Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

sobota, 21 czerwca 2014

26. Walki czas zacząć.

-Xander, życzę Ci powodzenia w walce - przytuliłam go mocno i szepnęłam- dla mnie zawsze będziesz najlepszy.
Uśmiechnął się i wyszedł na arenę, tak zaczęło się, 4 pierwsze walki szybko przemknęły. Obserwowałam walkę Xandera, siedziałam jak na szpilkach. Nentres nachylił się i szepnął mi do uszka: - Lubisz go co?
- A co w tym dziwnego, trzymam za niego kciuki i mu kibicuję.
- A jeśli on czuje coś więcej?
- Nie wydaje mi się, mm czy mi się wydaje, czy chcesz umawiać mnie na randki?
- Przydałoby Ci się, jesteś za bardzo struta, dasz rade, Twój przeciwnik bardzo się denerwuje.
- Zauważyłam, może faktycznie myślę trochę częściej o Xanderze, ale przecież to nie zbrodnia. Dawaj Xand!!! Mówiłeś coś?
- Nic kruszyno, nic.
- Wygrał, jessst!!!! Brawo!!! - rzuciłam mu się na szyję- Gratuluję! Xand, oj pewnie Cię boli, zaraz Cię podrasuję.
Podleczyłam Xanda i jego rywala, gdy tylko mogłam pomagałam, to trochę z nerwów.
Cieszyłam się jego wygraną jakby była moja własną, kiedy tylko mogłam go szturchałam, i ściskałam, a on się śmiał, że ze mnie głupol i zaraziłam się od Nataniela.
Nataniel miał kolejną walkę, przytuliłam go, wiem, że się denerwował.
- Powodzenia Nat, pokaż im wszystkim.
Walka Nataniela była trudna, miał pecha i wylosował silnego przeciwnika, zmieniał podłoże sali, podtapiał podłogę i był biegły w walce. Nataniel niestety nie miał takiej kondycji i przegrał. Podeszłam do niego i go uściskałam.
- Nie przejmuj się, miałeś trudnego przeciwnika, nie wiem jakbym sobie z kimś takim poradziła. Mocno oberwałeś, pomogę Ci.
- Oszczędzaj się zaraz Twoja kolej, potem mi pomożesz Amy. Zrobisz coś dla mnie?
- Co takiego?
- Mogę być Twoim zakładnikiem?
- Zawsze, ale nie boisz się, że nie dam rady?
- Nigdy.
Wyczytano moje imię, tak, jeden wysiłek i z głowy.
Xander do mnie podszedł i przyciągnął, żeby mnie uściskać.
- Nie daj się, pokaż co potrafisz i nie denerwuj, jesteś silna - cmoknął mnie w czoło.
Zdziwiłam się, ale było to przyjemne, nawet bardzo, miałam w nim tyle wsparcia, żałowałam, że nie jest ono od niego.
Wyszłam na środek, uścisnęliśmy sobie dłonie, jego uścisk był mocny i zdecydowany, sam nie wiedział z czym ma do czynienia. Wszyscy na sali ucichli, napięcie sięgało zenitu. Zaczęliśmy, Thunder napierał, atakował, chciał mnie zmęczyć, był agresywny, a przecież gramy w tej samej drużynie, chwilowo przeciw sobie, musiało mu bardzo zależeć na zwycięstwie.Uniki szły mi zaskakująco łatwo, znałam wszystkie kroki, chciał mnie uderzyć z pieści prosto w twarz, zdecydowałam, że czas zacząć atakować. złapałam jego dłoń swoją, wszyscy zamarli.
- Świetnie prowadzisz w tym tańcu, ale pozwól, że ja także pokaże Ci kilka ruchów- uwolniłam jego dłoń - nadchodzę.
Uderzyłam go w brzuch, nie spodziewał się tego, siła mojego uderzenia odrzuciła go na drugi koniec sali, ludzie zamilkli, po chwili usłyszałam znajomy głos Xandera.
- Taaak, dajesz mała!
Uśmiechnęłam się do siebie i pomyślałam, że zaraz się rozkręcę, nie mogę go zawieźć, poświęcił mi tyle uwagi i swojego cennego czasu, nie może pozostać czasem straconym, Nentres również mi pomógł bez niego nie miałabym najmniejszej szansy tutaj stanąć. Widzisz Logan, walczę, potrafię.
Thunder się zezłościł, uderzył we mnie jednym z  swoich podobno najsilniejszych ataków, pioruny biły we mnie bez przerwy. Zauważyłam, że ten atak również go osłabia, był zmęczony. Roześmiałam się, kiedy opadł pył.
- Przepraszam, ale to na prawdę łaskotało. Trzymaj gardę, nadchodzę.
Wolałam go ostrzec, jakoś poczułam się w obowiązku. Thunder był roztrzęsiony, nie potrafił tego ukryć, wyjął miecz, mogliśmy je mieć przy sobie, ja tego nie zrobiłam.
Wykonałam zgrabnie kilka uników po czym chwyciłam ostrze, które zaczęło się rozpuszczać.
- Co do diabła?!- krzyknął Thunder
- To mój drogi odpowiedź na Twoje pioruny.
Podcięłam go, uderzyłam kilka razy, doprowadziłam do momentu, że moja dłoń zrobiła się czarna, dotknęłam nią podłogi, widział co go czeka, siedziałam na nim i trzymałam rękę nad jego twarzą.
- Miałeś pecha, że trafiłeś akurat na mnie, bardzo dobry z Ciebie strażnik, nie chce robić Ci krzywdy, proszę nie zmuszaj mnie do tego i poddaj się, to bardzo boli. Mógłbyś tego nie przetrzymać, a ja nie zdążyć Ci pomóc. Nie ryzykuj tak, proszę to nie jest tego warte. Twoje umiejętności są wspaniałe i potężne, nieocenione w walce lider na ciebie liczy, nie możesz tego zaprzepaścić. To jak?
Przez chwilę patrzył na mnie w kompletnym osłupieniu, kiwnął do mnie, że się zgadza z tą propozycją.
- Ja Thunder, poddaję się.
Na sali pojawiły się wiwaty, nie musiałam się odwracać by wiedzieć kto mi tak dopinguje. Odetchnęłam z ulgą, że się zgodził, po czym uwiadomiłam sobie, że nadal na nim siedzę, a on badawczo mi się przygląda.
- yy, przepraszam - dotknęłam dłonią podłogi i była jak nowa, wstałam z niego i podałam mu dłoń by pomóc wstać.Badawczo się jej przyglądał, po czym podał mi swoją.
- Dziękuję za walkę.
- Ja również, dziwna z Ciebie dziewczyna.
- Dlaczego?
- Ja chyba bym się nie zawahał
- Więc dobrze dla mnie, że sytuacja nie była odwrotna - uśmiechnęłam się delikatnie- może to Twoja lekcja Thunder.
Kiedy wróciłam na swoje miejsce, myślałam, że chłopcy mnie uduszą. Gratulacjom nie było końca. Podeszłam do Thundera stał tyłem, odwrócił się zdziwiony, że mnie widzi.
Dotknęłam jego brzucha, wiedziałam bardzo dobrze jakie szkody mu wyrządziłam, był twardy, a ja niezbyt delikatna.
- Pozwól, że Ci pomogę - przymknęłam oczy i szybko naprawiłam co popsułam- no już nie powinno tak boleć, muszę opatrzyć jeszcze kilku strażników, dbaj o siebie, na razie.
- Amy..dziękuję.
- Nie ma za co.
Podeszłam do Nataniela nie wyglądał najlepiej, siniaki zaczęły wychodzić, był bardzo popuchnięty.
- Przepraszam, że pozwoliłam Ci czekać przyjacielu - złapałam go delikatnie za rękę, poczułam się zmęczona, adrenalina zaczęła ze mnie schodzić.
- Amy, powinnaś się cieszyć, wygrałaś w wielkim stylu, pokazałaś, że nie jesteś bezlitosna, że jesteś silna i strażnicy wiele dla Ciebie znaczą, myślę, że będziesz miała sporo wielbicieli- wymamrotał Nataniel
- I się cieszę, ale w tej chwili Twoja stłuczona buzia bardziej mnie martwi, są rzeczy ważne i ważniejsze, o już wyglądasz lepiej.
Szybko postawiłam go na nogi, walki trwały dalej, jak dobrze, że już po wszystkim.
-Amy dostałaś smsa - Nentres podał mi telefon, wiadomość była od Logana: "Jeszcze nigdy nie byłem z Ciebie taki dumny" - uśmiechnęłam się gdy odczytałam wiadomość spojrzałam na miejsce sędziego i kiwnęłam delikatnie głową.
Usiadłam obok Xandera, złapałam go za rękę i oparłam się o niego.
- Xand, udało mi się, wierzysz ? Bo do mnie to jeszcze nie dociera.
- Musze Ci powiedzieć dziecinko, że były zakłady, miałaś mierne notowania, a ja wygrałem całkiem niezłą sumkę.
- To znaczy, że jako jeden jedyny stawiałeś na mnie?
- Zawsze stawiam na Ciebie, głuptasku.
Przytuliłam się do niego mocno, było mi to potrzebne, razem z Xandem przeszliśmy dalej, Thunder bacznie mi się przyglądał do końca walk. Kiedy została oficjalnie ogłoszona lista dwudziestu osób, które przechodzą dalej, dzień wyzwań się skończył. Podleczałam ostatnich połamańców, Thunder podszedł do mnie z apteczką.
- Mogę Ci pomóc?
- Jasne, że tak, opatrz tych z ranami powierzchownymi, jeśli możesz.
Kiwnął głową, że zrozumiał, widziałam, że jego dawni znajomi patrzyli na niego spode łba, pewnie z powodu zakładu, musieli stracić trochę grosza, odrzucili kompana.
- Dzięki za pomoc.
- Nie ma za co, mogę się do Was dosiąść?
- Jeszcze pytasz? Chodź siadaj, Chłopcy zróbcie więcej miejsca, zmęczony Thunder siada z nami. Mam teraz pytanie, kto skacze po kolacje, ja się nie ruszam.
Nataniel - chórem odpowiedzieli Xander z Nentresem.
- Taa jasne, już lecę, Nentres przeniesiesz mnie?
- A co ja wyglądam jak Mc'Drive? Nie będę cie chłopie obmacywać!
- No nie bądź taki...wiesz, że ja i Xand mamy specyficzny związek, jesteś przy mnie bezpieczny!
- Że co my mamy? - mruknął Xander
- A ja myślałam Xand, że to nasz związek jest specyficzny - powiedziałam i ściskałam go mocniej
Uśmiechałam się, kochałam ich za to, widziałam, że Thunder się uśmiechał pod nosem, nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, tak, to są moje kochane szajbusy i wygląda na to, że gromada nam się powiększa.  Koniec końców, chłopcy skoczyli po kolację i nikt nie szedł spać  głodny.

2 komentarze:

  1. No nie teraz Nentres w roli swatki ja wymiękam :DDD Amy to jest jednak jedyna w swoim rodzaju hehe nie dość, że zaraz ma swoją walkę to jeszcze leczy innych :DD Buuu Nataniel przegrał łeee no, ale przynajmniej przyda się na coś Amy jako jej zakładnik hah :DD Piękna walka :DD Amy zmusiła mięśniaka do poddania się nie no po prostu szacun :DDD Hah Xand dzięki Amy teraz bogaty będzie :DD Ciekawe ile wygrał XD Same szajbusy na tej stołówce ale to dobrze przynajmniej weselej im tam :DD Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś tym zakładnikiem musiał być :) Oj Xand wille sobie postawi i na wczasy z nią pojedzie :D

    OdpowiedzUsuń