Syntheria była niezwykle piękną krainą, gwieździste niebo, trzy księżyce dające światło, morski odcień roślin przypominających ziemskie trawy. Dobiegliśmy do bram królestwa, mur był śnieżnobiały, kamień w dotyku chłodny, gładki i kojący, czarne wrota ledwo wytrzymywały, wyobrażałam sobie przerażenie mieszkańców, musimy coś z tym zrobić.
- Masz jakiś plan? Rozdzielamy się i robimy czystkę czy wolisz walczyć wspólnie? - szepnęłam
- Rozdzielimy się pod warunkiem, że będę Cię widział, obiecałem Loganowi.
- No to do dzieła, czas się rozerwać, wypróbować symulację czy dobrze liczyła - zdjęłam ciężarki, kładąc je delikatnie. Wzięłam rozbieg i dopadłam kilku bezdusznych niszcząc ich kompletnie, zrobię to tak jak na symulacji. Nentres dotrzymywał mi kroku, zaczął używać rozszczepiania, kiedy tylko mogłam byłam blisko i go leczyłam, wstrzyknęłam mu również serum, mam nadzieję, że Logan się nie pomylił i serum zadziała. Wskoczyłam między bramę a bezdusznych, nie wejdą, nie pozwolę, chyba, że najpierw mnie pokonają. Straże na śnieżnej wieży dostrzegli nas w dole, zaczęła się odsiecz, ostrzeliwali bestie z ich laserowej broni, przeraziłam się kiedy jeden z nich wystrzelił we mnie, promień jednak przeszedł przeze mnie i dotkliwie ranił bezdusznego. Ich broń zrobiłaby na Loganie wrażenie, na mnie już zrobiła.
- Wasza wysokość, książę Nentres powrócił!
Czy ja dobrze słyszałam? Książę Nentres? Oj...domyślam się, że Władca nie byłby zadowolony, gdyby wiedział jak księciem poniewierałam. Po każdym większym użyciu rozszczepienia dotykałam sobą Nentresa, nie mogłam pozwolić by mu się coś stało.
- Książę, nie forsuj się tak, odpocznij chwilę, a ja przerzedzę ich szeregi. Myślę, że po wszystkim będziesz mi musiał wyjaśnić co nieco.
- Amy, ja...
- To nie ma znaczenia, zażyj serum, ruszam.
Wskoczyłam między stwory, niszczyłam je zupełnie jak na symulacji, padały jeden za drugim. Jeśli pozwolimy przejąc im choć jedna krainę i świat zacząć brać następne, nikt nie będzie bezpieczny. Zobaczyłam coś dziwnego, mężczyznę miedzy bezdusznymi, jego ubiór świadczył o tym, że jest z nimi, ale jak to możliwe, czarny długi płaszcz, miecz jakiego jeszcze nie widziałam, rękojeść jadeitowa przypominała ludzkie kości, musiał być ciężki. Kim był? Zaraz zaraz one go słuchały?! Bezduszne istoty zaczęły się wycofywać, on natomiast zbliżył się do mnie, był szybki! Poczułam rękę Nentresa odciągająca mnie do tyłu.
- Spokojnie książę, nie przybyłem tu ją zgładzić, jeszcze nie, mam wiadomość. Wybrana, ciesz się zwycięstwem, on nie spocznie póki nie będziesz jego, póki światy nie upadną jeden po drugim, na nic te Twoje treningi, jest nas coraz więcej, sama nie podołasz, czy inni pójdą za Tobą na pewną śmierć? Chcesz mieć morze krwi na własnych dłoniach? Niebawem, sama się z nim spotkasz. Nie uchronisz jej książę - roześmiał się gburowato i zniknął.
- Teraz na prawdę musimy porozmawiać nie waż się kłamać czy czegoś zatajać przede mną. Kim był ten człowiek do cholery?! Dlaczego czułam od niego energie bezdusznych? i kim jest ten cały ON, który ostrzy sobie na mnie pazury? Powiedz coś!
Nentres pobladł, za naszymi plecami otwarła się brama. Żołnierze otoczyli nas, kłaniając się następcy tronu.
- Trochę szacunku panienko, zwracasz się do następcy tronu księcia Nentresa, nasz Władca nie życzy sobie takiego braku szacunku!
Odwróciłam się do żołnierza, który to powiedział, podeszłam bardzo blisko.
- A Ty jesteś kim?
- Generał armii Syntheri, Deling
- Deling to wybrana, może mówić do mnie jak sobie zażyczy - spojrzał na mnie "mam u ciebie przechlapane" wzrokiem
- Wybacz mi o Pani, nie wiedziałem, proszę przyjąć moje najgłębsze wyrazy szacunku.
- Generale, wszystko w porządku, macie duże straty?
- Często zmagamy się z atakami bezdusznych, ten był najgorszy, wkraczamy w czas wojny.
- Kim był ten mężczyzna, który podszedł do nas i rozmawiał z księciem?
- Amy...- zaczął Nentres - wskazałam ręką by zamilkł.
- To ich generał Widar, rzadko się pojawia, a jeśli już, koniec jest bliski.
- Kim on jest człowiekiem? Miał energie bezdusznego generale, jak to możliwe?
- Istotnie jest bezdusznym, choć przypomina człowieka wyewoluował, zyskali tę zdolność jakiś czas temu, im więcej zjedzą, wchłoną, zdolności, umiejętności, zyskują ludzką formę.
- Niemożliwe, nie wiedziałam, że tak potrafią, na etapie, którym jesteśmy wiemy, że zyskują nasze zdolności i je wykorzystują, skoro jest generałem, maja przywódcę?
- Tak, jest najsilniejszy z nich wszystkich, jako pierwszy stał się ludzką formą bezdusznego, znakomity w walce, zwą go Silyen.
- Pytanie brzmi czego chce ode mnie?
- Krzyżujesz Pani jego plany, nie sadzę jednak by chodziło o Twoją śmierć, myślę, że bierze ja pod uwagę, ale wydaje mi się, że chodzi o coś więcej.
- Dziękuję generale za Twą uprzejmość, Nentres idziemy, pora odwiedzić Twojego ojca, za mną.
- Jesteś tego pewna, że chcesz go spotkać? - zapytał Nentres z mina zbitego psa
- A dlaczego miałabym się bać?
- A jeśli nie wypuści Cię stąd?
- Mam Ciebie, sama wyjdę.
Przechodząc dalej, natknęliśmy się na ogród, rośliny w wymiarze Etherion były zupełnie inne niż ziemskie. Niższe drzewa miały mocno brązową korę, ich liście świeciły jak płomienie słońca, gałęzie zawijały się w okręgi. Były przepiękne i...chyba nie zupełnie zdrowe.
- Co to?
- To sunlighty, drzewa, które nocą dają dzienne światło, za dnia natomiast wyglądają jakby były spalone, liście są koloru ciemnobrązowego, nigdy nie gasną w ciemnościach, chyba, że chorują.
- Tak jak te tutaj?
- Skąd wiesz? To prawda, energia bezdusznych je zabija, jednak dzięki nim łatwiej je dostrzec, otaczają cały nasz kraj, chronią nas przed ciemnością. To główna roślina, królewskie drzewo, wszystkie są połączone, ona umiera, nastaje wieczna ciemność.
- Wystarczy, że ją wyleczę i znowu dla ludzi z Twojego królestwa nastanie czas nadziei, podniesie to ich morale, książę. Może będę mogła jej pomóc.
- Amy, nie musisz mnie tytułować, czuję się jak ostatni drań, zataiłem to i owo przed wami, chciałem Ci powiedzieć, bałem się, że tego nie zniesiesz, że przyjaciele stracą nadzieję, tak jak mieszkańcy Syntheri. Nie wiem czy się uda, można spróbować przywrócić ludziom nadzieję, jesteś w tym dobra. Dla Ciebie nie ma rzeczy nie możliwych.
- Będę Cię tytułować, ty zawsze mnie tytułujesz, nie zawsze daję radę, ale mam dla kogo walczyć - przysiadłam przy drzewie, położyłam ręce tuż nad jego korzeniami. Podróżowałam między wszystkimi roślinami w królestwie, jakby od niego wszystko miało tutaj swój początek. Mieszkańcy zaciekawieni przystawali, zdumieni widząc jak ich światło wraca. Całe królestwo stało się jasne, ciepłe, udało mi się odtworzyć barierę ochronną przed bezdusznymi, to jasne drzewa ich chroniły. Byłam pełna podziwu do ich technologii i natury, która łączyła się z ludźmi w walce z zagrożeniem.
- Nie sadziłem, ze to będzie możliwe, odbudowa bariery, runęła kiedy byłem mały, wtedy Silyen się przemienił, wielu ludzi straciło życie.
Ludzie wiwatowali, dziękowali, królestwo było piękne, znowu mieli o co walczyć.
- Książę, prowadź do pałacu.
- Amy - złapał mnie za rękę- bądź na mnie zła, ochrzań mnie, nawrzeszcz, uderz jeśli będzie trzeba, ale nie patrz na mnie w ten sposób, nie mogę tego znieść.
- W jaki sposób na Ciebie patrzę?
- Czuję się jakbym to ja spustoszył te królestwa i nasłał bezdusznych..
- Nie bądź niemądry, porozmawiamy o tym, ale nie teraz, nie wypada mi, zniknąć stąd wiem, że nas obserwują na każdym kroku, obawiają się mnie?
- Jesteś silna, przepędziłaś bezdusznych, ocaliłaś mój dom i mnie, nie pozwoliłaś mi się poświęcić.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, Ty masz rządzić tym królestwem kiedyś, a nie poświęcać się...
- Ehh jak ja cię kocham, marudo...- złapał mnie za rękę i zaciągnął do zamku.
Trzy księżyce? A oni znają powiedzenie co za dużo to nie zdrowo? xD Amy rozwałkę robi na bezdusznych :DD No nie książę? Książę Nentres? OMG :DDD Bezduszni mają nawet generała? Superr... Wiedziałam że coś wymyślisz ale generała? WOW Amy jak zawsze pomocna w swoim wymiarze pomaga to i pomoże w innym wymierze. :DDD Amy maruda :DD Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń