Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

piątek, 13 czerwca 2014

2. Niebo już nigdy nie będzie takie samo


Zanim zostałam strażniczką żyłam zupełnie nieświadoma zagrożeń, które czekają

na każdym kroku. Bezduszni byli dla mnie jak i dla większości "uśpionych" i zwykłych ludzi niewidoczni. Czasem tęsknie za tym życiem, może nie było idealne, ale nie było
w nim tak wiele łez. Nie było również sensu, który otrzymałam wraz z darem.
Jak o tym pomyślę...o mojej przeszłości, już wtedy ciągnęło mnie do pomocy innym, opiekowałam się osobami starszymi, samotnymi, chorymi. Często zostawałam
po godzinach, nie znałam zbyt wielu ludzi w mieście, więc nie przeszkadzało mi to.
Nie miałam zbyt wielu rozrywek, nigdy nie byłam zbyt rozrywkowa osobą, wolałam wieść spokojne życie.
Uśpiona strażnicza część mojej osobowości przybierała na sile, a ja miałam wkrótce
się przebudzić. Byłam taka nieświadoma...
Tego dnia załatwiałam sprawunki Pani Railey często doskwierał jej reumatyzm, była nieco roztargniona i zmęczona, Za każdym razem powtarzała mi, że lepiej się czuje
w moim towarzystwie. Teraz już wiem, że to była prawda, a nie tylko słowa wdzięczności za okazaną pomoc. Moja praca miała jeden zasadniczy minus, zajmując się domami innych zapominałam o swoim i czymś tak przyziemnym jak zakupy. Zmierzch nadciągał nieubłaganie, a ja musiałam coś zjeść. Moje mieszkanie znajdowało się w dość spokojnej, przyjaznej okolicy.
Popełniłam kolejny błądzbagatelizowałam zagrożenie.
Wieczór był ciepły, uwielbiałam patrzeć na nocne niebo, samotny księżyc strzepujący kurz z budzących się obok gwiazd. Zrobiłam zakupy, w drodze powrotnej poczułam coś bardzo dziwnego, niesamowite wibracje..ich źródło musiało być bardzo blisko, ale nic nie widziałam. Ulica była spokojna i pusta, kiedy nagle zostałam uderzona z ogromna siłą, straciłam orientację skąd nadszedł cios? Co się dzieje?! Zakupy rozsypały się po chodniku, a ja uderzyłam w pobliski słup. Usłyszałam krzyk, którego nigdy nie zapomnę...krzyk bezdusznego. Przed oczami miałam mroczki, obraz był zamazany, a raczej jego fragment z trudem łapałam oddech. Co jest?!
Przed moimi oczami pojawił się stwór, był ogromny, na jego twarzy znajdowała się czarna maska, a może to ona była jego twarzą? Wielkie czerwone ślepia oceniały mnie jako brak zagrożenia. Na dźwięk jego krzyku przeszywał mnie strach nie do opisania. Wiedziałam, że to jest mój koniec, musiałam zrobić cokolwiek, by mu tego nie ułatwiać.
Pobiegłam do najbliższego pojemnika na odpadki, rzuciłam w stworzenie ciężką, metalową pokrywą, miałam nadzieję, że uda mi się go trafić, że chociaż trochę uda mi się go zranić. Złapał pokrywę leniwie jedną dłonią, albo czymś co mu za nią służyło i zmiażdżył. To mi wystarczyło, rzuciłam się do ucieczki.

2 komentarze:

  1. Yeah!! Super rozdział, nareszcie akcja zaczyna się rozkręcać. Tak trzymaj. :) Ale… Dlaczego musisz kończyć w takim momencie hmm… Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Dużo weny życzę. :D Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń