Byłam w umówionym miejscu przed czasem, nie mogłam usiedzieć w miejscu, rozciągałam się. Przesłałam my w myślach wiadomość, że jestem na miejscu, ale jestem pewna czy mnie nie odepchnął. Taka ewentualność, nie wróżyła mi niczego dobrego, ma rację, że się wścieka. Bałam się, że się ode mnie odwróci i...powie o wszystkim przyjacielowi - Loganowi. Wtedy sobie nie z nim nie poradzę, teraz jest wystarczająco ciężko, a co dopiero kiedy czarny scenariusz się spełni. Poczułam dłoń na moim ramieniu, odskoczyłam automatycznie.
- Jejku, Xand, przestraszyłeś mnie, przepraszam.
- Mówiłem do Ciebie.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Dużo przepraszasz...
- Powinnam, prawda?
- To zależy.
- Od czego?
- Od tego jaka jest prawda, wiem, że mnie nie okłamiesz.
- Masz dużo czasu?
- Mam całą noc.
- Mmm cała noc, tylko dla mnie powinnam zdążyć, chcesz usiąść?
- Postoję.
- Bałam się, zacznę od początku, to się stało kiedy zerwaliśmy, nie wcześniej...
- O to Ciebie bym nie podejrzewał, za dobrze Cię znam.
- Dzięki, nie planowałam tego, nie wiem jak to wyjaśnić, poczułam coś i nie chciałam by to odeszło, to ciepłe uczucie, miałam dość bólu, który był we mnie od zawsze. Miałam dość odtrącenia, on sprawił, że poczułam się ważna w każdym calu. Poczułam...chyba szczęście...dlatego w to brnęłam.
- Mów dalej.
- Nie ułatwiasz mi tego, masz racje zasłużyłam, zatajam to dla niego i Ciebie. Widziałeś Logana, wiem, że będzie tylko gorzej, już i tak jest cięty na niego, wystarczy, że mnie nie daje żyć. Jakoś to zniosę, doprowadziłby do tego, żebyście mnie znienawidzili, podkładając mi świnię jak to jego dziewczyna ośmieliła się go zdradzić za całą dobroć, którą mi dał, wiem, że by to zrobił...no i Ty...nie chciałam Ciebie bardziej zranić.
- Dlatego tak się wystraszyłaś?
- Tak.
- Nie pozwoliłbym mu Ciebie tknąć....dzisiaj, ja czuwam.
- Xand...- podeszłam do niego i mocno przytuliłam - wybacz mi - szepnęłam.
- Jesteś szczęśliwa? - objął mnie.
- Bardzo, skąd wiedziałeś?
- Widziałem jak na siebie patrzycie, jak Cię traktuje, jak o Ciebie dba, o każdy szczegół, z jaką precyzją wybierał jedzenie dla ciebie. Jak Cię uspokajał, jak mu ufałaś....wszystko co robi i robił jest dla Ciebie. Twoje oczy...
- Co z nimi?
- Przy nim są radosne, szczęśliwe. Zrób coś dla mnie, proszę.
- Co takiego?
- Nie daj się już więcej tak źle traktować, bądź z nim szczęśliwa. Uważaj na siebie, będę Cię nasłuchiwał...jakbyś miała z Loganem problem, zjawię się, zawsze. Tylko, powiedz mi to.
- Jejku, Xand, przestraszyłeś mnie, przepraszam.
- Mówiłem do Ciebie.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Dużo przepraszasz...
- Powinnam, prawda?
- To zależy.
- Od czego?
- Od tego jaka jest prawda, wiem, że mnie nie okłamiesz.
- Masz dużo czasu?
- Mam całą noc.
- Mmm cała noc, tylko dla mnie powinnam zdążyć, chcesz usiąść?
- Postoję.
- Bałam się, zacznę od początku, to się stało kiedy zerwaliśmy, nie wcześniej...
- O to Ciebie bym nie podejrzewał, za dobrze Cię znam.
- Dzięki, nie planowałam tego, nie wiem jak to wyjaśnić, poczułam coś i nie chciałam by to odeszło, to ciepłe uczucie, miałam dość bólu, który był we mnie od zawsze. Miałam dość odtrącenia, on sprawił, że poczułam się ważna w każdym calu. Poczułam...chyba szczęście...dlatego w to brnęłam.
- Mów dalej.
- Nie ułatwiasz mi tego, masz racje zasłużyłam, zatajam to dla niego i Ciebie. Widziałeś Logana, wiem, że będzie tylko gorzej, już i tak jest cięty na niego, wystarczy, że mnie nie daje żyć. Jakoś to zniosę, doprowadziłby do tego, żebyście mnie znienawidzili, podkładając mi świnię jak to jego dziewczyna ośmieliła się go zdradzić za całą dobroć, którą mi dał, wiem, że by to zrobił...no i Ty...nie chciałam Ciebie bardziej zranić.
- Dlatego tak się wystraszyłaś?
- Tak.
- Nie pozwoliłbym mu Ciebie tknąć....dzisiaj, ja czuwam.
- Xand...- podeszłam do niego i mocno przytuliłam - wybacz mi - szepnęłam.
- Jesteś szczęśliwa? - objął mnie.
- Bardzo, skąd wiedziałeś?
- Widziałem jak na siebie patrzycie, jak Cię traktuje, jak o Ciebie dba, o każdy szczegół, z jaką precyzją wybierał jedzenie dla ciebie. Jak Cię uspokajał, jak mu ufałaś....wszystko co robi i robił jest dla Ciebie. Twoje oczy...
- Co z nimi?
- Przy nim są radosne, szczęśliwe. Zrób coś dla mnie, proszę.
- Co takiego?
- Nie daj się już więcej tak źle traktować, bądź z nim szczęśliwa. Uważaj na siebie, będę Cię nasłuchiwał...jakbyś miała z Loganem problem, zjawię się, zawsze. Tylko, powiedz mi to.
- Dziękuję...że zawsze chcesz słuchać. Bałam się, że Cię stracę, że się odwrócisz ode mnie. Nie chcę tego.
- Tak się nie stanie. Nie zostawię Cię samej przeciw niemu. To nierówna walka- zamyśliłam się.
- No proszę, cóż za romantyczna scena- zza drzewa wyszedł Logan, zadrżałam ze strachu i odsunęłam się od Xandera.
- Czego chcesz? - zapytał Xander- ona jest wolną kobietą, a ja mężczyzną, jeśli ma ochotę się przytulić ja nie mam nic przeciwko.
- Szybko działasz Xand
- Zbyt wolno, pozwoliłem byś zrobił to wszystko i ufałem, że przejrzysz na oczy, nie popełnię więcej tego samego błędu.
Logan patrzył na mnie takim zimnym wzrokiem, czym na to zasłużyłam? Za Xandem czułam się bezpiecznie, nie mogę tak się bać, inaczej nigdy z nim nie wygram, nigdy nie da mi spokoju.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam, spojrzał dziwnie - Dlaczego nam to robisz?
- Nie wiem o czym mówisz, widzimy się rano - spojrzał z wyższością i pewnym siebie uśmiechem, mogłam się domyślić, że to była groźba. Wrócił do budynku wolnym krokiem.
- Teraz już rozumiem, dlaczego to ukrywasz i przestałem ci się dziwić.
- Zachowaj to dla siebie proszę, straciłam ochotę na bieganie. Wybaczysz mi?
- Zerknij na rozpiskę patroli, wiem, ze coś zmienił, musisz uważać, żeby nie miał pretekstu by Cię terroryzować.
- Dziękuję...- pospiesznie udałam się do tablicy informacyjnej i oczywiście Xander miał rację, zostałam wpisana na patrol jako dowodzącą, jakżeby inaczej, jedynym pocieszeniem był fakt, że byłam w grupie razem z Thunderem. Wykreślił z rozpiski Xandera, rozdzielił nas, więc jest jego głównym podejrzanym. Pobiegłam szybko się przebrać i uzbroić, zeszłam na dół do drużyny.
- Przepraszam, że czekaliście, ale władza nie powiadomiła mnie o zmianie w ekipie, zaznaczyłam wam teren do patrolowania, dobierzcie się w mniejsze grupy, spotykamy się za dwie godziny w punkcie widokowym. Rozdałam im słuchawki, aby mogli się ze sobą kontaktować. Nawołujcie mnie w myślach jeśli nadejdzie taka potrzeba, połączę się z wami. Zabrakło sprzętu, wiec poradzimy sobie w ten sposób. Macie pięć minut by dobrać się w grupy, kto chce iść ze mną zapraszam tutaj. Nataniel podszedł do mnie od razu, mogłam się tego spodziewać, poczułam na plecach rękę Thundera, jego wodę poznam wszędzie, nie musiałam się odwracać.
- Można?
- A jednak się skusiłeś na moje towarzystwo? Chyba zatęskniłeś.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo, chcę tylko Cię przetestować.
- Zapraszam, nie mam nic do ukrycia.
- Mści się na Tobie- powiedział nagle Nataniel, chowając rękę do kieszeni.
- Wiem, po nocnym patrolu z rana muszę się zjawić w biurze.
- Nic nie odeśpisz, nie możesz się zgodzić - zmartwił się Nataniel
- Pokazuje mi, że skoro nie jestem jego to taryfa ulgowa się skończyła, przetrzymam - opuściłam głowę.
- Uważaj, bo znowu stracisz kontrolę, musisz być wypoczęta - wtrącił Thunder, wiedziałam, że się martwił - mogę mu to powiedzieć i z nim sobie porozmawiać.
- Na razie podziękuję, może w końcu odpuści.
- No proszę, przyszedł skontrolować odprawę, czy się zjawisz - szepnął Nataniel, kiedy Logan pojawił się na schodach.
- Gotowi? To ruszamy - spojrzałam na niego, lekko uśmiechnęłam się zadziornie, włożyłam do pochwy miecz, w końcu duże dziewczynki nie bawią się małymi zabawkami.
Kiedy wychodziliśmy ruszyłam sama, widziałam kątem oka, że Thunder przytrzymał Nataniela i udał się w nieco innym kierunku, by później do mnie dołączyć, by nie dawać zbyt wielu informacji Loganowi.
-"Trzymasz się jakoś? Tęsknię za Tobą i bardzo się martwię..."
- "To nie pierwsza scena dzisiejszego dnia z jego udziałem, porozmawiamy później, w ten sam sposób, tutaj nas nie podsłucha, Xander wie, domyślił się."- Gdzie idziemy? - zapytał Nataniel
- Nie dajemy konusowi satysfakcji i informacji, że idziemy z nią.
- Dobry pomysł, ze wszystkich dyżurów rozdzielił ją z Xanderem.
- Będzie chciał ją rozdzielić z przyjaciółmi, bez was będzie łatwiejszym celem.
- Ty też jesteś jej przyjacielem.
- Ja się nie poddam, muszę być blisko, nie jest do końca stabilna, muszę czuwać, jak ją wkurzy, może się zapomnieć.
- Nie będzie zadowolona - zaśmiał się Nataniel
- Nie musi, ważne, że ja będę się dobrze bawił - uśmiechnął się i skierował ich na punkt widokowy, gdzie w oddali czekała na nich Amy. Jego Amy.
Logan patrzył na mnie takim zimnym wzrokiem, czym na to zasłużyłam? Za Xandem czułam się bezpiecznie, nie mogę tak się bać, inaczej nigdy z nim nie wygram, nigdy nie da mi spokoju.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam, spojrzał dziwnie - Dlaczego nam to robisz?
- Nie wiem o czym mówisz, widzimy się rano - spojrzał z wyższością i pewnym siebie uśmiechem, mogłam się domyślić, że to była groźba. Wrócił do budynku wolnym krokiem.
- Teraz już rozumiem, dlaczego to ukrywasz i przestałem ci się dziwić.
- Zachowaj to dla siebie proszę, straciłam ochotę na bieganie. Wybaczysz mi?
- Zerknij na rozpiskę patroli, wiem, ze coś zmienił, musisz uważać, żeby nie miał pretekstu by Cię terroryzować.
- Dziękuję...- pospiesznie udałam się do tablicy informacyjnej i oczywiście Xander miał rację, zostałam wpisana na patrol jako dowodzącą, jakżeby inaczej, jedynym pocieszeniem był fakt, że byłam w grupie razem z Thunderem. Wykreślił z rozpiski Xandera, rozdzielił nas, więc jest jego głównym podejrzanym. Pobiegłam szybko się przebrać i uzbroić, zeszłam na dół do drużyny.
- Przepraszam, że czekaliście, ale władza nie powiadomiła mnie o zmianie w ekipie, zaznaczyłam wam teren do patrolowania, dobierzcie się w mniejsze grupy, spotykamy się za dwie godziny w punkcie widokowym. Rozdałam im słuchawki, aby mogli się ze sobą kontaktować. Nawołujcie mnie w myślach jeśli nadejdzie taka potrzeba, połączę się z wami. Zabrakło sprzętu, wiec poradzimy sobie w ten sposób. Macie pięć minut by dobrać się w grupy, kto chce iść ze mną zapraszam tutaj. Nataniel podszedł do mnie od razu, mogłam się tego spodziewać, poczułam na plecach rękę Thundera, jego wodę poznam wszędzie, nie musiałam się odwracać.
- Można?
- A jednak się skusiłeś na moje towarzystwo? Chyba zatęskniłeś.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo, chcę tylko Cię przetestować.
- Zapraszam, nie mam nic do ukrycia.
- Mści się na Tobie- powiedział nagle Nataniel, chowając rękę do kieszeni.
- Wiem, po nocnym patrolu z rana muszę się zjawić w biurze.
- Nic nie odeśpisz, nie możesz się zgodzić - zmartwił się Nataniel
- Pokazuje mi, że skoro nie jestem jego to taryfa ulgowa się skończyła, przetrzymam - opuściłam głowę.
- Uważaj, bo znowu stracisz kontrolę, musisz być wypoczęta - wtrącił Thunder, wiedziałam, że się martwił - mogę mu to powiedzieć i z nim sobie porozmawiać.
- Na razie podziękuję, może w końcu odpuści.
- No proszę, przyszedł skontrolować odprawę, czy się zjawisz - szepnął Nataniel, kiedy Logan pojawił się na schodach.
- Gotowi? To ruszamy - spojrzałam na niego, lekko uśmiechnęłam się zadziornie, włożyłam do pochwy miecz, w końcu duże dziewczynki nie bawią się małymi zabawkami.
Kiedy wychodziliśmy ruszyłam sama, widziałam kątem oka, że Thunder przytrzymał Nataniela i udał się w nieco innym kierunku, by później do mnie dołączyć, by nie dawać zbyt wielu informacji Loganowi.
-"Trzymasz się jakoś? Tęsknię za Tobą i bardzo się martwię..."
- "To nie pierwsza scena dzisiejszego dnia z jego udziałem, porozmawiamy później, w ten sam sposób, tutaj nas nie podsłucha, Xander wie, domyślił się."- Gdzie idziemy? - zapytał Nataniel
- Nie dajemy konusowi satysfakcji i informacji, że idziemy z nią.
- Dobry pomysł, ze wszystkich dyżurów rozdzielił ją z Xanderem.
- Będzie chciał ją rozdzielić z przyjaciółmi, bez was będzie łatwiejszym celem.
- Ty też jesteś jej przyjacielem.
- Ja się nie poddam, muszę być blisko, nie jest do końca stabilna, muszę czuwać, jak ją wkurzy, może się zapomnieć.
- Nie będzie zadowolona - zaśmiał się Nataniel
- Nie musi, ważne, że ja będę się dobrze bawił - uśmiechnął się i skierował ich na punkt widokowy, gdzie w oddali czekała na nich Amy. Jego Amy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz