Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

poniedziałek, 4 lutego 2019

95. Walka z archaniołem

Thunder wrócił przemoczony, w drodze powrotnej rozpadało się, mimo, iż miał do pokonania jedynie drogę z samochodu do tawerny, wyglądał jakby brał prysznic w ubraniu. Uśmiechnęłam się kiedy go zobaczyłam, starałam się zachować powagę.
- Ha ha ha, tak wiem wyglądam jak zmokły kogut, przemarzłem, może mnie rozgrzejesz?
- Zrobię Ci gorącej herbaty - zamyśliłam się.
- Co z Tobą? O herbacie to akurat tu nie myślałem..- zdjął płaszcz, podszedł i przytulił mnie mocno.
- Nie domyśliłam się, wybacz - pogłaskał mnie po twarzy.
- Kto jak kto, ale Tobie nie trzeba mówić tego dwa razy, więc coś się stało, mów.
- Mam anioła stróża to archanioł, ma mnie bronić przed Abaddonem i utrzymać przy życiu, mówił, że z Jenny byłbyś szczęśliwszy, że to wasze przeznaczenie.
- Chyba kpi, ja już jestem najszczęśliwszy na świecie z Tobą, mała. Ale jakim cudem masz archanioła?
- Stwórca go do mnie zesłał, ja o nim zapomniałam, ale on troszczy się o mnie...Thunder, on wiedział co mówi, powiedział mi jak odmrozić krzesło...skąd wiedział?
- Może tez to potrafi, skąd wiesz? Zobaczył, usłyszał...ja z Ciebie nie zrezygnuję.
- Ja z Ciebie, tez nie., wiesz, przez tą nową moc, strasznie mi zimno, a ty jesteś taki mmm gorący i nie chce herbaty - uśmiechnęłam się
- No chodź do mnie, jutro czeka cię ciężki dzień, książki plus ćwiczenia nowej mocy, plus Ragnar czekający z ochrzanem.
- To prawda, po jutrze próba pierwsza, muszę się sprężyć i dowiedzieć czegoś o tych demonach, skoro są złe, niszczenie może nie zadziałać, to może leczenie je rozgromi? Lód na pewno nie zaszkodzi.
- Cii, moja kobieta będzie chłodzić mi piwo - rozmarzył się.
- Ale tylko Tobie i za drobną opłatą - pchnęłam go w stronę łóżka.
Ehm, ze też muszę to oglądać, wybrała jego, a nie archanioła, phi, dziwna kobieta, będzie potrzebowała pomocy, wystarczy poczekać na wezwanie, a wtedy dam jej popalić za jej grubiańskie zachowanie rozochocił się Raziel.
Następnego dnia wstałam dość wcześnie, zrobiłam śniadanie i kawę, zaczytywałam się w dość krwistej lekturze, na pewno wpadłaby w oko Razielowi. Dowiedziałam się, ze jest tyle różnych gatunków demonów, większość z nich to hybrydy, które przeniosły się na ziemię i unikały swego pana lub ślepo mu służyły. Natknęłam się na zakładkę w księdze, którą szczególnie polecała mi Torine, była przy niezbyt dużym demonie:  Gahnar - niewielki demon żywiący się ludzkim strachem, charakteryzuje się ostrymi pazurami, wywołującymi paraliż, grubą skórą w kolorze cegły i ostrymi zębiskami. Jego ogon potrafi obezwładnić przeciwnika, niezbyt groźny. Kochana kobieta, chciała mi przekazać wiadomość, że to walka właśnie z  nimi mnie będzie czekać. Cokolwiek mnie czeka nie mogę się bać, to je tylko wzmocni, a jestem pewna, że maja kilka sztuczek w rękawie. Postanowiłam udać się  do Jenny na lekcję zamrażania, nie miałam za wiele czasu, więc liczyła się każda chwila, no i nie mogłam odkładać rozmowy z jej ojcem wiecznie. Dowiedziałam się również, że ludzie nawiązują pakty z demonami ceną jest dusza,  demon jest na każde wezwanie na pewno jest haczyk, zawsze jest, hmm ciekawe czy Raziel też przybędzie kiedy o to poproszę, jeśli tak będzie coś w rodzaju paktu bez związania, dusza jest cała moja. Poszczególne demony można wezwać kreśląc symbole sigil, nie sądzę by mi się to kiedykolwiek przydało, ale dobrze ją zapamiętałam. Tak czy owak, jestem mniej zielona niż byłam.
- Cześć, jest tutaj ktoś? Ktokolwiek? - rozglądałam się po zakładzie Ragnara w poszukiwaniu oznak jego obecności.
- Kogo moje oczy widzą, wybrana, nie powinienem z Tobą  rozmawiać, uraziłaś mnie.
- Nie wiem o czym Ty mówisz, przyjacielu - może przejdzie, dobry blef gwarancją sukcesu.
- O pieniądzach, nie chcę ich.
- O tym mówisz - podeszłam do niego i wzięłam jego dłoń - przyjacielu, od wieków służysz mi wiernie, zawsze mogę liczyć na Twoje wprawne dłonie, to nie w porządku, że nigdy nie pozwoliłeś się zrewanżować, to nie zapłata, to zwrot kosztów za materiały, a odsetki za ten czas sporo narosły. Nie chciałam Cię urazić, przepraszam, ale nie mogłam inaczej - spojrzałam na niego, jego rysy nieco złagodniały.
- Mam dla ciebie resztę ubrań, coś dla Thundera też się znajdzie, Amy..nigdy więcej tego nie rób, ten jeden raz Ci odpuszczę. Jeden jedyny, nie spartol tego - mruknął bez cienia uśmiechu na twarzy.
- Wiem, postaram się. Jak się czuje Jenny?
- Jak nowo narodzona, a ty? - Jenny stanęła na schodach prowadzących do części mieszkalnej, wyglądała wspaniale, w każdym calu.
- Wszystko w porządku, dobrze wyglądasz, przyszłam poprosić Cię o małe wskazówki, muszę co nieco opanować przed jutrzejszym dniem, a ty jesteś mistrzem w tej dziedzinie.
- Kiedy wzmocnisz swój miecz kryształem nie tylko będzie ostrzejszy, ale nic go nie złamie, ale wiesz broń mojego ojca jest praktycznie niezniszczalna i bez tego.  Z czym masz problem?
- Z kontrolą jak zawsze, ale umiem odmrażać - uśmiechnęłam się.
- Niewielka pociecha, chodź zobaczymy co da się z Tobą zrobić.
Jennifer nauczyła mnie kilku prostych sztuczek, jak zmieniać lód w kryształ, i z powrotem zmieniać jego stan do początkowego, nauczyłam się tworzyć proste przedmioty, w chwile nie opanuję za wiele, ale później będę miała czas by ćwiczyć. Nie miała zbyt wiele czasu, bo śpieszyła się do pracy, ja natomiast miałam jeszcze wiele rzeczy do roboty. Odebrałam więc rzeczy od Ragnara, po drodze kupiłam wodę i przysiadłam na chwilę na słońcu. Na chwilę przymknęłam oczy ciesząc się chwilą spokoju, kiedy je otworzyłam zrozumiałam, że nie jestem sama, obok mnie siedział Raziel i w milczeniu mi się przyglądał.
- Nie jesteś zbyt czujna, dlaczego mnie nie wezwałaś? - powiedział surowym tonem.
- A to masz dziś dobry humor?
- Najwidoczniej, jestem archaniołem mądrości, wiedzy i tajemnic, wiem wszystko.
- Ja niestety nie, większość mojej przeszłości jest przede mną ukryta, nie zgadnę kiedy masz nastrój by mnie zobaczyć, a kiedy lepiej się do Ciebie nie odzywać.
- Przyznaj się jestem dla Ciebie straszny, czujesz respekt i się obawiasz mojej mocy - uśmiechnął się tryumfująco.
- Muszę Cię rozczarować, jako stróż nie powinieneś móc zrobić mi krzywdy, dlatego nie boję się Ciebie, przy Tobie czuję odprężenie, co mi przypomina jaka jestem zmęczona i ile pracy przede mną, nie chcę Cię fatygować bez potrzeby, masz swoje sprawy, a ja z reguły potrafię o siebie zadbać. Dziś będę raczej szukać informacji, dlatego nie musisz sie o mnie martwić archaniele, odpocznij trochę, cześć- ruszyłam w stronę tawerny , zauważyłam, że Raziel kroczy za mną bez słowa. W pewnym momencie ppczułam jego dłoń w mojej dłoni, odebrał mi torbę ze sprzętem i szedł tuż obok w milczeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz