Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

piątek, 13 czerwca 2014

16. Nieoczekiwany gość.

Noc minęła nam spokojnie, następnego dnia postanowiliśmy wrócić do domu. Tęskniłam za nimi, nie przypuszczałam, że się tak zżyje z tym miejscem i ludźmi.
Wędrówka po lesie była wspaniała, gmach naszego domu  był coraz bliżej.
Marzyłam o kąpieli, a Logan pewnie o lepszym posiłku, choć nigdy na niego nie narzekał.
Kiedy znaleźliśmy się u bram naszej siedziby, zauważyliśmy, że ktoś nas wyczekuje.
Mężczyzna w bieli, uważnie nam się przyglądał, poczułam niepokój i lęk, trochę zwolniłam instynktownie chowając się za Logana. Dlaczego tak zareagowałam, nie mam pojęcia, mój strażnik chyba również nie, ale dodał mi otuchy, biorąc za rękę.
- Spokojnie, nie bój się - szepnął- jestem tu.
- Witaj strażniku, widzę, że przyprowadziłeś moja kobietę, jestem z tego powodu bardzo zadowolony, moja droga, możemy się połączyć jak przepowiedziane zostało przed wiekami, nasza jedność sprowadzi pokój na ten świat. Pójdź w me objęcia, Wybrana.
Spojrzałam na Logana, on na mnie, nie bardzo rozumieliśmy wszystko, a przynajmniej ja, znając jego, zataił przede mną kolejna rzecz. Kiedy ten mężczyzna zbliżał się do mnie chcąc mnie przytulić, odsunęłam się.
- Wybacz nieznajomy, że to powiem, ale precz z łapami. Nie mam zamiaru również robić tego...o czym mówiłeś, nie znam Cię.
- Jestem Twoim oblubieńcem, powinnaś podać mi kolację na znak szacunku i poddaństwa kobieto, kiedy się pobierzemy przejmę Twoją moc, nie będziesz musiała walczyć, zajmiesz się rzeczami dostosowanymi do Twojej pozycji.
Wkurzyłam się, od czasu osiągnięcia przeze mnie nowych umiejętności zrobiłam się bardziej agresywna, nie wiem dlaczego ale nie czułam się źle z tego powodu, ani że robię coś niewłaściwego, koleś mnie poniżył. Zasłużył na to co go spotka. Zdzieliłam go w twarz. Logan zjawił się natychmiast u mego boku, jakby był gotowy sprać "oblubieńca".
- Nie wiem czym oberwałeś w głowę człowieku, ale służącej nie znalazłeś, chętnej do ożenku również. Moja moc należny do mnie i ja nią dysponuję, zamierzam przystąpić do turnieju i zająć pozycję zastępcy w Guardians, odpowiadam za strażników, a oni są ze mną. Odejdź.
- Bez Ciebie nigdzie się nie wybieram, należysz do mnie czy Ci się to podoba czy nie, zostało to zapisane w gwiazdach, nie masz tu nic do gadania. Będę uprzejmy i puszczę w niepamięć Twój wybryk. Jeśli nie pójdziesz ze mną zgładzę Tych Twoich strażników, jednego po drugim.
- Żeby dosięgnąć któregokolwiek z nich będziesz musiał zmierzyć się ze mną, a jak sam zauważyłeś nie należę do grzecznych i posłusznych dziewczynek - żeby go ostrzec wzięłam do ręki liść i pokazałam wszystkim obecnym na dziedzińcu jak obumiera i powoli niknie. - Nie cofnę się przed tym, aby ludzie bliscy memu sercu pozostali bezpieczni.
- Nie powinieneś tak się do niej zwracać, to nie ta WYBRANA, którą znałeś wieki temu. Sama kieruje swoim losem i przeznaczeniem, do niczego nie będziemy jej zmuszać. Wiemy kim jesteś, ale nie pozwolę Ci jej zabrać stąd siłą.  Mogę Ci jedynie zaproponować dołączenie do Strażników, czas pokaże czym to się dla Ciebie skończy. Nic więcej Ci nie obiecuję.
Spojrzałam na Logana, zrozumiał jak mnie rozczarował z drugiej strony załagodził sytuację dyplomacją, nie wiem jakie problemy ten dupek nam przysporzy. Nie poczekałam na dalszy rozwój wypadków weszłam do domu. Skierowałam się do windy, a  z niej prosto do części mieszkalnej. Jeśli ten pajac dołączy do nas, będę musiała zamykać drzwi na noc, nie będę się czuła bezpiecznie, nie znam jego mocy, jeśli w ogóle jakieś posiada. Z drugiej strony jeśli posiada moce to taki zamek nie będzie dla niego żadną przeszkodą, mam nadzieję, że dotrze do niego potrzeba mojej prywatności. Wydawało mi się, że wieki nie przechodziłam po tych drewnianych orzechowych podłogach, poznawałam kawowe ściany korytarzy na nowo. Tęskniłam za tym miejscem. Wszystkie korytarze prowadziły do wspólnych holi, z reguły znajdowały się w nich kanapy, fotele, stoły, telewizor, strażnicy często spędzali wspólnie czas oglądając jakieś mecze czy słuchając muzyki. Dziwnie było widzieć to miejsce opustoszałe. Mam tylko nadzieję, że nie będzie żadnej walki, nie chcę by mieli problemy przez moja osobę, kurcze jestem strasznie problematyczna. Weszłam do swojego mieszkanka, zapaliłam światło i..zamarłam on tam był, cholera...te oczy...on ma zielone oczy, czy to możliwe...zatrzymałam się przy drzwiach, jakbym musiała uciekać, jak on się tam dostał...
- Jesteś już...nie zamierzam robić Ci krzywdy kobieto, nie musisz się mnie obawiać, przynajmniej na razie. Nie przedstawiłem Ci się, mam na imię Nentres, ale Ty to dobrze wiesz, dobrze mnie znasz.  Przypomnisz sobie, jestem o tym przekonany. Przyjąłem propozycję Twojego Strażnika, chciałbym byś to doceniła, przez co przechodzę by się z Tobą pojednać. Może faktycznie byłem zbyt surowy, pragnę Cię poznać i wypełnić przeznaczenie. Błąkam się po świecie od zawsze i Ciebie szukam, zanim ktoś Cię uśmierci lub zanim się poświęcisz ratując świat. Pewnie zastanawiasz się jak się tutaj pojawiłem, otóż potrafię się teleportować, otwieram wymiary i przez nie przechodzę. Na razie tyle powinnaś o mnie wiedzieć. Nie będę Cię już dziś więcej niepokoić, powinnaś odpocząć i..Amy, nie ma za co. - spojrzał wymownie, zorientował się, że się domyśliłam, że to on mi pomógł, nic mu nie odpowiedziałam, a on zniknął tak samo jak się pojawił.

2 komentarze:

  1. No, w końcu Nentres hehe ten to ma dopiero świetną moc, może pojawiać się gdzie chce i kiedy chce na przykład w pokoju Amy żeby ją podgl… tzn. z nią porozmawiać :DDD Czekam na więcej bo jak zwykle rozdział świetny :DDD Życzę Ci dużo weny oraz pozdrawiam :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaak, może i jedno i drugie, tylko, że wie co by za to go spotkało :D, więc myślę, że chłopaczyna nie chce ryzykować :D

    OdpowiedzUsuń