Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

piątek, 22 lutego 2019

113. W paszczy lwa

Wróciliśmy pod zakład Ragnara pospiesznie, wzięłam ze sobą strzałę, mógł mieć jakieś informacje na jej temat. Logan szedł tak, żebym nie była na widoku, osłaniał moje tyły.
- Dzień dobry - krzyknęłam wchodząc do środka, zamknęłam drzwi za Loganem i zaryglowałam zamek.
- Któż to mi przeszkadza w przerwie obiadowej....o Amy! - mruknął i ucieszył się Ragnar - Jak miło Ciebie widzieć!
- Witaj przyjacielu, to mój szef Logan - przedstawiłam lidera
- Rozmawialiśmy przez telefon, w sprawie sprzętu.
- Tak, pamiętam, chodźcie na zaplecze - ruszył Ragnar, a ja jeszcze raz dla pewności zerknęłam przez okno i sprawdziłam drzwi.
- Ale najpierw dokończysz obiad Raguś - przyspieszyłam kroku by mu dorównać, a on uśmiechnął się mimo zdrobnienia.
- Przymilaj się, przymilaj..co tam masz? - zainteresował się Ragnar
- A to właśnie myślałam, ze Ty mi powiesz przyjacielu - podałam mi strzałę, na jej grocie były rożne skomplikowane symbole, trochę podobne do starobabilońskiego.
- Nie pochodzi z tego świata, precyzyjnie wykonana, zabójcza. Komuś się naraziła kruszyno?
- Znasz mnie, komu ja się nie narażam? Lilith, mówi Ci to coś?
Spojrzał na mnie poważanie, chyba nawet się wystraszył, on? To do niego nie było podobne.
- Niedobrze, to cwana demonica, niezwykle potężna, ustępuje siły jedynie Abaddonowi. Niezwykle bezlitosna i próżna, nie spocznie dopóki nie będzie tak jak ona chce. Dziecko, coś Ty narobiła?!- skrzywił się Ragnar.
- Widzę, że nie tylko ja ciebie besztam przy każdej okazji - wtrącił Logan i się zamyślił.
- Nie tylko Ty, musisz się ustawić w kolejce. Twoja zbroja powstrzymała strzałę, nawet nie ma śladu - wskazałam na kurtkę, a on obejrzał ją dokładnie.
- To znaczy, że się spisałem - Ragnar dojadł obiad i uśmiechnął się.
- Chciałbym nawiązać z Tobą współpracę, na sprzęt dla naszych strażników, nie za darmo, za odpłatą, poza tym chcę tutaj otworzyć ośrodek, żeby nauczyć Was jak się bronić i panować nad mocą, Amy zaproponowała również patrole tutaj w Little Heven. Co Ty na to?
- Dogadamy się co do stawki, domyślam się, że chodzi o ogromną ilość, przysyłaj mi ją częściej na pogawędki i umowa stoi - podał  rękę, a Logan chętnie ją uścisnął.
- Fajnie być kartą przetargową w męskich rozmowach o interesach - uśmiechnęłam się, bo nie miałam nic przeciwko.
- Możesz zacząć przysyłać tutaj strażników, powiedzmy po pięciu, dam znać kiedy będzie do odbioru - Ragnar przyglądał mi się przez chwilę - mam coś dla Ciebie - sięgnął do szuflady i czegoś szukał.
- Dla mnie? Rozpieszczasz mnie ostatnio, same prezenty mi serwujesz.
- Proszę - podał mi wielką srebrną bransoletę ozdobiona jadeitem i symbolami księżyca - ukryje Twoją pieczęć, a także jej moc, może ci się przydać, zwłaszcza teraz kiedy Lilith węszy wokół Ciebie.
- Dziękuję, jest piękna...- oglądałam ją uważnie - jak zwykle przechodzisz samego siebie Ragnarze.
- Pomogę Ci - Logan założył mi ją na rękę, pasowała idealnie.
- Dziękuję.
- Drobiazg, mówiłem Ci, że jeszcze nie raz ciebie zaskoczę.
- Masz dobre pomysły, znasz się na swoim fachy jak nikt, Amy dobrze Cię określiła, dobrze móc z Tobą współpracować Ragnarze - uśmiechnął się Logan.
- Wracacie już czy gdzieś jeszcze idziecie? Uważaj na nią.
- Będę, odwiedzimy Cedricka, muszę dopytać w sprawie lokum na ośrodek, co ma mi do zaprezentowania - nie byłam z tego faktu zadowolona, ale wiedziałam, że przy Loganie nie będzie się mi narzucał.
- Będę niedyskretny jeśli Cię zapytam za co go zdzielił Twój archanioł? - uśmiechnął się Ragnar, a Logan spojrzał zaciekawiony, niedobrze.
- Szantażował mnie, a przynajmniej próbował, chciał zakwestionować uczciwość przejścia przeze mnie prób, jeśli...się z nim nie prześpię, nie mogłam go zdzielić publicznie, jakby to było odebrane? Napadać na głowę miasta..musiałam wtedy odpuścić, Raziel ma dobry słuch, zajął się problemem.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie musiał - wyszczerzył się Ragnar.
- Coś sugerujesz? - zdziwiłam się.
- Podczas rytuału umiłowania, który szczęściarz pocałował Twoje usta? - błyszczały mu oczy z rozbawienia.
- Raziel, a co?
-Nadal nic nie pojmuje - powiedział do Logana i się roześmiał, zostawiając mnie w niewiedzy.
Pożegnaliśmy się z  nim i udaliśmy do ratusza miejskiego na spotkanie z Cedrickiem, czułam, że jesteśmy obserwowani, pieczęć zaczęła mnie parzyć, czyżby Abaddon chciał mnie zdenerwować czy ostrzec, musiałam to sprawdzić odblokowałam mu dostęp na kontakt ze mną
- Nadal jesteś wściekła, moja królewno?
- Czy tylko po to mam się rozpraszać?
- Nieźle sobie poradziłaś z tym zabójcą, musisz uważać, chodzą słuchy, że zleciła Twoje poszukiwania tropicielowi.
- Kim jest tropiciel?
- Władca piekielnych ogarów jak wypuści swoje pieski na ulice miasta nie będzie za wesoło. 
Ogary piekielne pojawiają się aby zabić osobę,która zawarła pakt z demonem, a następnie odesłać jej duszę prosto do piekła. Jakiś czas przed końcem umowy, wizje ogarów nawiedzają ich przyszłe ofiary zarówno we śnie, jak i na jawie w postaci halucynacji. Dysponują niezwykłą siłą, szybkością, to nadnaturalnie wielkie, pokryte czarną sierścią, psy z czerwonymi ślepiami, a dzięki bardzo ostrym pazurom i zębom są w stanie rozszarpać swoje ofiary. Najczęściej można je spotkać u wejścia do piekieł. Są też odpowiedzialne za ściganie dusz i sprowadzanie ich do piekła. Musisz być ostrożna. - Abaddon zdawał się być niezwykle poważny i nieco zmartwiony? Nie na pewno mi się wydawało.
- I mówisz mi to wszystko ponieważ?
- Nie musisz wertować w księgach, zanim byś do tego doszła, byłabyś dawno martwa.
- To chyba dobrze, co? Pakt zostałby zerwany, a Ty wolny, przecież od zawsze Ci o to chodziło. 
- Nie chcę skończyć w niebie, wole nie ryzykować kwiatuszku.
- Jeśli stanę na przeciwko niej, nie mogę liczyć na Twoje wsparcie, prawda?
- Wolałbym, żebyś mnie wtedy nie wzywała- zamyślił się Abaddon.
- Tak myślałam..poradzę sobie...sama.
- Nigdy nie jesteś sama...nie blokuj mnie już na tak długo...chcę pomóc.
- Muszę się skupić, później się odezwę...na razie Abaddonie. 
- Ziemia do Amy...- mruczał Logan.
- Przepraszam, rozmawiałam z Abaddonem.
- Coś poważnego?
- Nie myśl o tym.
- Amy...- zatrzymaliśmy się pod ratuszem, ale Logan zablokował drzwi, żebym nie mogła wyjść - mów.
- Do listy moich wielbicieli możemy dopisać piekielne ogary i tropiciela, chodźmy już dobrze?- odblokował zamek i ruszyliśmy w stronę ratusza. O dziwo był opustoszały, strażnik drzemał leniwie w dyżurce, kiedy przeszłam kawałek korytarza, nagle strażnik znalazł się tuz przy mnie, zamierzył się na mnie pazurami, zdążyłam jedynie włączyć  lodową ochronę, już miałam uskoczyć kiedy wyrósł przede mną archanioł Michael. Zamachnął się swoim wielkim mieczem pozbawiając demona głowy, krew zalała korytarz.
- To już drugi dziś, co? - uśmiechnął się Michael.
- Miło cię widzieć mój archaniele.
- Ciebie również, pani - skłonił się  i ucałował moja dłoń, a ja dałam mu buziaka w policzek.
- Dziękuję, że czuwasz - chciałam sprawić mu przyjemność, ruszyliśmy do gabinetu Cedricka, weszłam bez pukania, coś czułam, że współpracuje z ciemną stroną, ale nie miałam dowodów.
- Witaj Cedricku, trochę zapaskudzono Ci posadzkę w holu - przypuszczałam, ze Cedrick chciał powiedzieć coś kąśliwego, ale zobaczył Logana więc się powstrzymał.
- Witaj, Loganie, Amy, posadzką się nie przejmuj ma kto ją uprzątnąć, chodźcie za mną, pokaże Wam kilka budynków, nie traćmy czasu - uśmiechnął się do mnie złośliwie - Jedziesz ze mną Amy, po starej przyjaźni?
- Za tobą z moim szefem - mruknęłam, a Logan ścisnął moją dłoń, eh tak temperuj mnie, bo go uduszę.
- Nie wiedziałem, że się przyjaźnicie, Amy nigdy mi o tym nie opowiadała, chyba będę ją musiał o to wypytać w drodze- zagadał Logan.
Cedrick odwrócił się i uważnie na mnie spojrzał, jego wzrok mówił, piśnij tylko coś, a będziesz biedna. Uśmiechnęłam się do niego serdecznie, ha i kto teraz rozdaje karty.
- Rany dziewczyno, ale naświniłaś...nie mogłaś trochę mniej krwawo się z nim obejść?
- To nie ja.
- To pewnie Raziel...nigdy nie potrafił się powstrzymać, narwany taki strasznie.
- Ja odniosłem o nim zupełnie inne wrażenie - wtrącił Logan.
- Nie Raziel, jest zajęty Archanioł Michael, wiesz wódz anielskich zastępów - przyjrzałam mu się z wyższością, widziałam w jego oczach lęk i o to mi chodziło.
- Masz znajomości - zdziwił się Cedrick.
- Jeszcze nie wiesz nawet jak wielkie - ominęłam go i wsiadłam do naszego suva.
- Przyjemniaczek - mruknął Logan, zapiął pas i ruszył za Cedrickiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz