Następnego dnia miałam mieć pierwszą próbę. Thunder był trochę naburmuszony za moje zniknięcie, ale przecież tak na prawdę nie miałam na to wpływu, na większość elementów mojego życia nie mam wpływu. Obiecał mi, że spróbuje zaakceptować mojego archanioła, widziałam, że nieco się rozchmurzył, a to było dobrym znakiem. Poszliśmy na rynek, gdzie starszyzna miała na mnie oczekiwać, niestety było na odwrót, czekaliśmy na rozpoczęcie, jeszcze raz sprawdziłam zaczepy broni w ekwipunku od Radgara, który pomachał mi z trybun i pokazał, że wyglądam dobrze.
- Witajcie, jak starszyzna zadecydowała Wybrana podejmie się trzech prób, aby zyskać dostęp do księgi wiedzy absolutnej, czas na pierwszą z nich. Walczysz ze mną, Wybrana - Cedrick wyszczerzył się zadowolony. Zdjęłam kurteczkę, miałam na sobie długą tunikę, mocne spodnie i buty w sam raz do walki, Ragnar mógł podziwiać swój kunszt w praktyce. Michael i Tiyah dopingowali mnie głośno, dołączyła do nich Jenny. Raziel stanął koło Thundera: "próba próbą, ale zabić jej nie pozwolę", na co mój mężczyzna pokiwał głową ze zrozumieniem i akceptacją jego pomysłu.
- Oto jestem Cedricku.
Rozpoczęła się walka, nie miałam pojęcia jakimi umiejętnościami włada mój rywal, jednak był bardzo pewny siebie. Ruszył na mnie, był niesamowicie szybki, ludzkie oko za nim nie nadążało, zaczęłam obrywać, atakował mnie dość silnie. Próbowałam go dorwać, ale robił uniki, leczyłam się cały czas. Wyczułam, że się zbliża z mojej lewej strony i wyprowadziłam mocny cios, dostał, spowolniło go na chwilę, więc atakowałam dalej, podczas szamotaniny zmroziłam fragment jego ubrania, tylko tyle mi się udało nim odskoczył. Użyłam swojej zbroi z błyskawic oplotły mnie całą, co uniemożliwiało mu zaatakowanie mnie bezpośrednio, rzucał we mnie sztyletami, ale każdy odbiłam z łatwością. Ruszył na mnie, więc zniosłam barierę z błyskawic uznałam, że to byłoby nie w porządku, zamiast zaatakować mnie otwarcie, znowu używał swojej szybkości, musiałam jednak nad nim przewagę, gdyż podczas zabójczego pędu mój lód odbijał światło, wiedziałam gdzie wyprowadzić ciosy, co tez zrobiłam. Schyliłam się do posadzki, pokryłam ją lodem, biedny Cedrick nie miał szans wyhamować, wpadł w poślizg i uderzył w jedno z zabytkowych drzew. Leżał na posadzce, podeszłam do niego powoli, unieruchomiłam ręce i podsunęłam swoją z magią zniszczenia.
- Przegrałeś, poddaj się.
- Eh, a niech to...masz mnie. Poddaje się - krzyknął, na widowni rozległy się wiwaty, uwolniłam go i pomogłam mu wstać.
- Bez urazy?
- Bez.
- Następną próbę masz jutro, wyruszysz po klucz - Cedrick uniósł moja dłoń w górę, by oficjalnie potwierdzić moje zwycięstwo.
- Dzięki za informacje.
Ludzie powoli rozchodzili się do swoich zajęć, a ja podeszłam do Thundera, uśmiechał się.
- Gratulacje, kaszka z mleczkiem dla ciebie. Muszę przyznać, że da się dogadać z Twoim archaniołem.
- Nadal jesteś na mnie zły?
- Nie, po prostu to czasem mnie przerasta, nie masz na pewne rzeczy wpływu, zapominam, że nie jesteś zwyczajną, nudną, szarą dziewczyną, tylko moim skarbem - przyciągnął mnie do siebie mocno i pocałował.
- Dziękuję za Twoją wyrozumiałość - przytuliłam się do niego mocno - wiem, że życie ze mną do prostych nie należy.
- To prawda, ale Ty sama też się z tym borykasz, myślę, że masz jeszcze trudniej.
- Jutro będę szukała klucza, nie wiem jak on wygląda, ale coś wymyśle.
- Raziel, będzie wiedział - zerknęłam na niego i przyglądałam się jakbym widziała go po raz pierwszy.
- Dobrze się czujesz? Chcesz bym smykała się z innym mężczyzną? - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Przemyślałem to, jeśli będzie to taki facet, który nie może Cię skrzywdzić, ani zranić, zrobić czegokolwiek wbrew Tobie, zaakceptuję to.
- Chodźmy do domu, co? Padam z nóg, ostatnio zbyt wiele się dzieje, możemy się zaszyć we dwoje, razem?
- Ale się uczuciowa zrobiłaś dziś, wygrana dobrze na Ciebie wpływa - wziął mnie za rękę i poprowadził do naszej tawerny.
Weszliśmy do naszego pokoju, zajęłam się zdejmowaniem broni, a przy moim ekwipunku trochę to potrwa.
- Wezwij go - powiedział Thunder.
- Nie wiem jak...
- Coś wymyślisz, próbuj.
- Raziel, mógłbyś się ze mną zobaczyć? Mam nadzieję, że ma dziś dobry humor, bo jak nie będzie na ciebie - mruknęłam.
- Witaj, ładnie sobie poradziłaś z tym mężczyzną. Potrzebujesz mojej pomocy? Nigdy wcześniej o nią nie prosiłaś.
- Tak, w zasadzie mam jedno pytanie i jeśli mógłbyś mi co nieco wyjaśnić, bardzo by mi się to przydało - unikałam jego spojrzenia.
- O co chodzi? - podszedł do mnie blisko, czułam, że wykorzystuje moje zakłopotanie.
- Jutrzejsza próba dotyczy ifrytów i klucza do księgi wiedzy absolutnej, nie wiem jak on wygląda, mógłbyś mi w tym podpowiedzieć?Jeśli to zbyt duży problem..to ja
- Księżyc, seledynowy, jadeitowy księżyc. Poznasz bez problemu.
- Dzięki, to mi bardzo pomoże.
- Mówiłem, nie dziękuj za wiedzę, - zamyślił się chwilę - a Ty w ogóle wiesz, gdzie są te ifryty? Znasz przepowiednię o sobie w całości?
- Nie i jeszcze raz nie.
- Thunder, chyba znowu będę musiał Ci ją porwać na małą wycieczkę. Wyrocznia poda Ci ją, na pewno uzna Cie za godna ku temu osobę.
- Nie ma sprawy, jeśli tylko to jej pomoże i wróci w jednym kawałku.
- Masz pozdrowienia od Uriela - zerknął na mnie łobuzersko.
- Nawet mi o nim nie wspominaj.
- Kto to, ten cały Uriel ? - zapytał Thunder.
- Nikt ważny, archanioł, któremu wczoraj rozkwasiłam nos, nic wielkiego.
- Witajcie, jak starszyzna zadecydowała Wybrana podejmie się trzech prób, aby zyskać dostęp do księgi wiedzy absolutnej, czas na pierwszą z nich. Walczysz ze mną, Wybrana - Cedrick wyszczerzył się zadowolony. Zdjęłam kurteczkę, miałam na sobie długą tunikę, mocne spodnie i buty w sam raz do walki, Ragnar mógł podziwiać swój kunszt w praktyce. Michael i Tiyah dopingowali mnie głośno, dołączyła do nich Jenny. Raziel stanął koło Thundera: "próba próbą, ale zabić jej nie pozwolę", na co mój mężczyzna pokiwał głową ze zrozumieniem i akceptacją jego pomysłu.
- Oto jestem Cedricku.
Rozpoczęła się walka, nie miałam pojęcia jakimi umiejętnościami włada mój rywal, jednak był bardzo pewny siebie. Ruszył na mnie, był niesamowicie szybki, ludzkie oko za nim nie nadążało, zaczęłam obrywać, atakował mnie dość silnie. Próbowałam go dorwać, ale robił uniki, leczyłam się cały czas. Wyczułam, że się zbliża z mojej lewej strony i wyprowadziłam mocny cios, dostał, spowolniło go na chwilę, więc atakowałam dalej, podczas szamotaniny zmroziłam fragment jego ubrania, tylko tyle mi się udało nim odskoczył. Użyłam swojej zbroi z błyskawic oplotły mnie całą, co uniemożliwiało mu zaatakowanie mnie bezpośrednio, rzucał we mnie sztyletami, ale każdy odbiłam z łatwością. Ruszył na mnie, więc zniosłam barierę z błyskawic uznałam, że to byłoby nie w porządku, zamiast zaatakować mnie otwarcie, znowu używał swojej szybkości, musiałam jednak nad nim przewagę, gdyż podczas zabójczego pędu mój lód odbijał światło, wiedziałam gdzie wyprowadzić ciosy, co tez zrobiłam. Schyliłam się do posadzki, pokryłam ją lodem, biedny Cedrick nie miał szans wyhamować, wpadł w poślizg i uderzył w jedno z zabytkowych drzew. Leżał na posadzce, podeszłam do niego powoli, unieruchomiłam ręce i podsunęłam swoją z magią zniszczenia.
- Przegrałeś, poddaj się.
- Eh, a niech to...masz mnie. Poddaje się - krzyknął, na widowni rozległy się wiwaty, uwolniłam go i pomogłam mu wstać.
- Bez urazy?
- Bez.
- Następną próbę masz jutro, wyruszysz po klucz - Cedrick uniósł moja dłoń w górę, by oficjalnie potwierdzić moje zwycięstwo.
- Dzięki za informacje.
Ludzie powoli rozchodzili się do swoich zajęć, a ja podeszłam do Thundera, uśmiechał się.
- Gratulacje, kaszka z mleczkiem dla ciebie. Muszę przyznać, że da się dogadać z Twoim archaniołem.
- Nadal jesteś na mnie zły?
- Nie, po prostu to czasem mnie przerasta, nie masz na pewne rzeczy wpływu, zapominam, że nie jesteś zwyczajną, nudną, szarą dziewczyną, tylko moim skarbem - przyciągnął mnie do siebie mocno i pocałował.
- Dziękuję za Twoją wyrozumiałość - przytuliłam się do niego mocno - wiem, że życie ze mną do prostych nie należy.
- To prawda, ale Ty sama też się z tym borykasz, myślę, że masz jeszcze trudniej.
- Jutro będę szukała klucza, nie wiem jak on wygląda, ale coś wymyśle.
- Raziel, będzie wiedział - zerknęłam na niego i przyglądałam się jakbym widziała go po raz pierwszy.
- Dobrze się czujesz? Chcesz bym smykała się z innym mężczyzną? - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Przemyślałem to, jeśli będzie to taki facet, który nie może Cię skrzywdzić, ani zranić, zrobić czegokolwiek wbrew Tobie, zaakceptuję to.
- Chodźmy do domu, co? Padam z nóg, ostatnio zbyt wiele się dzieje, możemy się zaszyć we dwoje, razem?
- Ale się uczuciowa zrobiłaś dziś, wygrana dobrze na Ciebie wpływa - wziął mnie za rękę i poprowadził do naszej tawerny.
Weszliśmy do naszego pokoju, zajęłam się zdejmowaniem broni, a przy moim ekwipunku trochę to potrwa.
- Wezwij go - powiedział Thunder.
- Nie wiem jak...
- Coś wymyślisz, próbuj.
- Raziel, mógłbyś się ze mną zobaczyć? Mam nadzieję, że ma dziś dobry humor, bo jak nie będzie na ciebie - mruknęłam.
- Witaj, ładnie sobie poradziłaś z tym mężczyzną. Potrzebujesz mojej pomocy? Nigdy wcześniej o nią nie prosiłaś.
- Tak, w zasadzie mam jedno pytanie i jeśli mógłbyś mi co nieco wyjaśnić, bardzo by mi się to przydało - unikałam jego spojrzenia.
- O co chodzi? - podszedł do mnie blisko, czułam, że wykorzystuje moje zakłopotanie.
- Jutrzejsza próba dotyczy ifrytów i klucza do księgi wiedzy absolutnej, nie wiem jak on wygląda, mógłbyś mi w tym podpowiedzieć?Jeśli to zbyt duży problem..to ja
- Księżyc, seledynowy, jadeitowy księżyc. Poznasz bez problemu.
- Dzięki, to mi bardzo pomoże.
- Mówiłem, nie dziękuj za wiedzę, - zamyślił się chwilę - a Ty w ogóle wiesz, gdzie są te ifryty? Znasz przepowiednię o sobie w całości?
- Nie i jeszcze raz nie.
- Thunder, chyba znowu będę musiał Ci ją porwać na małą wycieczkę. Wyrocznia poda Ci ją, na pewno uzna Cie za godna ku temu osobę.
- Nie ma sprawy, jeśli tylko to jej pomoże i wróci w jednym kawałku.
- Masz pozdrowienia od Uriela - zerknął na mnie łobuzersko.
- Nawet mi o nim nie wspominaj.
- Kto to, ten cały Uriel ? - zapytał Thunder.
- Nikt ważny, archanioł, któremu wczoraj rozkwasiłam nos, nic wielkiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz