Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

piątek, 13 czerwca 2014

11. Nierówny sparing

- Chłopaki to nie jest zabawne...
- To tylko sparing, dasz radę.. może się czegoś nauczysz - powiedział Nataniel
- Pomyśl, znajdziesz na niego swój sposób - uśmiechnął się Logan i wyraźnie nad czymś skupił.
- Jakieś zasady ? - poddałam się bo z trzema facetami raczej nie wygram.
- Nie daj się...zaczynam - powiedział Xander
Zaczął atakować, skupiłam się na unikaniu ciosów, w tym byłam taka sobie, nie miałam żadnych zajęć z samoobrony, trochę mnie to przerażało.
- Skup się, pomyśl, że to bezduszny, rób to co wtedy...od tego zależy Twoje życie, dajesz! - Logan zagrzewał mnie do walki, pewnie nie chciał bym mu przyniosła wstydu.
Postanowiłam spróbować zaatakować, czułam że Xand daje mi małe fory, miałam mały plan, trochę go zmęczę może dam się poobijać, w końcu szybko się wyleczę i odzyskam energię, a on już niekoniecznie. Mają przecież trudniejsze treningi, więc nie będzie w pełni sił. Podcięłam go przy unikaniu ciosu, zachwiał się, jest mam szansę. Wyprowadziłam parę ciosów, opadł na ścianę.
-  Mówiłem, że potrafi przyłożyć - wiwatował Nataniel
Nie mogłam się zdekoncentrować, Xander zaczął popełniać błędy, tak, jest zmęczony, jeszcze trochę i może mi się udać. Oberwałam, dałam się trafić kilka razy, zatoczyłam się, dając fałszywy obraz sytuacji.
- Staram się nie uderzać zbyt mocno - wysapał Xander na swoją obronę
- Nie marudź, czeka na mnie gorąca kąpiel, nie przedłużaj niepotrzebnie- uśmiechnęłam się.
Był dużo wolniejszy, ocenił, że mam dość, delikatnie leczyłam się od jakiegoś czasu, odkryłam, że kiedy chodzi o mnie nie muszę się dotykać, by się wyleczyć. Liczył, że się poddałam, kiedy był blisko, zaatakowałam, zachwiał się i upadł na plecy, usiadłam na niego okrakiem, przytrzymałam ręce.
- Nie wiem jak Ty, ale ja spasuje, było....intensywnie - uśmiechnęłam się i zeszłam z niego. Podałam mu rękę i pomogłam wstać.
Zerknęłam na Logana, przyglądał mi się, wyglądał na zadowolonego, od pewnego momentu czułam dziwne napięcie między nami, cieszyłam się, że nie walczyłam z nim, przynajmniej nie dzisiaj.
- Logan, przypuszczam, że mój wycisk nie może się zacząć o 4.30 za dobre sprawowanie, co?
- Zasłużyłaś o 4.30, ale i tak wycisnę z Ciebie wszystko, Xander karne okrążenia tak spartoliłeś.- jęknął i się zaśmiał, spojrzał na mnie i wyszedł z sali, wyglądał na zmęczonego, czy on w ogóle sypia?
Xander podszedł do mnie, ujął moją dłoń ucałował, kompletnie się tego nie spodziewałam, musiałam mieć zabawną minę.
- Dziękuję, to był dla mnie zaszczyt walczyć z Tobą - uśmiechnął się, czyżbym przeszła jakiś kolejny jego test?
- Nie ma za co, przykro mi tylko, że przegrałeś zakład, a Ty Nat nie szczerz się tak.
- Przecież nawet na mnie nie spojrzałaś?! - oburzył się
- Nie musiałam, masz radochę od rana, bo to planowałeś cwaniaku - uśmiechnęłam się
- Przyznaje się, jesteś bystra i zaradna, zaimponowałaś mu wiesz?
- Komu?
- Przecież wiesz...
Wlepili we mnie spojrzenia czekając na reakcje, a ja nie miałam pojęcia co o tym myśleć.
- Nat, chyba dziś uderzyłeś się w głowę, jutro Cię obejrzę, a tymczasem idę na randkę z wanną, cześć chłopaki.

2 komentarze:

  1. Hmmm randka z wanną brzmi zachęcająco… szkoda, że mam tylko prysznic… :D Rozdział jak zwykle świetny, Logan jak rasowa cheerleaderka zagrzewał ją do walki hehe, no może nie rasowa, ale to nie ważne :DDDD czekam na więcej. :DDD Pozdrawiam i życzę weny dużoooo weny :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. :) a ja tam mam wannę i na te randki często się udaję :)

    OdpowiedzUsuń