Rozdawałam karty, wiedziałam, że Abaddon będzie na mnie wściekły, dobrze, że dał sobie powiedzieć inaczej mógłby mnie zabić. Miejmy nadzieję, że się dogadaliśmy, poszłam pod prysznic, ubrałam się. Raziel czekał na mnie w pokoju, uśmiechnął się kiedy mnie zobaczył.
- I jak w Guardians?
- Dają radę, Thunder jest już spokojniejszy, cieszą się, że się w końcu obudziłaś. I jak Abaddon?
- Niezbyt szczęśliwy, był uwięziony, wypuściłam go, nie patrz tak na mnie, wrócił do piekła, jednak kiedy go wezwę ma się zjawić. Powiedzmy, że to taki kruchy pokój między nami.
- Dasz sobie z nim radę? - zmartwił się nieco.
- Powiedział, że teraz ja rozdaję karty, poradzę sobie.
Przeszukałam księgi i znalazłam przetłumaczoną mapę prowadzącą do księgi wiedzy absolutnej.
- Wiesz gdzie to jest? - podałam ją Razielowi.
- Tak, chyba kojarzę to miejsce, ale sama tam nie dotrzesz, robisz ze mnie archangels hot line - uśmiechnął się, a ja roześmiałam.
- Hot, powiadasz - uśmiechnęłam się i wpatrywałam w jego muskulaturę - potwierdzam.
- Uważaj, bo stwierdzę, że na mnie lecisz.
- Lecę i owszem z Tobą do strażnika, jeśli się zgodzisz.
- Polecę, ty też jesteś całkiem hot - pogłaskał mnie po twarzy i się uśmiechnął figlarnie.
- Już nie, teraz tylko zamrażam i lepiej mi z tym. Masz ochotę dziś się za to zabrać?
- Dla ciebie zawsze mam czas i na ciebie ochotę - szturchnął mnie lekko i zabrał się do pakowania wody - nie jadłaś za wiele...Amy..
- Jadłam, Abuś zrobił obiad...-zerknął na mnie i uniósł jedną brew - nie otruł mnie, jeszcze chodzę.
- "Ja Ci dam Abuś.."- usłyszałam w swojej głowie i się roześmiałam.
- "Czyżbyś tęsknił Abe?"
- "Ani trochę...muszę mieć na Ciebie oko, jeśli zginiesz to co wtedy będzie ze mną?!"
- "Miło, że się o mnie troszczysz..."
- "Do usług, moja kobieto"
- Co to było? - zapytał Raziel
- Abaddon, nie lubi jak mówię o nim Abuś. Pilnuje mnie, żebym nie robiła głupstw, nie wie co się z nim stanie jeśli umrę, ja tez tego nie wiem.
- Może Cie podsłuchiwać, niedobrze...
- Nie wszystko, popracuję nad tym, sorka Abe...- uśmiechnęłam się.
Dobija mnie ta kobieta, tak dać się zapędzić w kozi róg! Wystarczy tylko poczekać na dogodny moment, będzie myślała, że mnie ujarzmiła, częściej korzystać z mojej pomocy, a wtedy uśpimy jej czujność...Abbadon spacerował po swojej wielkiej czerwonej komnacie, oświetlonej przez wielkie pochodnie. Zasiadł na swoim tronie i obmyślał plan jak jej uciec, mimo, iż była tak rozkosznie pociągająca, skusi ją do grzechu, a potem do uwolnienia. Podparł głowę o swoją rękę i nasłuchiwał, może uda się dowiedzieć co ta mała kombinuje i ją wyprzedzić..."Abuś...Abuś ja jej pokażę!" skrzywił się na samo wspomnienie jej głosu, będzie cierpliwy, w końcu ją dorwie.Wyruszyliśmy z Razielem, cieszyłam się, że tak dobrze się dogadujemy, ostatni wysiłek i będę miała księgę w swych dłoniach, tylko czy odnajdę to czego szukam?
- A wiesz chociaż czego szukasz kobieto? - zagadywał Abaddon
- Prawdy, Abe...
- Jesteś pewna, że chcesz ją poznać, że na prawdę jest tym czego chcesz, najdroższa?
- Musi Ci się nudzić, skoro siedzisz w mojej głowie, albo tak bardzo za mną tęsknisz.
- Pilnuję Cię, wcale nie tęsknię...słucham, może zmienisz zdanie i zrobimy mały przystanek na relaks w jakiejś oazie, odeślesz Twojego aniołka...a będziesz chciała prawdziwego mężczyzny, który wie jak dogodzić kobiecie.
- Trzymaj się, Abe - skrzywiłam się.
- Tylko nie ABE! - zagrzmiał ze złości.
- Tak, tak...pa - zablokowałam mu dostęp, już wiedziałam jak.
Jędza! Jędza! Wredna małpa! Jak ona śmiała, jemu królowi piekieł zabronić konwersacji z nią! O nie, tak się nie będziemy bawić najmilsza! Już ja Cię złamię, nie spocznę póki znów nie będę wolny! Abaddon był wściekły, porozrzucał meble w jego komnacie, przynajmniej miał jakąś tanią rozrywkę, wezwał służkę by je uprzątnęła. Mógł się nią zająć, rozerwać, a nie rozmyślać o jakiejś Wybranej, która odrzuca go za każdym razem, jakby był kimś gorszym! A służka, była całkiem nie brzydka....
Kiedy przemierzaliśmy pustynię w poszukiwaniu wejścia do podziemnych pieczar, nagle zaczęłam odbierać dziwne obrazy, o matko czy to Abaddon i oj, osz Ty wstrętny padalcu!
- Ja go normalnie ukatrupię!
- Kogo? - zdziwił się Raziel
- Abaddonie ty wstrętny padalcu...zabieraj swój tyłek z mojej głowy! Nie interesuje mnie Twoje życie erotyczne! - Raziel się roześmiał.
- Twój demon pokazuje pazurki, co? A to dobre, wiedział jak cię wnerwić.
- Grunt, że przestał...kontynuujmy nasza wyprawę...zablokowałam mu dostęp do mojej głowy, to zaatakował mnie przez oczy, gorzej niż dziecko.
- Dzieci przynajmniej nie kopulują - nabijał się ze mnie Raziel
- Co jeszcze mnie dziś czeka- jęknęłam i wzięłam łyk wody, dobrze, że Raziel o tym pomyślał, chociaż domyślałam się, że to dla niego nie byłby żaden problem.
"Patrz i żałuj Wybrana, co odrzuciłaś, nie planowałem pokazania Ci, aż tak wiele, ale przynajmniej będziesz wiedziała, że nie rzucam słów na wiatr. Dobrze jest odkrywać jakie korzyści ma nasza więź, blokuj mnie blokuj, jak się nie nauczysz popadniesz w obłęd, już ja ci w tym pomogę!".
Zdaje się, że będę musiała porozmawiać z Michaelem po powrocie, może pomoże mi skuteczniej go odciąć. Droga mi się strasznie dłużyła, ale nie mogłam marudzić, Raziel i tak miał do mnie nieziemską cierpliwość. Udało nam się znaleźć wejście, tylko co będzie jeśli strażnik nie da mi księgi? O tym, to ja nie pomyślałam.
- I jak w Guardians?
- Dają radę, Thunder jest już spokojniejszy, cieszą się, że się w końcu obudziłaś. I jak Abaddon?
- Niezbyt szczęśliwy, był uwięziony, wypuściłam go, nie patrz tak na mnie, wrócił do piekła, jednak kiedy go wezwę ma się zjawić. Powiedzmy, że to taki kruchy pokój między nami.
- Dasz sobie z nim radę? - zmartwił się nieco.
- Powiedział, że teraz ja rozdaję karty, poradzę sobie.
Przeszukałam księgi i znalazłam przetłumaczoną mapę prowadzącą do księgi wiedzy absolutnej.
- Wiesz gdzie to jest? - podałam ją Razielowi.
- Tak, chyba kojarzę to miejsce, ale sama tam nie dotrzesz, robisz ze mnie archangels hot line - uśmiechnął się, a ja roześmiałam.
- Hot, powiadasz - uśmiechnęłam się i wpatrywałam w jego muskulaturę - potwierdzam.
- Uważaj, bo stwierdzę, że na mnie lecisz.
- Lecę i owszem z Tobą do strażnika, jeśli się zgodzisz.
- Polecę, ty też jesteś całkiem hot - pogłaskał mnie po twarzy i się uśmiechnął figlarnie.
- Już nie, teraz tylko zamrażam i lepiej mi z tym. Masz ochotę dziś się za to zabrać?
- Dla ciebie zawsze mam czas i na ciebie ochotę - szturchnął mnie lekko i zabrał się do pakowania wody - nie jadłaś za wiele...Amy..
- Jadłam, Abuś zrobił obiad...-zerknął na mnie i uniósł jedną brew - nie otruł mnie, jeszcze chodzę.
- "Ja Ci dam Abuś.."- usłyszałam w swojej głowie i się roześmiałam.
- "Czyżbyś tęsknił Abe?"
- "Ani trochę...muszę mieć na Ciebie oko, jeśli zginiesz to co wtedy będzie ze mną?!"
- "Miło, że się o mnie troszczysz..."
- "Do usług, moja kobieto"
- Co to było? - zapytał Raziel
- Abaddon, nie lubi jak mówię o nim Abuś. Pilnuje mnie, żebym nie robiła głupstw, nie wie co się z nim stanie jeśli umrę, ja tez tego nie wiem.
- Może Cie podsłuchiwać, niedobrze...
- Nie wszystko, popracuję nad tym, sorka Abe...- uśmiechnęłam się.
Dobija mnie ta kobieta, tak dać się zapędzić w kozi róg! Wystarczy tylko poczekać na dogodny moment, będzie myślała, że mnie ujarzmiła, częściej korzystać z mojej pomocy, a wtedy uśpimy jej czujność...Abbadon spacerował po swojej wielkiej czerwonej komnacie, oświetlonej przez wielkie pochodnie. Zasiadł na swoim tronie i obmyślał plan jak jej uciec, mimo, iż była tak rozkosznie pociągająca, skusi ją do grzechu, a potem do uwolnienia. Podparł głowę o swoją rękę i nasłuchiwał, może uda się dowiedzieć co ta mała kombinuje i ją wyprzedzić..."Abuś...Abuś ja jej pokażę!" skrzywił się na samo wspomnienie jej głosu, będzie cierpliwy, w końcu ją dorwie.Wyruszyliśmy z Razielem, cieszyłam się, że tak dobrze się dogadujemy, ostatni wysiłek i będę miała księgę w swych dłoniach, tylko czy odnajdę to czego szukam?
- A wiesz chociaż czego szukasz kobieto? - zagadywał Abaddon
- Prawdy, Abe...
- Jesteś pewna, że chcesz ją poznać, że na prawdę jest tym czego chcesz, najdroższa?
- Musi Ci się nudzić, skoro siedzisz w mojej głowie, albo tak bardzo za mną tęsknisz.
- Pilnuję Cię, wcale nie tęsknię...słucham, może zmienisz zdanie i zrobimy mały przystanek na relaks w jakiejś oazie, odeślesz Twojego aniołka...a będziesz chciała prawdziwego mężczyzny, który wie jak dogodzić kobiecie.
- Trzymaj się, Abe - skrzywiłam się.
- Tylko nie ABE! - zagrzmiał ze złości.
- Tak, tak...pa - zablokowałam mu dostęp, już wiedziałam jak.
Jędza! Jędza! Wredna małpa! Jak ona śmiała, jemu królowi piekieł zabronić konwersacji z nią! O nie, tak się nie będziemy bawić najmilsza! Już ja Cię złamię, nie spocznę póki znów nie będę wolny! Abaddon był wściekły, porozrzucał meble w jego komnacie, przynajmniej miał jakąś tanią rozrywkę, wezwał służkę by je uprzątnęła. Mógł się nią zająć, rozerwać, a nie rozmyślać o jakiejś Wybranej, która odrzuca go za każdym razem, jakby był kimś gorszym! A służka, była całkiem nie brzydka....
Kiedy przemierzaliśmy pustynię w poszukiwaniu wejścia do podziemnych pieczar, nagle zaczęłam odbierać dziwne obrazy, o matko czy to Abaddon i oj, osz Ty wstrętny padalcu!
- Ja go normalnie ukatrupię!
- Kogo? - zdziwił się Raziel
- Abaddonie ty wstrętny padalcu...zabieraj swój tyłek z mojej głowy! Nie interesuje mnie Twoje życie erotyczne! - Raziel się roześmiał.
- Twój demon pokazuje pazurki, co? A to dobre, wiedział jak cię wnerwić.
- Grunt, że przestał...kontynuujmy nasza wyprawę...zablokowałam mu dostęp do mojej głowy, to zaatakował mnie przez oczy, gorzej niż dziecko.
- Dzieci przynajmniej nie kopulują - nabijał się ze mnie Raziel
- Co jeszcze mnie dziś czeka- jęknęłam i wzięłam łyk wody, dobrze, że Raziel o tym pomyślał, chociaż domyślałam się, że to dla niego nie byłby żaden problem.
"Patrz i żałuj Wybrana, co odrzuciłaś, nie planowałem pokazania Ci, aż tak wiele, ale przynajmniej będziesz wiedziała, że nie rzucam słów na wiatr. Dobrze jest odkrywać jakie korzyści ma nasza więź, blokuj mnie blokuj, jak się nie nauczysz popadniesz w obłęd, już ja ci w tym pomogę!".
Zdaje się, że będę musiała porozmawiać z Michaelem po powrocie, może pomoże mi skuteczniej go odciąć. Droga mi się strasznie dłużyła, ale nie mogłam marudzić, Raziel i tak miał do mnie nieziemską cierpliwość. Udało nam się znaleźć wejście, tylko co będzie jeśli strażnik nie da mi księgi? O tym, to ja nie pomyślałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz