, zdjęłam płaszcz, łzy cały czas płynęły z moich oczu, tak strasznie się o niego bałam, jeśli Lilith się dowie, znowu będzie miała pole do popisu do swojej zemsty. Wyszłam z sypialni do pokoju i zobaczyłam Xandera, siedział na kanapie i wpatrywał się w przestrzeń, podskoczył kiedy zobaczył mnie taka zapłakaną. Postawiłam kielich na stole, próbowałam się uspokoić, ale nie potrafiłam.Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Amy, co się stało? Jesteś cała? Powiedz coś...
- Poszedł walczyć z Lilith.. Astaroth, nie chce...nie mogę go stracić, nie znowu..- trzęsłam się, a Xander mocniej mnie przytulił.
- Nie martw się, wróci do Ciebie - z trudem przechodziło mu to przez gardło, ale widział ją całą i zdrową, to mu wystarczyło.
Asaroth mknął przez otchłań, dobrze znał Ivith, zawsze była narwana, ale wiedział na czym jej najbardziej zależało. Wykonał parę zwinnych akrobacji, znał tutaj każdy kąt, pojawił się przed demonica, która była przerażona, kiedy go ujrzała.
- Zejdź mi z drogi! - syknęła.
- Mogę to zrobić, ale nie sadzę, że spodobałyby Ci się następstwa tego czynu. Wiem czego pragniesz, a ja mogę Ci to dać. Chciałabyś znowu mknąć szybko, beztrosko na Twoich dawnych skrzydłach, a nie na tym co Ci zostało po wojnie, w której odebrała Ci je Twoja Pani.
- Blefujesz! Na prawdę możesz mi je zwrócić? - zapytała z nadzieja Ivith.
- Ona może, ma kielich, ale w zamian nie wydasz jej w ręce Lilith, będziesz pracować dla mnie..przemyśl to, co Ci dała Lilith, oprócz cierpienia?
- Skąd ta pewność, że mi pomoże i nie zabije?
- Ja Ci za to ręczę, kiedy ją poznasz sama zrozumiesz - Astaroth otworzył portal do jej mieszkania - to jak Ivith, idziesz? - Poszła.
- Chcę, by Astaroth wrócił do mnie cały i zdrowy, bezpiecznie - spojrzał na mnie zdziwiony, a ja przeszłam przez portal z bólem serca i kielichem w dłoni. Upuściłam torbę, zdjęłam płaszcz, łzy cały czas płynęły z moich oczu, tak strasznie się o niego bałam, jeśli Lilith się dowie, znowu będzie miała pole do popisu do swojej zemsty. Wyszłam z sypialni do pokoju i zobaczyłam Xandera, siedział na kanapie i wpatrywał się w przestrzeń, podskoczył kiedy zobaczył mnie taka zapłakaną. Postawiłam kielich na stole, próbowałam się uspokoić, ale nie potrafiłam.Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Amy, co się stało? Jesteś cała? Powiedz coś...
- Poszedł walczyć z Lilith.. Astaroth, nie chce...nie mogę go stracić, nie znowu..- trzęsłam się, a Xander mocniej mnie przytulił.
- Nie martw się, wróci do Ciebie - z trudem przechodziło mu to przez gardło, ale widział ją całą i zdrową, to mu wystarczyło.
Asaroth mknął przez otchłań, dobrze znał Ivith, zawsze była narwana, ale wiedział na czym jej najbardziej zależało. Wykonał parę zwinnych akrobacji, znał tutaj każdy kąt, pojawił się przed demonica, która była przerażona, kiedy go ujrzała.
- Zejdź mi z drogi! - syknęła.
- Mogę to zrobić, ale nie sadzę, że spodobałyby Ci się następstwa tego czynu. Wiem czego pragniesz, a ja mogę Ci to dać. Chciałabyś znowu mknąć szybko, beztrosko na Twoich dawnych skrzydłach, a nie na tym co Ci zostało po wojnie, w której odebrała Ci je Twoja Pani.
- Blefujesz! Na prawdę możesz mi je zwrócić? - zapytała z nadzieja Ivith.
- Ona może, ma kielich, ale w zamian nie wydasz jej w ręce Lilith, będziesz pracować dla mnie..przemyśl to, co Ci dała Lilith, oprócz cierpienia?
- Skąd ta pewność, że mi pomoże i nie zabije?
- Ja Ci za to ręczę, kiedy ją poznasz sama zrozumiesz - Astaroth otworzył portal do jej mieszkania - to jak Ivith, idziesz? - Poszła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz