Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

poniedziałek, 11 lutego 2019

101. Podstęp Abaddona

Rzuciłam Cedrickowi worek, cieszyłam się ogromnie, że mogę się go pozbyć, odsunęłam się od niego trochę.
- Pachniesz Abaddonem - Raziel pojawił się obok mnie i zerkał badawczo.
- Nie, to nie Abe to te przeklęte demonie głowy - skrzywiłam się - on mnie nie dotykał, zatrzymał mnie, przyznał się do ...lepiej pogadamy później, nie tutaj, Cedrick....rozumiesz?
- Nie zrobił ci krzywdy?
- Nie, jestem cała i zdrowa.
- To dobrze...trzymam Cię za słowo - odsunął się ode mnie, ale stanął tak, żeby Cedrick go widział.
- Starszyzno, Zebrani, Wybrana, tak oto zakończył się trzeci i ostatni dzień prób. Wykonałaś wszystkie powierzone ci zadania, pokaż klucz do okazania, proszę- zdjęłam naszyjnik, podeszłam do stołu starszych i go położyłam przed nimi, wolałam to zrobić sama niż być blisko Cedricka.  Zobaczyłam coś dziwnego, gdy na niego spojrzałam, chyba nikt więcej tego nie widział, koło Cedricka pojawił się Abaddon patrzył na mnie w ręce trzymał miecz. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał.
- Abaddonie, nie rób tego, przestań - wysłałam mu komunikat, zatrzymał się i na mnie spojrzał.
- Dlaczego? Jest paskudnym człowiekiem, wiele kobiet przez niego ucierpiało, wiedziałaś? Nadal chcesz go oszczędzić?
- Nie zasłużył na łaskę Abaddonie, wiem o tym, ale nie tędy droga. Nie rób tego, nie chcę.
- Będziesz mi coś winna za zwłokę...
- Porozmawiam z Tobą, na nic więcej nie licz, nic więcej nie wymusisz...
- Zjesz ze mną kolację, a na niej porozmawiamy.
- Jeśli będziesz grzeczny i dobrze mnie potraktujesz, to się zgadzam.
- Jesteśmy umówieni, skarbie -
Abaddon zniknął, coś czułam, że od samego początku to właśnie zaplanował. Powróciłam do rzeczywistości, nikt niczego nie zauważył, zobaczyłam spojrzenie Raziela, on wiedział, zawsze wie. Widziałam kobietę ze starszyzny, tą której nie darzyłam sympatią z niewiadomego powodu, robiła jakieś tylko sobie znane hokus pokus, sprawdzając autentyczność klucza. Seledynowy księżyc rozbłysnął co najwidoczniej oznaczało, że jest autentyczny, starsza mi go zwróciła, a Raziel pomógł mi go zapiać z powrotem na szyi.
Kobieta szepnęła coś Cedrickowi do ucha, nie było to zbyt uprzejme, ale co ja tam wiem.
- Starszyzna potwierdziła autentyczność klucza, pojedynek został wygrany w sposób...- zerknął na Raziela, który świdrował go spojrzeniem- uczciwy, demony zostały pokonane tak jak zostało to ustalone, oznajmiam zatem, że zostaniesz dopuszczona do strażnika księgi - uśmiechnęłam się, na ulicy rozległy się brawa.
Cedrick wręczył mi  spory złoty zwój, kiedy go rozwinęłam okazało się, ze to mapa, jednak była pisana w dialekcie, którego nie rozumiem, będę musiała później pomyśleć o tłumaczeniu.  Ludzie zaczęli się rozchodzić, Michael i Tiyah, uściskali mnie serdecznie zanim odeszli, Michael uchwycił ze mną kontakt wzrokowy, usiłowałam się uśmiechnąć, ale średnio mi to wyszło. Raziel chwycił mnie za rękę, jego wzrok był poważny, ah wiedziałam, że nie czeka mnie nic dobrego. Zabrał mnie do parku, usiedliśmy na ławce, widziałam, że starał się opanować, pokazałam mu smsa od Thundera, miałam nadzieję, że jego podziękowania nieco załagodzą sytuację.
- Coś Ty sobie myślała?
- A co miałam zrobić, Raziel...dać go zabić na oczach wszystkich, na oczach dzieci? Wybrałam mniejsze zło, mam otwartą furtkę jeśli czegoś spróbuję mogę stamtąd odejść...
- Spróbuje i zrobi to tak, żebyś nie wiedziała...a ja nie będę mógł być przy Tobie, mała, mogę jedynie obserwować z daleka, a jak coś  ci zrobi?!
- Nie dam się, obiecuję, wtedy się pojawisz i mi pomożesz prawda?
- To nie takie proste, wtedy by to oznaczało otwartą wojnę miedzy naszymi światami, on to wie i będzie prowokował.
- Wybacz, nie wiedziałam, ale nawet gdybym to wiedziała, musiałabym się zgodzić.
- Tak, Ty i te Twoje za dobre serce...
- Wybacz mi...
- Eh, chodź tu - objął mnie ramieniem i przytulił mocno - Wiesz zastanawia mnie Thunder, tylko nie krzycz, widać, że Cię kocha, sposób w jaki do Ciebie pisał...
- Myślisz, że zrozumiał błąd? Nie rozmawiajmy o nim, jeszcze nie. Zobacz to jest mapa do strażnika księgi, nie znam tego dialektu.
- Ja go znam, to znaczy kojarzę, wygląda na staro babiloński, nie pamiętam go za dobrze, ale wiem kto może nam z tym pomóc, nie będziesz zadowolona, Uriel.
- Poprosisz go, by się ze mną skontaktował?
- Poproszę, nie martw się.
- I jeszcze jedno...potul mnie jeszcze trochę...- mruknęłam,  a on się roześmiał i objął mnie, wiedziałam, że się martwił, sama czułam obawy przed tą dziwną kolacją, mam tylko nadzieję, że nie odbędzie się w piekle, bo  stamtąd raczej nie ucieknę.
Thunder wrócił do Guardians, nie był z siebie zadowolony, nie rozumiał jak mogło go tak zamroczyć zwłaszcza przy takiej kobiecie jak Amy. Marzył o niej od samego początku, jednak nigdy nie był typem z dużym przebiciem, zwłaszcza po nieudanym poważnym związku z Jenny. Dlaczego ją pocałował? Ta myśl nie daje mu spokoju, odkąd tutaj trafił.
- Thunder do mnie...- Logan podszedł do niego i wezwał na poważną rozmowę, nie mógł jej zdradzić, nie chciał. Jednak bardzo dobrze wiedział, że musi mu coś dać, żeby coś innego ukryć.
- Gdzie ona jest?! - wyłożył kawę na ławę kiedy usiadł za swoim biurkiem.
- Nie owijasz w bawełnę szanuję to, obecnie nie wiem gdzie jest, podpadłem jej więc mnie zostawiła i odesłała tutaj. Sama wzięła torby i zniknęła. Miała jeszcze jakieś plany, nie mówiła mi dokładnie co. Jest silniejsza, pobierała nauki u speców z dziedziny telepatii, ma nowe uzbrojenie, nie poznałbyś jej.
- Zostawiłeś ją samą?! Teraz to już w ogóle nie zasnę z tej zgryzoty - Logan przeczesał dłonią swoje włosy, wyglądał na wykończonego.
- Nie jest sama, ma ją kto chronić, jest lepszy od nas obu. To archanioł, tak..nie zwariowałem, został jej stróżem.
- Jesteście razem? Nie będę się wściekał...wiem, że przesadziłem i dlatego odeszła.
- Już nie...chyba. Mamy coś w rodzaju przerwy, sam nie wiem dlaczego.
- Jest szansa, że się zejdziecie?
- Nie wiem, będę się starał, żeby tak było. Nie poddam się, jest mi zbyt droga.
- Jeśli Ci tylko na to pozwoli, bywa uparta gorzej od osła.
- Coś o tym wiem, brakuje mi jej...nie wiem po co Ci to wszystko mówię... Daj jej skończyć to co zaczęła, wiem, że ma zamiar wrócić. Czasem patrolowaliśmy miasto, mijaliśmy się...z Wami. Była zraniona, dlatego uciekła, daj jej odkryć prawdę i to przemyśleć.
- Chodź ze mną, nic tak nie pomaga na złamane serce jak zimne piwo.
- Odpuściłeś mi już?
- Tak, pół roku to długo na przemyślenia, nawet dla kogoś  takiego jak ja. Mamy problemy z kadrą, bez jej umiejętności leczenia, jest kiepsko, zaczęły nas atakować demony, część z nas musi walczyć z nimi, raczej denny wynik. Nataniel jest w szpitalu, obronił Twoją siostrę, nic jej nie jest, on też się wyliże. Twoje wsparcie w walce bardzo nam pomoże, chodź, opowiem Ci co się zmieniło. Mamy nową dziewczynę, nazywa się Selene, dość utalentowana, telepatia plus telekineza, nie wiem jak to możliwe, ale wyczuwam energie Amy, kiedy jest blisko.
- Pewnie się kiedyś spotkały, któż tam wie, znasz ją...pomoże nawet tym złym, choć wypłacze za to może łez, uzna, że warto.
- Niestety, ale za to się ją kocha - wyszli na jadalnie, napić się czegoś mocniejszego, po drodze Thunder zauważył, że strażników "na chodzie" było znacznie mniej, niż zazwyczaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz