Upadłe anioły

Czasami ludzie zachowują się jak upadłe anioły,
wstępują na drogę ciemności... ważne żeby umieć
w od­po­wied­nim momencie rozłożyć skrzydła
i wznieść się ponad mrok. - Raziel

środa, 25 czerwca 2014

29. Bankiet.

Dla strażników zorganizowano bankiet, wszyscy mogli świętować, odprężyć się.
Posadzono mnie u boku Logana, obok mnie przysiadł Xander, było mi nieco lepiej, mieć go przy boku. Jako laureat drugiego miejsca został odpowiedzialny za moje bezpieczeństwo, stał się moja prawą ręką, a to mi bardzo odpowiadało, mam nadzieję, że jemu też. Wszyscy jedli, pili, prowadzili rozmowy, było przyjemnie.
- I jak się czujesz jako mój stróż, zniesiesz to jakoś?- uśmiechnęłam się do Xandera
- Jakoś będę musiał, a ty wiesz, że musisz być grzeczna, dawać przykład i mnie słuchać?
- Jakoś będę musiała to znieść - uśmiechnęłam się.
Starzy znajomi Thundera znowu go zaakceptowali, on jednak  usiadł koło Nataniela i Nentresa, chyba zaczął dostrzegać to co ważne.
- Amy, chodź ze mną - powiedział Logan i wstał od stołu, Xander odsunął mi krzesło kiedy wstawałam, pozostali strażnicy wstali kiedy odchodziłam od stołu, jakie  to dziwne, ciekawe czy się do tego przyzwyczaję.
Wyszliśmy na taras, byliśmy tam całkiem sami, zaczynało zmierzchać, nie wiedziałam czego się spodziewać. Załapał mnie za rękę, stanął blisko i patrzył w oczy.
- Jak się z tym wszystkim czujesz?
- Niesamowicie dziwnie, nie spodziewałam się tylu dowodów sympatii, będę musiała przywyknąć do tego okazywania szacunku.
- Niepotrzebnie się martwiłaś, wiedziałem, że sobie poradzisz, a sposób w jaki to zrobiłaś zaskoczył wszystkich i że wychodzi to tak naturalnie i spontanicznie.
- Bo ja jestem taka i to wszystko, nie rozumiem tego całego zamieszania, wiem, że ludzie są różni, ale przecież nie robię nic wyjątkowego.
- Mylisz się, cała jesteś wyjątkowa. Powiedz mi, muszę się martwić Xanderem - głaskał mnie po policzku- że stanie się dla Ciebie kimś więcej niż przyjacielem?
- A dlaczego miałbyś się tego bać?
Nachylił się do mnie i delikatnie z dużą czułością mnie pocałował.
- Ponieważ Cię kocham, najbardziej na świecie.
- Ty mnie kochasz?
- Całym sercem - patrzył na mnie i uśmiechał się ciepło, sprawiał wrażenie jakby mu ulżyło, jakby zrzucił z siebie ogromny ciężar.
- Myślę, że nie musisz martwić się Xanderem, wiesz? Bo ja też, bardzo Cię kocham - uśmiechnęłam się.
Przytulił mnie mocno, chyba nam obojgu spadł ogromny ciężar z serca.  Wróciliśmy do stołu.
- Wszystko gra? - zapytał Xander
- W jak najlepszym - gdy się dosiadaliśmy strażnicy znów powstali, a ja uśmiechnęłam się do nich. Teraz tylko kwestia jak zareagują na nasz mmm "związek" i kiedy Logan zdecyduje go ujawnić, jeśli w ogóle się zdecyduje. Postanowiłam nie martwic się na zapas, po bankiecie pomogłam uprzątnąć stoły, kilku strażników mi pomogło,  Logan objął mnie przy nich po przyjacielsku i odprowadził do pokoju. Niby wiele się wyjaśniło, ale nadal mam pewne obawy, no i Nentres, ostatnio jest mniej denerwujący niż zwykle, wydaje mi się, że coś ukrywa. Obawiam się, że to nic dobrego.
Kiedy się przebrałam, postanowiłam go wezwać.
- Nentres, musimy pogadać, chodź tutaj.
Tak jak przypuszczałam ukrywał się między wymiarami, przypuszczam, że coś go niepokoi.
- Jestem, w czym mogę Ci pomóc?
- Musimy porozmawiać, niepokoi mnie Twoje zachowanie, znam Cię, wiem, że coś przede mną ukrywasz, nie odwracaj wzroku spójrz na mnie - podeszłam do niego- o Boże, jesteś ranny, kto ci to zrobił? dlaczego nie przyszedłeś z tym do mnie od razu? - zaczęłam go leczyć.
- Miałaś ten cały turniej, nie mogłem Ci zawracać głowy, ty z tym nic nie zrobisz, nie należysz do tamtego świata, aniele.
- Przestań mówić zagadkami, natychmiast mów co się dzieje.
- Bezduszni są w natarciu na wymiar z którego pochodzę, to chyba nasze pożegnanie, będę musiał tam wrócić i skoncentrować się na walce.
- Pójdę z Tobą, nie poradzisz sobie sam, beze mnie. Zginiesz, a ja Ci na to nie pozwolę.
- Nie możesz, Amy jesteś tu drugą po liderze, liczą na Ciebie, ledwo objęłaś stanowisko i już ich opuścisz? Nie to im ślubowałaś, nie to jemu obiecywałaś...prawda? Zaufaj mi, teraz kiedy wiesz, nie muszę tego ukrywać przed Tobą, nie chciałem Ci tego mówić dzisiaj, to Twoje święto.
- Jak bardzo jest źle?
- Bardzo, sztormują bramy w tym momencie.
- Daj mi 5 minut - szybko się przebrałam
- Ale Amy...
- Za mną...- weszłam do pokoju Logana
- Mamy problem
- Tak szybko ? - zdziwił się Logan
- Zapytaj lepiej kiedy ich nie mamy.
- Co jest? Domyślam się, że decyzje podjęłaś w sprawie o której jeszcze nie mam pojęcia - zmarszczył brwi Logan
- Wymiar Nentresa i królestwo Syntheri, z którego pochodzi maja problemy, bezduszni są w natarciu forsują bramę, chce im pomóc, przy mnie nie będzie się musiał ograniczać, odeprzemy ich i wracam do Ciebie. Nie musisz się bać, wiesz, że bez Ciebie nie będę potrafiła i nie chcę żyć dalej...- zarumieniłam się lekko
- W końcu jej powiedziałeś, co? Uparła się, jeśli wyrazisz zgodę, obiecuję Ci ja sprowadzić bezpiecznie z powrotem z Etherionu, kiedy tylko natarcie się skończy.
- Muszę to zrobić
- Weź Xandera ze sobą
- Wolałabym go w to nie mieszać, nie wiem czy zapewnię mu bezpieczeństwo
- To on Tobie ma zapewnić bezpieczeństwo
- Logan, proszę...zaufaj mi.
- Dobra, Nentres weź to ze sobą, to serum, na razie tyle udało mi się zrobić, wyleczy mniejsze obrażenia, poważniejsze zaleczy, by nie zagrażały życiu. Postaram się je udoskonalić. Nentres, uważaj na nią.
- Wiesz, że będę.
Rzuciłam się Loganowi w objęcia.
- Dziękuję, wrócę obiecuję- pocałowałam go na pożegnanie i wyszliśmy z pokoju, kiedy wzięłam swój sztylet i  spakowałam apteczkę na wszelki wypadek, Nentres otworzył przejście do Etherionu, ujrzałam niezwykły pałac Syntheri, misję czas zacząć.

2 komentarze:

  1. Mmmm imprezka pierwsza klasa :DD no dobra bankiet :DDD Logan w końcu jej powiedział, długo trzeba było czekać heh :DD Xand teraz ma pretekst by opiekować się cały czas Amy :DD Nentres cichutki jak mysz pod miotłą :DD Amy wszystko zobaczy i nic się przed nią nie ukryje :D Dopiero co została zastępcą lidera, a tu już jej pierwsza misja i nawet chce wszystko zrobić sama, nie narażając ludzi na niebezpieczeństwo... cóż cała Amy :D Ciekawe co będzie w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że niezła walka :DD Cóż trzeba czekać. Pozdrawiam :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, trochę poczekasz :)
    Amy jest twarda, ale czasami, też nie daje rady, chce dawać im wsparcie i sprostać oczekiwaniom.

    OdpowiedzUsuń