W holu wisiała lista zapisów na zbliżające się wybory zastępcy lidera. Wzięłam długopis i dopisałam się do listy zawodników, czułam, że strażnicy mi się przyglądają, pewnie nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Odkąd wędrowałam w swojej przeszłości moja moc mnie nie zawiodła, ani razu, dla pewności ćwiczę w każdej możliwej chwili, znam tyle ruchów, kilka sztuk walki, już nie muszę się bać. Wprawdzie do zawodów zostało trochę czasu, ale czułam, że im wcześniej się zapiszę tym lepiej. Nikt nie uważa mnie za zagrożenie, mam więc element zaskoczenia.
Weszłam do gabinetu Logana, siedział skupiony pracował nad czymś przy komputerze, nawet mnie nie zauważył. Przysiadłam po drugiej stronie biurka i mu się przyglądałam.
Kiedy nie zareagował, dotknęłam jego dłoni.
- Jeju, Amy..ale mnie wystraszyłaś!
- To znaczy, że jestem, aż taka straszna?
- Oj, wiesz dobrze co mam na myśli, coś się stało?
- Dawno nie rozmawialiśmy, chciałam zapytać co u Ciebie i opowiedzieć o tym co ostatnio zrobiłam. - To mówiąc dotknęłam liści beniamina znajdującego się tuż obok monitora, liście więdły, kwiat umierał, za chwilę odmieniłam jego los kwiat odrodził się, wiedziałam, że w ten sposób nikt nie usłyszy zbyt wiele i nie zdradzę mój element zaskoczenia.
- Nentres?
- Tak, powiedział mi, że rozmawialiście, zaufałam mu i zrobiliśmy to, wczoraj. Jesteś z tego powodu zły?
- Dlaczego myślisz, że jestem na Ciebie zły? To on doprowadza mnie do szału.
- Dlaczego?
- Ma specyficzny sposób bycia.
- Ocalił nas..
- Przyszłaś porozmawiać o nim?
- Pocałował mnie. Jest we mnie...zakochany.
- Co zamierzasz z tym zrobić? - Logan zacisnął pięści, spiął się, dlaczego ten koleś tak mu mieszał?
- Na chwilę obecną...chyba nic.
- Na chwilę obecną?! - Logan podniósł się z krzesła- Chyba nic? Coś mi się wydaje, że nie jesteś tego pewna.
- Ciebie nie jestem pewna - szepnęłam.
Logan podszedł do mnie, pogłaskał mnie po twarzy.
- Amy oddałbym życie za Ciebie.
- A ja nie chcę żyć w świecie, w którym Ciebie nie ma.
Złagodniały mu rysy, chyba zrozumiał co chciałam mu przekazać. Wstałam z krzesła i po prostu przytuliłam się do niego.
- Musiałam Ci powiedzieć, po prostu musiałam.
Pogłaskał mnie po plecach, mocno przytulił.
- Jak długo jeszcze? - szepnęłam
- Już niedługo.
- Obiecujesz?
- Obiecuję maleńka, obiecuję.
Wracałam od Logana w nieco lepszym humorze, zamyśliłam się trochę snując po korytarzach. Naglę za moimi plecami pojawił się Nentres, byłam rozkojarzona, a on bezszelestny.
Weszłam do gabinetu Logana, siedział skupiony pracował nad czymś przy komputerze, nawet mnie nie zauważył. Przysiadłam po drugiej stronie biurka i mu się przyglądałam.
Kiedy nie zareagował, dotknęłam jego dłoni.
- Jeju, Amy..ale mnie wystraszyłaś!
- To znaczy, że jestem, aż taka straszna?
- Oj, wiesz dobrze co mam na myśli, coś się stało?
- Dawno nie rozmawialiśmy, chciałam zapytać co u Ciebie i opowiedzieć o tym co ostatnio zrobiłam. - To mówiąc dotknęłam liści beniamina znajdującego się tuż obok monitora, liście więdły, kwiat umierał, za chwilę odmieniłam jego los kwiat odrodził się, wiedziałam, że w ten sposób nikt nie usłyszy zbyt wiele i nie zdradzę mój element zaskoczenia.
- Nentres?
- Tak, powiedział mi, że rozmawialiście, zaufałam mu i zrobiliśmy to, wczoraj. Jesteś z tego powodu zły?
- Dlaczego myślisz, że jestem na Ciebie zły? To on doprowadza mnie do szału.
- Dlaczego?
- Ma specyficzny sposób bycia.
- Ocalił nas..
- Przyszłaś porozmawiać o nim?
- Pocałował mnie. Jest we mnie...zakochany.
- Co zamierzasz z tym zrobić? - Logan zacisnął pięści, spiął się, dlaczego ten koleś tak mu mieszał?
- Na chwilę obecną...chyba nic.
- Na chwilę obecną?! - Logan podniósł się z krzesła- Chyba nic? Coś mi się wydaje, że nie jesteś tego pewna.
- Ciebie nie jestem pewna - szepnęłam.
Logan podszedł do mnie, pogłaskał mnie po twarzy.
- Amy oddałbym życie za Ciebie.
- A ja nie chcę żyć w świecie, w którym Ciebie nie ma.
Złagodniały mu rysy, chyba zrozumiał co chciałam mu przekazać. Wstałam z krzesła i po prostu przytuliłam się do niego.
- Musiałam Ci powiedzieć, po prostu musiałam.
Pogłaskał mnie po plecach, mocno przytulił.
- Jak długo jeszcze? - szepnęłam
- Już niedługo.
- Obiecujesz?
- Obiecuję maleńka, obiecuję.
Wracałam od Logana w nieco lepszym humorze, zamyśliłam się trochę snując po korytarzach. Naglę za moimi plecami pojawił się Nentres, byłam rozkojarzona, a on bezszelestny.
- Tęskniłaś za mną skarbie? - szepnął mi do ucha.
Odskoczyłam jak poparzona.
- Śmiertelnie mnie przeraziłeś!
Uśmiechnął się figlarnie.
- Jesteś słodko rozkojarzona.
- Eee wydaje Ci się, tak się tylko zamyśliłam.
- Niech zgadnę, pewnie nie myślałaś o mnie?
- Jakby Ci to powiedzieć, trafiłeś.
- Pokażę Ci coś, chodź - wziął mnie za rękę, objął i przenieśliśmy się na dach wieży.
- Widok jest niesamowity, coś mi się wydaje, że często tutaj przychodzisz.
- Ostatnio tak, gdy chcę coś przemyśleć, a Ty byłaś zamyślona, może tutaj rozwiejesz wątpliwości.
Zaczął głaskać mnie delikatnie po moich ramionach.
- Co robisz?
- Daj mi coś o czym będę mógł marzyć- szepnął mi do uszka i pocałował namiętnie, niecierpliwie, mocno mnie przytulił. Kiedy mnie puścił uderzyłam go, wytrącił mnie z równowagi.
- Przepraszam...ja...Ty...
- Ale Ty mnie strasznie kręcisz, kobieto.
- Nentres to się nie może powtórzyć więcej.
- Wiem, teraz wiem o czym warto marzyć. Nie gniewaj się. Chciałem tylko raz poczuć jak to jest być z Tobą.
Odsunął się i oparł o drzwi.
- I jak to jest być ze mną?
- Nieziemsko - powiedział z rozmarzonym uśmiechem, a ja miałam ochotę mu przywalić ponownie.
- Nie rób tego więcej.
- Zrobię tylko wtedy kiedy sama mnie o to poprosisz.
- Twoje niedoczekanie.
- Jak uważasz, jeszcze możesz zmienić kiedyś zdanie. Lubię oglądać zachody słońca.
- Wschody też są piękne.
- Gniewasz się?
- Nie gniewam, tylko źle się z tym czuję. I przyznam się chciałam ci dziś nieźle przywalić, pamiętaj, że teraz jestem groźna.
- Taak, jesteś wielka, wstrętna, groźna i strasznie się Ciebie boję - ziewnął leniwie.
- Nie gadam z Tobą, jesteś okropny ! Nabijasz się ze mnie.
- Bo słodko się wściekasz, tylko się z Tobą droczę. Pora na nas aniele, bo jeszcze powiesz, że Ciebie głodzę, pora na kolację.
Podeszłam do niego i pozwoliłam zabrać się na dół, wyskoczyliśmy na środku stołówki. Pech chciał, że był w niej Logan, utkwił we mnie spojrzenie wraz z strażnikami. Odsunęłam się od Nentresa trochę.
- Masz świetne wyczucie miejsca i czasu - mruknęłam.
- Mówiłem, że Cię trzeba nakarmić, to chyba najlepiej od razu do źródła. Witaj Angelo, jak się dziś czujesz? - skierował się do kucharki by uciąć z nią mała pogawędkę, pewnie dostanie ekstra bonusową dokładkę, lizus.
Podszedł do mnie niosąc dwa talerze z kolacją, zobaczyłam, że Nataniel z Xandem siedzą blisko i są wśród nich wolne miejsca.
- Chodź, dosiądziemy się - ruszyłam nie czekając na jego odpowiedź.
- Cześć chłopcy, możemy się dosiąść?
- Jasne, mała, dawno nie paplaliśmy- Nataniel się wyszczerzył
- Co to za wejście smoka? - Xander badawczo mi się przyglądał, może zbyt badawczo.
- Trenowaliśmy i czas zleciał zbyt szybko, Nentres zbyt dosłownie zrozumiał moje słowa no i puff jesteśmy tutaj.
Nentres zachichotał a ja kopnęłam go w kostkę i uśmiechnęłam się do chłopaków.
- Widziałem, że zapisałaś się do zawodów, potrzebujesz pomocy przy ćwiczeniach? - zapytał Xander
- Widziałam, że wy dwaj również się zapisaliście, poradzę sobie, dużo się od was nauczyłam pora byście sami również poćwiczyli, macie duże szanse.
Widziałam, że Logan uparcie mi się przygląda, był zły..pewnie mało powiedziane był wściekły, a ja nie zrobiłam nic złego.
- Jak tam Twoja szybkość? - zapytał Nataniel
- Bardzo dużo biegam, muszę przyznać, że to polubiłam na równi z pływaniem.
- Może pobiegasz ze mną i Xandem wieczorem na zewnątrz, wzdłuż ogrodzenia twierdzy?
- Czemu nie, będzie zabawnie. czego się mam spodziewać po tych zawodach?
- Na pewno sparingu a jeśli o to chodzi, najgorsze co Cię może spotkać to ten koleś w rogu.
- Ten olbrzym? Kto to?
- Mówi na siebie Thunder, jego hobby to łomot- powiedział Xander
- Co potrafi?
- Jak sama ksywa mówi, błyskawice, potrafi nimi ciskać i utrzymać na sobie, silny jak skała - pocieszył mnie Nataniel.
- Zawsze ma jakieś szanse, że na niego nie trafi, prawda? - wtrącił Nentres
- Z moim szczęściem, mniej niż zero.
- Lepiej, żebyś na niego nie trafiła, ale mnie pokonałaś - pocieszał mnie Xander
- Dałeś mi fory, dla mnie Ty byleś olbrzymem, zastanawiałam się w co ja się wpakowałam i po co mu zaufałam.
- A teraz co myślisz ? - zapytał Nataniel
- Dlaczego dopiero teraz - uśmiechnęliśmy się, a Nentres odpłynął w swoich marzeniach.
Odskoczyłam jak poparzona.
- Śmiertelnie mnie przeraziłeś!
Uśmiechnął się figlarnie.
- Jesteś słodko rozkojarzona.
- Eee wydaje Ci się, tak się tylko zamyśliłam.
- Niech zgadnę, pewnie nie myślałaś o mnie?
- Jakby Ci to powiedzieć, trafiłeś.
- Pokażę Ci coś, chodź - wziął mnie za rękę, objął i przenieśliśmy się na dach wieży.
- Widok jest niesamowity, coś mi się wydaje, że często tutaj przychodzisz.
- Ostatnio tak, gdy chcę coś przemyśleć, a Ty byłaś zamyślona, może tutaj rozwiejesz wątpliwości.
Zaczął głaskać mnie delikatnie po moich ramionach.
- Co robisz?
- Daj mi coś o czym będę mógł marzyć- szepnął mi do uszka i pocałował namiętnie, niecierpliwie, mocno mnie przytulił. Kiedy mnie puścił uderzyłam go, wytrącił mnie z równowagi.
- Przepraszam...ja...Ty...
- Ale Ty mnie strasznie kręcisz, kobieto.
- Nentres to się nie może powtórzyć więcej.
- Wiem, teraz wiem o czym warto marzyć. Nie gniewaj się. Chciałem tylko raz poczuć jak to jest być z Tobą.
Odsunął się i oparł o drzwi.
- I jak to jest być ze mną?
- Nieziemsko - powiedział z rozmarzonym uśmiechem, a ja miałam ochotę mu przywalić ponownie.
- Nie rób tego więcej.
- Zrobię tylko wtedy kiedy sama mnie o to poprosisz.
- Twoje niedoczekanie.
- Jak uważasz, jeszcze możesz zmienić kiedyś zdanie. Lubię oglądać zachody słońca.
- Wschody też są piękne.
- Gniewasz się?
- Nie gniewam, tylko źle się z tym czuję. I przyznam się chciałam ci dziś nieźle przywalić, pamiętaj, że teraz jestem groźna.
- Taak, jesteś wielka, wstrętna, groźna i strasznie się Ciebie boję - ziewnął leniwie.
- Nie gadam z Tobą, jesteś okropny ! Nabijasz się ze mnie.
- Bo słodko się wściekasz, tylko się z Tobą droczę. Pora na nas aniele, bo jeszcze powiesz, że Ciebie głodzę, pora na kolację.
Podeszłam do niego i pozwoliłam zabrać się na dół, wyskoczyliśmy na środku stołówki. Pech chciał, że był w niej Logan, utkwił we mnie spojrzenie wraz z strażnikami. Odsunęłam się od Nentresa trochę.
- Masz świetne wyczucie miejsca i czasu - mruknęłam.
- Mówiłem, że Cię trzeba nakarmić, to chyba najlepiej od razu do źródła. Witaj Angelo, jak się dziś czujesz? - skierował się do kucharki by uciąć z nią mała pogawędkę, pewnie dostanie ekstra bonusową dokładkę, lizus.
Podszedł do mnie niosąc dwa talerze z kolacją, zobaczyłam, że Nataniel z Xandem siedzą blisko i są wśród nich wolne miejsca.
- Chodź, dosiądziemy się - ruszyłam nie czekając na jego odpowiedź.
- Cześć chłopcy, możemy się dosiąść?
- Jasne, mała, dawno nie paplaliśmy- Nataniel się wyszczerzył
- Co to za wejście smoka? - Xander badawczo mi się przyglądał, może zbyt badawczo.
- Trenowaliśmy i czas zleciał zbyt szybko, Nentres zbyt dosłownie zrozumiał moje słowa no i puff jesteśmy tutaj.
Nentres zachichotał a ja kopnęłam go w kostkę i uśmiechnęłam się do chłopaków.
- Widziałem, że zapisałaś się do zawodów, potrzebujesz pomocy przy ćwiczeniach? - zapytał Xander
- Widziałam, że wy dwaj również się zapisaliście, poradzę sobie, dużo się od was nauczyłam pora byście sami również poćwiczyli, macie duże szanse.
Widziałam, że Logan uparcie mi się przygląda, był zły..pewnie mało powiedziane był wściekły, a ja nie zrobiłam nic złego.
- Jak tam Twoja szybkość? - zapytał Nataniel
- Bardzo dużo biegam, muszę przyznać, że to polubiłam na równi z pływaniem.
- Może pobiegasz ze mną i Xandem wieczorem na zewnątrz, wzdłuż ogrodzenia twierdzy?
- Czemu nie, będzie zabawnie. czego się mam spodziewać po tych zawodach?
- Na pewno sparingu a jeśli o to chodzi, najgorsze co Cię może spotkać to ten koleś w rogu.
- Ten olbrzym? Kto to?
- Mówi na siebie Thunder, jego hobby to łomot- powiedział Xander
- Co potrafi?
- Jak sama ksywa mówi, błyskawice, potrafi nimi ciskać i utrzymać na sobie, silny jak skała - pocieszył mnie Nataniel.
- Zawsze ma jakieś szanse, że na niego nie trafi, prawda? - wtrącił Nentres
- Z moim szczęściem, mniej niż zero.
- Lepiej, żebyś na niego nie trafiła, ale mnie pokonałaś - pocieszał mnie Xander
- Dałeś mi fory, dla mnie Ty byleś olbrzymem, zastanawiałam się w co ja się wpakowałam i po co mu zaufałam.
- A teraz co myślisz ? - zapytał Nataniel
- Dlaczego dopiero teraz - uśmiechnęliśmy się, a Nentres odpłynął w swoich marzeniach.
Jej kolejny rozdział i jak zawsze super :DDD Amy to ma branie :DDD Każdy by tak chciał hehe :DD Nentres jak fajnie ją podrywa, czułe słówka, buziaki no no rozkręca się :DD Strażnicy nie spodziewali się, że ona będzie chciała brać udział w zawodach o stołek zastępcy no proszę a tu zonk wpisuje się na listę :DD Najlepsze było wejście smoka :DDD Super :DDD Dużo weny i pozdrawiam :DD
OdpowiedzUsuńNie ma zbyt wiele konkurentek :D
OdpowiedzUsuńRobi to dla niego :)