Wsiadłam do samochodu z Loganem, wzięłam głęboki oddech.
- Dobrze, że ta zmiana już się kończy co? - mruknęłam i zapięłam pas.
- Twoja zmiana, nigdy się nie skończy, wiem, że nie masz kiedy zjeść, ani kiedy odpocząć. Nie podoba mi się to wszystko, jednak niewiele mogę zrobić.
- Wiem - opuściłam głowę i sięgnęłam do kieszeni po broń, którą od niego otrzymałam - skąd ją miałeś?
- Kiedyś należała do ciebie, chciałem Ci ją dać, czekałem na właściwy moment, nieco się z tym spóźniłem.
- Dalej jesteś na mnie zły Razielu? - widziałam jak Logan dyskretnie na mnie zerka.
- Nie, ale wiesz, ze interesuje mnie powód, prawdziwy powód.
- Nie znam go, gdy się dowiem to ci powiem.
- Możliwe, że dowiem się przed Tobą - roześmiał się anioł i miał rację. Możliwe, że już znał odpowiedź na to pytanie. Raziel pożegnał się z nami kiedy dojechaliśmy na miejsce, byłam cała przekopcona od piekielnych ogni, wcześniej nie zauważałam tego.
- Zaczekaj - Logan złapał mnie za rękę i starł z mojego policzka sadzę, spojrzał mi w oczy i odsunął się lekko - już jesteś względnie czystsza.
- Ty również nie jesteś ideałem świeżości dzisiaj - roześmiałam się i udałam w stronę wind.
Kiedy weszłam do pokoju Thunder kręcił się po nim, kiedy mnie zobaczył zmartwił się i ucieszył.
- Co Ci się stało kochanie? Ciężki dzień miałaś, co? - podszedł do mnie i przytulił.
- Zaraz cały będziesz wypaćkany, tak dość intensywny dzień. Cedrick był zdrajcą. Co teraz robisz?
- Idę pod prysznic, brudasku.
- Mogę z Tobą?
- Też pytanie, chodź...już nie mogę się doczekać - mruknął zadowolony i ciągnął mnie do łazienki.
Zjadłam kolację, Thunder wyruszył na patrol, byłam zmęczona i nie chciałam się z nikim widzieć tego wieczoru. Położyłam się więc wcześniej i zasnęłam. Miałam bardzo dziwny sen, śniła mi się kobieta bardzo piękna i demoniczna. Stałyśmy na skałach, spoglądałam z urwiska w dół, płynęła ogromna rzeka lawy, było stamtąd słychać krzyki. W miejscu gdzie stała, walały się ludzkie czaszki.
- W końcu się spotykamy, wybrana, muszę przyznać, że bardzo mi dziś nabałaganiłaś! Tak misternie przygotowałam cała intrygę, a Ty mi ją zniszczyłaś. Ale to tylko chwilowe niepowodzenie, nie spocznę, póki na stercie głów, nie będzie Twojej - mocno nadepnęła jedną z czaszek, a ta rozleciała się w drobny mak.
- Zastanawiałam się kim jesteś, ale po tych słowach nie musisz mi się przedstawiać, Lilith, prawda? Widocznie coś popsułaś, a plan nie był zbyt dobry, niegrzeczne jest zwalanie wszystkiego na mnie, przecież mi w tym pomogłaś - Lilith już nie wyglądała na taka spokojną, jej oczy zmieniły się, mieniły zieloną poświatą, na twarzy pojawiły szpecące blizny, zacisnęła dłonie, które również nabrały demonicznego wyglądu, starała się zapanować nad sobą.
- To tylko chwila, ale będę się nią rozkoszować, jesteś tylko nic nie znaczącym robalem...stoisz mi na przeszkodzie do dostania mężczyzny, którego pragnę! Nie wiem co on w Tobie widzi, anielska buźka, mizerna postawa, nie wnosisz niczego nowego i świeżego, zwykła śmiertelniczka, którą jest tak łatwo pozbawić życia!
- O jakim mężczyźnie mowa? Mam swojego, nie potrzebuję nikogo innego, a z nim się z Tobą nie podzielę, skoro tak łatwo, dlaczego dotąd Ci się to nie udało?
- Zamilcz! Nie udawaj głupia, wiem, że czyhasz na mojego Abaddona, nawet jeśli go olejesz, on zawsze będzie się kręcił wokół ciebie!
- To go lepiej uwiedź to da mi spokój...przecież jesteś niczego sobie...jak nie świecisz jak jarzeniówka na zielono - nie zauważyłam kiedy chwyciła mnie za szyję i uniosła wysoko, dusiłam się.
- Nie mogę się doczekać kiedy się spotkamy, osobiście, zobaczysz wtedy co znaczy prawdziwy strach...- zrzuciła mnie z urwiska, spadałam na dół, poczułam uderzenie o posadzkę, zerwałam się z łóżka, to był tylko sen! Tylko sen...moja księga świeciła w ciemnościach dziwnym światłem, podeszłam do niej by ja otworzyć. Ujawnił się napis: "Za dni parę Wybrana polegnie z rąk wielkiej władczyni Lillith sprowadzając na ziemię wieczne ciemności".
- Wiem - opuściłam głowę i sięgnęłam do kieszeni po broń, którą od niego otrzymałam - skąd ją miałeś?
- Kiedyś należała do ciebie, chciałem Ci ją dać, czekałem na właściwy moment, nieco się z tym spóźniłem.
- Dalej jesteś na mnie zły Razielu? - widziałam jak Logan dyskretnie na mnie zerka.
- Nie, ale wiesz, ze interesuje mnie powód, prawdziwy powód.
- Nie znam go, gdy się dowiem to ci powiem.
- Możliwe, że dowiem się przed Tobą - roześmiał się anioł i miał rację. Możliwe, że już znał odpowiedź na to pytanie. Raziel pożegnał się z nami kiedy dojechaliśmy na miejsce, byłam cała przekopcona od piekielnych ogni, wcześniej nie zauważałam tego.
- Zaczekaj - Logan złapał mnie za rękę i starł z mojego policzka sadzę, spojrzał mi w oczy i odsunął się lekko - już jesteś względnie czystsza.
- Ty również nie jesteś ideałem świeżości dzisiaj - roześmiałam się i udałam w stronę wind.
Kiedy weszłam do pokoju Thunder kręcił się po nim, kiedy mnie zobaczył zmartwił się i ucieszył.
- Co Ci się stało kochanie? Ciężki dzień miałaś, co? - podszedł do mnie i przytulił.
- Zaraz cały będziesz wypaćkany, tak dość intensywny dzień. Cedrick był zdrajcą. Co teraz robisz?
- Idę pod prysznic, brudasku.
- Mogę z Tobą?
- Też pytanie, chodź...już nie mogę się doczekać - mruknął zadowolony i ciągnął mnie do łazienki.
Zjadłam kolację, Thunder wyruszył na patrol, byłam zmęczona i nie chciałam się z nikim widzieć tego wieczoru. Położyłam się więc wcześniej i zasnęłam. Miałam bardzo dziwny sen, śniła mi się kobieta bardzo piękna i demoniczna. Stałyśmy na skałach, spoglądałam z urwiska w dół, płynęła ogromna rzeka lawy, było stamtąd słychać krzyki. W miejscu gdzie stała, walały się ludzkie czaszki.
- W końcu się spotykamy, wybrana, muszę przyznać, że bardzo mi dziś nabałaganiłaś! Tak misternie przygotowałam cała intrygę, a Ty mi ją zniszczyłaś. Ale to tylko chwilowe niepowodzenie, nie spocznę, póki na stercie głów, nie będzie Twojej - mocno nadepnęła jedną z czaszek, a ta rozleciała się w drobny mak.
- Zastanawiałam się kim jesteś, ale po tych słowach nie musisz mi się przedstawiać, Lilith, prawda? Widocznie coś popsułaś, a plan nie był zbyt dobry, niegrzeczne jest zwalanie wszystkiego na mnie, przecież mi w tym pomogłaś - Lilith już nie wyglądała na taka spokojną, jej oczy zmieniły się, mieniły zieloną poświatą, na twarzy pojawiły szpecące blizny, zacisnęła dłonie, które również nabrały demonicznego wyglądu, starała się zapanować nad sobą.
- To tylko chwila, ale będę się nią rozkoszować, jesteś tylko nic nie znaczącym robalem...stoisz mi na przeszkodzie do dostania mężczyzny, którego pragnę! Nie wiem co on w Tobie widzi, anielska buźka, mizerna postawa, nie wnosisz niczego nowego i świeżego, zwykła śmiertelniczka, którą jest tak łatwo pozbawić życia!
- O jakim mężczyźnie mowa? Mam swojego, nie potrzebuję nikogo innego, a z nim się z Tobą nie podzielę, skoro tak łatwo, dlaczego dotąd Ci się to nie udało?
- Zamilcz! Nie udawaj głupia, wiem, że czyhasz na mojego Abaddona, nawet jeśli go olejesz, on zawsze będzie się kręcił wokół ciebie!
- To go lepiej uwiedź to da mi spokój...przecież jesteś niczego sobie...jak nie świecisz jak jarzeniówka na zielono - nie zauważyłam kiedy chwyciła mnie za szyję i uniosła wysoko, dusiłam się.
- Nie mogę się doczekać kiedy się spotkamy, osobiście, zobaczysz wtedy co znaczy prawdziwy strach...- zrzuciła mnie z urwiska, spadałam na dół, poczułam uderzenie o posadzkę, zerwałam się z łóżka, to był tylko sen! Tylko sen...moja księga świeciła w ciemnościach dziwnym światłem, podeszłam do niej by ja otworzyć. Ujawnił się napis: "Za dni parę Wybrana polegnie z rąk wielkiej władczyni Lillith sprowadzając na ziemię wieczne ciemności".
Usiadłam z wrażenia, księga nigdy się nie myliła...czyżby nadchodziła moja wersja apokalipsy i miałam zawieść? Nie spałam tej nocy, siedziałam na kanapie, i wpatrywałam się w to zdanie, jakbym miała zamiar dostrzec coś innego. Była 2 w nocy, wstałam i poszłam z księgą do Logana, zabije mnie...trudno, musi ustawić się w kolejce. Wsunęłam się do jego pokoju, spał miarowo, zerknęłam najpierw dyskretnie czy jest sam, wiele się mogło zmienić od czasu kiedy byłam tu ostatnio. Wtulony w poduchę spał spokojnie, czułam wyrzuty sumienia, że mu przeszkodzę, nie mogłam czekać. Usiadłam obok, pogłaskałam go lekko, na co mruknął, zaczęłam delikatnie szturchać jego ramię.
- Logan...- złapał moją rękę i przyskrzynił mnie do łóżka zwinnym ruchem, był zamroczony, ale zawsze czujny - to tylko ja Logan...spokojnie...- wymamrotałam.
- Amy?! Co Ty tu robisz? Co się stało? - zwolnił uścisk, ale nadal był tuż nade mną. Sięgnęłam po księgę i mu podsunęłam pod nos, przetarł oczy, ziewnął i zapalił lampkę.
- Przepraszam, że cię budzę...nie miałam do kogo iść...
Przeczytał, raz, drugi, trzeci i spojrzał na mnie, nie wiedział co ma powiedzieć.
- To nie może być prawda...- opadł na poduszkę obok mnie.
- Zawiodę...księga się nie myli, nigdy...
- Bzdura! Nie wierzę w to słyszysz? Nie pozwolę na to, nie pozwolę. Nie będziesz sama...spójrz na mnie...- przyciągnął mnie do siebie i przytulił, a ja płakałam... - jak ja powiem to Thunderowi? Kochanie, za kilka dni umrę? Jak było w pracy?- spojrzeliśmy po sobie i roześmialiśmy się gorzko.
- Nie pozwoli na to, wiesz, że nie rzuca słów na wiatr.
- Powinnam już iść...
- Zostań jeśli chcesz...
- Powinieneś odpocząć, a ja...wymyślić sposób...
- Jak przeżyć....
- Jak przeżyć - powtórzyłam, wzięłam księgę i opuściłam jego pokój.
Nie spałam, siedziałam na kanapie oczekując na Thundera, na stoliku leżała otwarta księga.
- Raziel, śpisz?- nie minęła chwila kiedy, pojawił się u mnie lekko podenerwowany, miał na sobie spodnie z dresu...i tylko tyle.
- Co się dzieje?! - spojrzał na mnie uważnie i usiadł obok mnie. Podałam mu księgę bez słowa, musiał przeczytać kilka razy, za każdym razem nie dowierzał- tu musi być coś nie tak, coś źle robisz...powiedz, że się pomyliłaś, Amy..
Pokiwałam tylko przecząco głową, a on przytulił mnie do siebie mocno, mogłam się wypłakać, musiałam być twarda kiedy wróci Thunder.
- Coś wymyślimy, jeszcze się wszystko może zmienić, nie poddawaj się..
- Masz rację, nie mogę się poddać - odsunęłam się od niego i zamyśliłam, oboje milczeliśmy nie wiedząc co powiedzieć. Jeśli muszę zginąć, powstrzymam zagładę za wszelką cenę. Usłyszałam ciche kroki, i otwieranie drzwi, Thunder starał się mnie nie obudzić, stanął w drzwiach kiedy nas zobaczył. Podeszłam do niego i przytuliłam się mocno.
- Nie mogłam spać wiesz? Za bardzo za Tobą tęskniłam. Miałam koszmar...- pogłaskał mnie po twarzy.
- Musiał być straszny, skoro obudziłaś Raziela - zmartwił się lekko - czy to wszystko? Czy czegoś mi nie mówisz?
- Nie rób tego, to głupi pomysł jak Ty mu nie powiesz to ja to zrobię - powiedział Raziel, eh przeklęty anioł wiedzy i tajemnic. Thunder podszedł do niego i wziął księgę z jego rąk, zaczął czytać, a Raziel zniknął.
- To nic - zaczęłam- dam radę, coś wymyślimy jak zawsze - podeszłam do niego, a on mnie przytulił mocno, bez słowa, domyślam się, że nie wiedział co powinien zrobić. Żadne z nas tego nie wiedziało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz